przez Janka » 29 czerwca 2011, o 18:50
Ogladalam w tym roku rozgrywki Super Bowl. I jak tak sobie patrzylam na zawodnikow w zblizeniach, to przychodzilo mi do glowy tylko slowo: zwierzeta. Bardzo lubie testosteron. Nawet w niektorych momentach bardziej, niz bardzo. Jednak sa pewne granice.
Wedlug opisow bohaterow Chicago Stars, panowie powinni byc sliczni. Szczegolnie Bobby Tom Denton i Kevin Tucker. A Dean Robillard to musialby byc ekstremalnie przesliczny zlotowlosy chlopiec z plazy. No wlasnie! I jak tu pogodzic te ich cudna urode z tym zezwierzeceniem zawodnikow. Chodzi mi o to, ze nie wierze, ze daloby sie znalezc aktora pasujacego fizycznie do ktorejs z tych rol. Jeli bylby cudny i sliczny, to nikt nie uwierzylby, ze to zawodnik NFL.
Myslalam o tych filmach, i myslalam, i wymyslilam, ze jakbym rzeczywiscie byla SEP, to bym w testamencie ujela, ze nie wolno tego nigdy sfilmowac.