Teraz jest 23 listopada 2024, o 03:46

Czym jest romans?

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 kwietnia 2008, o 02:30

to teraz w innym kierunku Obrazek



jak sądzicie - dokąd zmierza romans jako, hm, gatunek/zjawisko?

bądź dokąd waszym zdaniem zmierzac powinien?

więcej czy tez mniej stron/sexu/treści/dialogów/realizmu? Obrazek

ku pomocy mały zapis dyskusji na forum amazona Obrazek

<a href="http://www.amazon.com/tag/romance/forum/ref=cm_cd_dp_rt_tft_tp?%5Fencoding=UTF8&cdForum=FxM42D5QN2YZ1D&cdThread=Tx1TBV13UJZFWPA" target="_blank" class="postlink">http://www.amazon.com/tag/romance/forum/ref=cm_cd_dp_rt_tft_tp?%5Fencoding=UTF8&cdForum=FxM42D5QN2YZ1D&cdThread=Tx1TBV13UJZFWPA</a>

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 19 kwietnia 2008, o 10:50

zanim przejdziemy do szerszej dyskusji chciałam nadmienić, że: w naszym pięknym kraju dostajemy tylko okruchy z pańskiego stołu wiec przeciętny polski czytelnik nie ma nawet jak wyciągnąć wniosków, no może oprócz tego że w latach 80-tych gwałcili a teraz już nie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 kwietnia 2008, o 20:20

też mi to przez mysl przemknęło... ale w sumie co za różnica Obrazek

ba, może pewne oczekiwania są w stanie spelnić tylko rodzimi twórcy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 19 kwietnia 2008, o 20:23

no jeśli przeczytam jeszcze jedną Grocholę, Szwaję lub Leżeńską o kobiecie z warszawy która jest zdradzana przez męża a potem buduje dom na mazurach to puszczam pawia Obrazek to by było tyle o rodzimych twórcach Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 19 kwietnia 2008, o 20:44

rodzynki w morzu potrzeb [?] Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 20 kwietnia 2008, o 18:08

Przeczytałam dyskusję na Amazon, do której link podała Fringilla i pomyślałam sobie, że warto o niej podyskutować. Ponieważ jednak nie wszyscy mają czas, cierpliwość i nie wszyscy znają angielski, doszłam do wniosku, że warto zebrać pojawiające się tam argumenty, uporządkować je i wtedy dyskutować. Wyszła mi z tego taka lista oczekiwań czytelników romansów:

1. Ludzie pragnął dłuższych, grubszych książek i co za tym idzie bardziej rozbudowanej fabuły, bardziej skomplikowanych charakterów pierwszoplanowych (stereotypy co raz bardziej drażnią), ciekawych postaci drugoplanowych (ludzie tęsknią za cioteczkami, babciami, wujkami i rodzeństwem, które ubarwiają opowieść)mniej kalek i wciąż powtarzających się motywów np. historia oparta na wielkim nieporozumieniu; bardziej dopracowanych dialogów o czymś, a nie o niczym,; pełnych humoru, ironii itd.



2. Czytelników denerwuje poprawność polityczna romansów - kobiety zawsze są mądre, inteligentne, niezależne, w zapomnienie odeszła dama w potrzebie; kobiety wyzwolone seksualnie w historycznych to bezsens!



3. Za dużo seksu. Seks następuje zbyt szybko w toku akcji, brak umiejętnie budowanego napięcia między bohaterami; seks przysłania budowanie związku i fabułę; pojawiła sie też opinia, że opisy scen erotycznych są zbyt graficzne, za mało w nich romantyzmu; w ogóle za mało romansu w romansie;



4. Nadmiar romansów o wampirach, wilkołakach, Szkotach i Anglii czasów Regencji; warto zajrzeć w inne części świata i inne okresy historyczne; ludzie chcą poznać inne kultury i kraje;



5. Za mało romansów z bohaterami pochodzącymi z różnych kultur, o różnych kolorach skóry np. biała kobieta i czarnoskóry mężczyzna; jeśli już się trafi jakiś, przez większą część akcji bohaterka biadoli nad tym, jaki to zakazany związek i czy jest warta mężczyzny o innym kolorze skóry i pochodzeniu, drażni robienie z tego tabu; jeśli pojawia się książka o tej tematyce jest to właśnie mieszanie głównie kultur białej i czarne. A co z Azjatami i Indianami?





6. W romansach historycznych brak szczegółów historycznych, są one niewiarygodne pod tym względem - postaci są jak z XXI wieku, to jak mówią i zachowują się, jest zbyt współczesne;



7. Więcej szczegółów w książkach współczesnych, jako dobry przykład do naśladowania podana jest Nora Roberts, która jeśli pisze, że bohater pracuje w fabryce, podaje też szczegóły jak ona działa, wygląda itd.



8. Romanse połączone z westernami wciąż pisane są przez jeden skład autorów, nie pojawiają się nowe nazwiska i tym samym gatunek robi się nudny, nie ma nowych pomysłów;





Pewnie nie wymieniłam wszystkiego, ale skupiłam się na najczęściej powtarzanych sugestiach. A co Wy, dziewczyny, o tym myślicie?

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 20 kwietnia 2008, o 18:12

więcej wielowymiarowych drani? hm co racja to racja Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 20 kwietnia 2008, o 19:00

ha, ja się z zarzutami zgadzam w wiekszości ale mam też wrażenie, ze odnoszą sie do książek z ostatnich 5 lat...

ad1 - ogólnie jakość pada... sie zastanawiam z czego się to bierze - braku umiejetnosci u nowych autorek? uważam, że tak. kryzysu wielu znanych poczytnych? także [wszystkie się skarżą na zbyt wysrubowane wymogi czasowe rynku wydawniczego... - patrz: Quinn].

ad2 - i tak i nie... gdzie ta realistyczna poprawność z przełomu 80tych i 90tych? ja raczej obserwują zawoalowany powrót wartości na maksa patriarchalnych... duża pozornośc, jesli chodzi o romanse współczesne i totalna anachroniczność zamiast inteligentnej gry z konwencją historyczną... ponadto styl chick lit, który, wybaczcie, w większości głupawy jest, wszedł w obieg...

ad4 - naturalne zjawisko - rynek osiąga przesyt [medialnie podkręcany] - to się za chwilę zmieni.

ad5 - rynek czytelniczy się poszerza - żyjemy wszak w świecie postkolonialnym Obrazek ja swoją drogą tez bym poczytała o czyms nowym... przyznaję jednak, że mam pewne obawy... nieprzypadkowo romanse regencyjne, postaustenowskie święciły taki tryumf... ale to temat na obszerniejszą dyskusję Obrazek

ad6 i 7 - w sumie: patrz wyżej Obrazek

ad8 - cos w tym jest. co tez wskazuje na zjawisko interesujące... poptrzmy na kino masowe: western w wydaniu Brokeback, 3:10 do Yumy i... To nie jest kraj dla starych ludzi... nie tylko my czytelnicy literatury popularnej szukamy czegoś nowego lub na nowo zinterpretowanego...



ale: to wszystko, jak wspomniano wcześniej, odnosi sie do obfitego rynku anglojęzycznego... a my?

w naszych realiach?

chwilowo na tyle Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 20 kwietnia 2008, o 21:46

To teraz ja się ustosunkuję Obrazek

Ad 1 i 2. Jakość spada, wydaje mi się, za przyczyną głównie tego, że starzy, dobrzy autorzy przeżywają kryzys, być może związany z tym, że wciąż poruszają się po tych samych obszarach zainteresowań, wciąż powielają ten sam schemat, w wyniku czego nowicjuszom trudno znaleźć dla siebie miejsce na starych ścieżkach. Na nowe zaś boją się wejść i zapewne wydawcy im na to nie pozwalają. Ma to swoje przełożenie i na tworzenie postaci, na fabułę i nawet na szczegółowość powieści. Autor, który pisze dziesiąty raz książkę o czasach np. Regencji, przestaje bawić się w opisy, charakterystykę, szczegóły, bo ile razy można to samo, tym bardziej, że siłą rzeczy wszystko staje się oczywiste, a wtedy po co o tym wspominać? Szkoda Obrazek

Ad 3. Fakt, kwestia seksu przestała być problemem i autorzy z tego nadmiernie korzystają ( a poza tym działa zasada, że seks wszystko sprzeda ). Nie mam nic przeciwko scenom erotycznym, może być ich dużo i mogą być graficzne. Jedna z pań pisała, że brak jej romantyzmu w opisach i coś w tym jest. Ale spójrzmy też na to z takiego punktu widzenia - jeśli mamy opis seksu z punktu widzenia czy też przez pryzmat faceta - o romantyczności nie ma mowy. Zwłaszcza, w romansie współczesnym.

Ja wymagam tylko jednego - dobrego uzasadnienia dla dużej ilości seksu w książce (Schone robi to dobrze). I zgadzam sie z tym, że brak mi odpowiedniego przygotowania pod scenę, czyli odpowiedniego napięcia seksualnego miedzy bohaterami. Jeśli tego nie ma, sceny od razu robią się mniej ciekawe.

Ad 4. Zgadzam się z Fringillą. Romanse z tymi motywami się przejadły, bo były zbyt mocno eksploatowane, a to wynikało z tego, że był na nie popyt.

Ad 5. Prawda, za mało jest takich romansów. A już w Polsce chyba w ogóle się takich nie wydaje. W tej chwili przypominam sobie jedną parę czarno - białą , drugoplanową u Nory Roberts. Podobnie się mają romanse o kobietach o rubensowskich kształtach, które nie idą na dietę. Po prostu są ładne, takie jakie są.

Ad 6 i 7. Mam jak u Fringilli Obrazek

Ad 8. Hmm western nie jest polem moich zainteresowań, więc się nie wypowiem. ale liczę, że inni to zrobią Obrazek



A teraz - Polska.

A w Polsce to jest tak, że ja romanse widzę tylko w postaci tłumaczeń. To, co czytałam po Polsku jest romansopodobne, albo jest nieudanym eksperymentem. Przez lata ten gatunek właściwie nie istniał i nie rozwinął się. Przynajmniej porównując nasz rynek do anglojęzycznego.

To, zaś co dostajemy w postaci tłumaczeń, to tylko fragment. Anglojęzyczni czytelnicy narzekają np. na nadmiar romansów z wampirami itd. U nas można powiedzieć o nasyceniu romansami historycznymi, natomiast te z wampirami są towarem bardzo poszukiwanym. O wilkołakach, wiedźmach, bohaterach przemieniających się w demony/zwierzęta itp. nie wiele można powiedzieć, bo praktycznie u nas tego nie ma. Podobnie się ma sprawa romansów z bohaterami różnych kultur, kobietami puszystymi, o zjawiskach nadprzyrodzonych.

Lepiej jest już w sferze scen seksu, ale chyba tylko przez przypadek. Dział o wpadkach tłumaczy - dowodem.

Romans historyczny? Jak napisałam jest tego u nas dużo, ale fajnie byłoby poczytać romans z akcja na terenie Polski, wiek dajmy na to XVI.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 20 kwietnia 2008, o 21:56

to polecam Kraszewskiego Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 20 kwietnia 2008, o 22:17

Miałam na myśli romans historyczny pisany przez kogoś mniej martwego niż Kraszewski XDDD. Coś na wzór Dodd, Balogh itd. Współczesny pisarz - historyczne tło.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 20 kwietnia 2008, o 22:37

mniej martwego Obrazek no bomba- ale obawiam się że u nas nikt już się za to nie weźmie Obrazek na razie polecam <span style="font-style: italic">O Janaszu Korczaku i pięknej miecznikównie</span> Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 20 kwietnia 2008, o 22:48

Czytałam. Lubię Kraszewskiego, ale to smutne, że ostatnie romanse po polsku pisane były prawie! wieki temu Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 20 kwietnia 2008, o 22:50

i to pod pretekstem odrodzenia patriotycznego Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 599
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez limonka » 20 kwietnia 2008, o 22:51

Z romansem w wersji pl jest trochę tak z rodzimym wydaniem komedii romantycznej - trzeba czasu, żeby znaleźć własną ścieżkę. A na razie kwitnie proste flancowanie schematów amerykańskich na grunt III RP, przy czym spolszczenie polega co najwyżej na obcięciu bohaterom rocznego dochodu o kilka zer. Wystarczy popatrzeć, ile namnożyło się polskich Bridget Jones z mężem-popaprańcem, rodzicami-Dulskimi i domkiem na wsi oraz obowiązkowym amantem, czającym się tuż za rogiem albo w otchłaniach netu. I w gruncie rzeczy większość z tych książek zieje nudą, brak różnych obyczajowych smaczków, codziennych problemów z służbą zdrowia i hydraulikiem ze spółdzielni, wujów-kombatantów i kuzynów studiujących na Polish Economic High School Made By Wólka Dolna. A taki goły schemat "książę odnajduje księżniczkę i vice-vers" to bawi u braci Grimm, a nie w romansie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 20 kwietnia 2008, o 22:53

skąd ten amant przy tak ubogim ciągle rynku wtórnym?

Avatar użytkownika
 
Posty: 599
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez limonka » 20 kwietnia 2008, o 23:00

Dotrwał nieruszony, jak te Mikołaje w oryginalnym celofanie, co się je znajduje w markecie za słoikiem z majonezem w okolicach Wielkanocy.

Albo zajmował się intensywnie rozbijanie szklanego sufitu i walką o równouprawnienie oraz ochronę kokoryczy wonnej i przez to nie mial czasu na tokyczne związki.

Ewentualnie miał kogoś, ale to zła kobieta była i leczył rany na sercu DoppelHerzem oraz pisaniem nastrojowych wierszy w dialekcie średnich Inków.

Ewentualnie jest kosmitą i przybył z Marsa na pięć minut przez rozpoczęciem fabuły.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 27 kwietnia 2008, o 03:17

Liberty napisała, że chciałaby przeczytać jakiś romans umiejscowiony w Polsce historycznej. Ja też uważam, że byłoby to przyjemne - myślę tutaj o tej ułańskiej fantazji Polaków. Tylko trzeba byłoby wybrać taki okres z dziejów naszego pięknego kraju, żeby było w miarę spokojnie, chyba że ktoś chciałby się pokusić albo na bohatera obojętnego na losy kraju (pospolite ruszenie obejmowało przecież całą szlachtę), a taki byłby z całą pewnością niezbyt ciekawy, albo pokusić się o połączenie losów bohaterów z losami danej wojny albo jakoś znaleźć czas, żeby było pokojowo - tak najprościej. W Anglii to prostsze, bo nie licząc wojen domowych, to jedyny konflikt, jaki rozgrywał się na terenie kraju to bitwa o Anglię.

Ale z drugiej strony - czy jakiś wydawca pokusiłby się na druk takiej książki? Bo patrząc na współczesne romanse, jakie możemy poczytać, a są polskiego autorstwa, raczej trudno uwierzyć, by ktokolwiek chciał wydać coś czysto romansowego napisanego w Polsce. Ciekawe dlaczego...



Liberty napisała także, o niedoborze bohaterek z nadwagą akceptowanych w takiej postaci, w jakiej są. Cóż, nie jest och dużo, ale przyznam, że spotkałam się z jednym - Julie Ortolon, <span style="font-style: italic">Zbyt idealnie</span>. To tak nawiasem mówiąc.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 27 kwietnia 2008, o 11:21

Jude Deveraux <span style="font-style: italic">Zmiana serca </span>a Meg Cabot?

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 27 kwietnia 2008, o 15:46

mnie tylko zawsze intryguje definicja "z nadwagą" Obrazek

tak, Meg Cabot jak najbardziej Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 27 kwietnia 2008, o 16:23

We <span style="font-style: italic">Wróżce</span> J. Deveraux też jest taka bohaterka.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 27 kwietnia 2008, o 16:26

Ale ona wcale nie akceptuje tego, że ma nadwagę, z tego co pamiętam.

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 27 kwietnia 2008, o 16:35

Ona może i nie, ale bohater jak najbardziej. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 27 kwietnia 2008, o 16:59

Tutaj masz zupełną rację. Zresztą, tak jak bohaterów Deveraux zwykle nie lubię, tak ten mi się spodobał Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 27 kwietnia 2008, o 17:13

Dość dawno temu czytałam Devareux i pamiętam tylko tyle, ze ona zawsze odchudzała swoje bohaterki. A ja miałam na myśli takie romanse, w których bohaterka nie odchudza się, a jej facet uwielbia właśnie taki typ kobiety. Wydawnictwa Ellora Cave i Loose Id mają nawet osobna kategorię dla tych romansów.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 3 gości