Mnie się podobała ta Lilia. Może ze mną coś nie tak, ale nie uważam, żeby on się nad nią jakoś specjalnie znęcał. Nawet był dosyć troskliwy i czuły, choć przyznam, że zastanawiałam się przez chwilę czy u głównej bohaterki nie rozwinął się syndrom sztokholmski...
Jedyne co mnie w Aleksieju wkurzało to to, że po jej ucieczce nie zachował się jak facet, w sumie ona wkoło na niego wpadała, gdyby nie to, to chyba nigdy nic by z tego nie było.
Ostatnia sprawa, która mnie dręczy, a może którą ktoś może mi wytłumaczyć, czemu on (Aleksiej) nie nalegał na używanie antykoncepcji, ta kwestia została podjęta, ale zupełnie nie została wyjaśniona a daje do myślenia... Może w angielskiej wersji coś było na ten temat.
Zaś co do Silver, to w tej książce było chyba wszystko, co tylko można sobie wyobrazić. Wszelkie patologie.
Brakowało tylko gwałtu i wtedy już było by wszystko.
Co do samej książki to była ciekawa, ale jakoś mnie bardzo nie poruszyła, co więcej momentami mi się dłużyła przeokropnie, choć wiem, że wszystkie części były ważne dla ogarnięcia całej fabuły, ale ciężko mi to się czytało.