Teraz jest 25 listopada 2024, o 11:02

Tłumaczenia: perełki i porażki

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 31 maja 2011, o 19:24

emeraldy i mydła :rotfl: no to już wiem, że jeśli zacznę czytać, to tylko po angielsku :hyhy:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 31 maja 2011, o 19:30

Któż to tworzy, jeśli ja widzę różnicę :hahaha:
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 31 maja 2011, o 19:34

Ale z tym mydłem to naprawdę przezabawne na swój sposób... jakby się czytało peerelowską Jeżycjadę :P
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 31 maja 2011, o 20:40

Scholastyka napisał(a):to jeszcze jedna prośba o konsultację: bohaterka spiewa na przyjęciu "Moon River" [ze 'Śniadania u Tiffany'ego] ku ogólnemu zachwytowi. Autorka cytuje kilka oderwanych zdań z piosenki. Tłumaczyc je, czy zostawic? Mimo wszystko chyba bardziej jest u nas znana wersja angielska, nawet nie wiem, czy poza telewizyjnem spektaklem [z Jędrusik], był śpiewana po polsku?

jak słowo daję nie


mydło przyjechało no Q. M! :twisted:

Avatar użytkownika
 
Posty: 28669
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 1 czerwca 2011, o 01:15

Agrest napisał(a):To z klubowej Joyce, dzięki tej książce wreszcie osobiście zaliczyłam emeraldy.

wiem czemu wyparłam...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 1404
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez Magadha » 6 czerwca 2011, o 19:37

Mydło :heh:
ach te potworne tłumaczenia :mur: akurat powtarzam sobie Szlachetnego łajdaka Enoch i nie licząc całkowitego wycięcia scen i kilku soczystych rozmów, bohaterce ubyło również namiętności.

he would have dragged her off to the nearest empty alcove, pulled her gown off, and ravished
her—and even with her sore bottom, she would have enjoyed that far too much for her own good.


na siłę zaciągnąłby ją do najbliższej pustej alkowy i zdarł z niej suknię. Nie pomogłyby nawet poobijane plecy i błagalne prośby

:evil:
Obrazek
Myślę i czuję. Jestem weganką.

Każdy z nas jest jak antena radiowa. Człowiek może dostroić się do odbioru audycji z nieba, ale może też odbierać przekaz prosto z piekła. Tak przejawia się wolna wola każdego człowieka. [Bruno Groninig]
Nie mam czasu czytać forum Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 33018
Dołączył(a): 18 maja 2011, o 15:02
Ulubiona autorka/autor: Janet Evanovich

Post przez Janka » 7 czerwca 2011, o 20:37

Kilka lat temu oburzalam sie o kazdy drobiazg, ktory w przekladzie nie zgadzal sie z oryginalem. Mialam ochote powyrzucac z pracy wszystkich polskich tlumaczy.

Np w Nie powiesz nikomu? Sophie Kinselli bylo napisane, ze na lampie wisial telefon komorkowy. W oryginale wisiala ozdoba w ksztalcie rybek poruszajacych sie swobodnie na sznurkach. Nie wiem jak sie takie cos nazywa po polsku, ale to jest cos w rodzaju dzwoneczkow znanych z feng shui. Polska tlumaczka nie zauwazyla roznicy miedzy wyrazami mobile i fish mobile.

Na koncu ksiazki byl dialog:
Rodzice: Kupilismy ci auto.
Bohaterka: Naprawde mi kupiliscie?
Rodzice: Tak, ale male.
A zgodnie z oryginalem ich odpowiedz powinna brzmiec: Nie, to maly zart.

Teraz juz przestalam byc taka drobiazgowa. Jestem szczesliwa, ze w ogole istnieja ksiazki po polsku, ze rynek sie nie zawalil. Z tej drobiazgowosci wyleczyly mnie harlequiny, bo w nich nie zgadza sie prawie nic z oryginalem. I szkoda mi juz nerwow na wyszukiwanie pojedynczych drobiazgow w powiesciach, ktore w sumie sa dobrze tlumaczone.
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 6 sierpnia 2011, o 19:07

Zabawny wątek o tłumaczeniach książek o Ani p. Lucy M. Montgomery z forum gazeta.pl

http://forum.gazeta.pl/forum/w,30357,12 ... _S_ka.html
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 8 sierpnia 2011, o 22:15

"Ona odjedzie, ale stary dom nadal będzie stał i spoglądał na morze swoimi dziwnymi oknami. Jesienne, żałobne wiatry będą go owiewały, szary deszcz będzie go grzmocił..." :hahaha:
Ostatnio edytowano 8 sierpnia 2011, o 22:19 przez Wiedźma Ple Ple, łącznie edytowano 2 razy

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 8 sierpnia 2011, o 22:17

:rotfl: szary deszcz będzie go grzmocił... rewelka... :hahaha:
RM 

"But at the same time we still know the shit happens everytime, so I think c'est la vie, that's life. "

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 8 sierpnia 2011, o 22:19

> "Jeśli chodzi o Jankę (Andrews) to lata walki o męża nie zwarzyły w niej mleka
> zwykłej ludzkiej życzliwości"
> Nie przypominam sobie, żeby Janka walczyła o męża. A "mleko ludzkiej życzliwośc
> i" - co to jest???

W każdym z nas tkwi ukryta krowa.
:rotfl:

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 8 sierpnia 2011, o 22:33

A w Enoch co teraz czytam bbyły niefortunnie dobrane słowa, było "Błagam..." rzucone w dialogu tonem męczeńskim na miejsce, jak przypuszczam, niedokończonego "I beg your pardon" (czyli w wolnym tłumaczeniu "O czym ty gadasz, kobieto?!"), ale chyba nic nie pobije słabej konstrukcji mdlejącej panny :hyhy:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 8 sierpnia 2011, o 22:35

może miała jaką skoliozę o :big:

Avatar użytkownika
 
Posty: 10120
Dołączył(a): 12 lutego 2011, o 15:17
Lokalizacja: Poland
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer :)

Post przez Levanda » 15 sierpnia 2011, o 14:13

Janka napisał(a):Kilka lat temu oburzalam sie o kazdy drobiazg, ktory w przekladzie nie zgadzal sie z oryginalem. Mialam ochote powyrzucac z pracy wszystkich polskich tlumaczy.

Np w Nie powiesz nikomu? Sophie Kinselli bylo napisane, ze na lampie wisial telefon komorkowy. W oryginale wisiala ozdoba w ksztalcie rybek poruszajacych sie swobodnie na sznurkach. Nie wiem jak sie takie cos nazywa po polsku, ale to jest cos w rodzaju dzwoneczkow znanych z feng shui. Polska tlumaczka nie zauwazyla roznicy miedzy wyrazami mobile i fish mobile.

Na koncu ksiazki byl dialog:
Rodzice: Kupilismy ci auto.
Bohaterka: Naprawde mi kupiliscie?
Rodzice: Tak, ale male.
A zgodnie z oryginalem ich odpowiedz powinna brzmiec: Nie, to maly zart.

Teraz juz przestalam byc taka drobiazgowa. Jestem szczesliwa, ze w ogole istnieja ksiazki po polsku, ze rynek sie nie zawalil. Z tej drobiazgowosci wyleczyly mnie harlequiny, bo w nich nie zgadza sie prawie nic z oryginalem. I szkoda mi juz nerwow na wyszukiwanie pojedynczych drobiazgow w powiesciach, ktore w sumie sa dobrze tlumaczone.



Mam tak samo. Jestem z wykształcenie i zawodu językowcem i takie błędy mnie irytują, zwłaszcza jeśli zmieniają fakty.
http://dlaschroniska.pl/ - pomóżcie zwierzaczkom!

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 15 sierpnia 2011, o 15:24

Jaja dzięcioła przeżyłam. Przy wciskaniu, myszkach, falach i Monice Rosie się skrzywiłam. Ale przy grzmoceniu domku po prostu musiałam się roześmiać.

"Jeśli chodzi o Jankę (Andrews) to lata walki o męża nie zwarzyły w niej mleka zwykłej ludzkiej życzliwości"
Nie przypominam sobie, żeby Janka walczyła o męża. A "mleko ludzkiej życzliwości" - co to jest???

A TERAZ UWAGA. PRZEŁKNIJCIE TO CO MACIE W USTACH!

"Jeszcze dalej był (...) stary sad, a w nim jabłonie, jeszcze nie pozbawione swoich obfitych, rumianych płodów"

Urzekły mnie te obfite, rumiane płody....

"Robin to rzeczywiście raszka, czyli rudzik, ale w Europie. W Ameryce ich nie ma, tam "robin" to właściwie "American robin", czyli właśnie drozd! I to on ma takie niebieskie jajeczka. Rudzik ma brązowawe, a dzięcioł białe."

No nareszcie rozumiem - mogły się te robiny tłumaczce pomylić, nie musiała wiedzieć jakie ptaki występują w Ameryce, a jakie w Europie. Czyli chodziło o jajeczka drozda.

A swoją drogą, i tak dobrze, że nowa tłumaczka napisała "jaja dzięcioła" a nie "jaja Robina". Mogłoby się skojarzyć z Robinem Hoodem albo Williamsem.


uśmiałam się :rotfl:
________________***________________

Gotowałam się w środku i musiałam sięgnąć po wszystkie rezerwy opanowania,by utrzymać nerwy na wodzy.Uda mi się.Po prostu muszę być obojętna.Zen.Żadnego walenia po twarzy.Walenie po twarzy nie jest zen.

Avatar użytkownika
 
Posty: 10120
Dołączył(a): 12 lutego 2011, o 15:17
Lokalizacja: Poland
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer :)

Post przez Levanda » 15 sierpnia 2011, o 22:11

jaja Robina :hahaha: :hahaha: :hahaha:
http://dlaschroniska.pl/ - pomóżcie zwierzaczkom!

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 18 sierpnia 2011, o 14:27

Czytam sobie Zasady narzeczeństwa Kathryn Caskie, czytam, jestem świadoma kiepskiej jakości tłumaczenia (tłoczący się wszędzie gentlemani i takie tam), ale w pewnym momencie nabrałam stuprocentowej pewności, że czegoś tam brakuje. I voila!

Po polsku:
Hrabia ujął w dłoń czarny lok
dziewczyny i złożył na nim pocałunek. - Nigdy cię nie
opuszczę. Jesteś moja. Moja. A ja jestem twój. Na zawsze.
Eliza wiedziała, że mówił prawdę. Czuła to w głębi serca.
Nie potrzebowali obrączek, by stać się jednością. Od tej
chwili należała do Magnusa. I tak już miało pozostać.
Gdyby mogli połączyć się na zawsze... ale to nigdy nie
miało nastąpić. Eliza bardzo chciała wierzyć w świat taki,
jakim widział go Magnus. Świat, w którym pieniądze i pozycja
nie decydowały o wyborze małżonka. I w którym głupie
zasady towarzyskie nie determinowały losu kobiety.
Przez jedną jedyną noc pragnęła wierzyć w wizję wspólnego
życia.
I kiedy usta Magnusa ponownie przywarły do jej ust, nie
odrzuciła tej pieszczoty.

- Jesteśmy dla siebie stworzeni - powiedział Magnus.
Na ustach Elizy pojawił się uśmiech szczęścia. Przez kilka
chwil leżeli w zupełnym milczeniu, ona zaś gładziła ukochanego
po włosach.
I nagle zasuwka przy frontowych drzwiach zaskrzypiała
głośno. Eliza drgnęła gwałtownie, a na jej twarzy odmalowało
się przerażenie. Jęknęła.
Magnus zakrył dłonią usta Elizy, starając się ją uciszyć.
Ciotki i Grace wróciły do domu!


w oryginale:
He lifted a long dark curl from her shoulder and drew it to his lips as he leaned closer to kiss her. “I will never leave ye. Ye’re mine. Mine.” He raised his mouth from hers and gazed deeply into her eyes. “And I am yers. Forever.”
And she knew it was true. It would not take a ring of gold to bind her to him. Eliza knew in her heart, from this moment, she was his, and would always be. A sob began working its way up her throat.
If only they could be together, the way he envisioned. But it was impossible. How she wanted to believe in his world. A world where money and position didn’t dictate who you must marry. Where Society’s fickle rules didn’t determine a woman’s destiny.
For one night, just one, she wanted to believe in the possibility of a life together.
This time, when Magnus’s mouth came ravenously down upon hers, she did not pull away. Instead, she opened her mouth to him.
Magnus slipped his right hand along the carpet then upward into the small of her back. He pulled her solidly against him. His lips left her mouth and swept across her cheek to the hollow behind her ear. He kissed her, again, lower still.
When he lifted his lips from her, Eliza plunged her fingers into the dark tumbles of his hair, not wanting his kisses to stop, trying to urge his mouth back to hers.
His breath came faster as he rose up from her, leaving her laying before him on the carpet as he loosened his cravat and unwound it with unbearable slowness. He dropped it to the floor, then leaned close and nipped her mouth teasingly with a quick kiss.
She chased his lips with her own, but he sat back on his heels, out of her reach, as he eased off his coat, then his waistcoat, and dropped them both to the floor.
Eliza reached out and grasped his shirt to pull him close, but instead his shirttails slipped from his breeches.
A dark smile lifted Magnus’s lips. Taking her boldness as an invitation, he peeled his shirt over his head and cast it to the carpet as well.
In the glow of the candlelight, his body appeared hard and angular, his skin golden and smooth. My God. She’d never seen anyone formed so perfectly.
Hesitantly, she reached out her hands to touch him, needing to feel the suppleness of his warm skin beneath her eager fingertips.
He sighed with approval as her bare hands met his rippled stomach and rode its cut plane upward to the muscled curves of his chest.
“Magnus,” she whispered as her fingertips brushed over his nipples. She watched them harden and tighten under her touch, and felt a pleasurable twinge between her legs.
Magnus leaned over her and once more he kissed her, harder this time. More urgently.
She moaned against him, knowing at that moment that tonight she would give everything. Take everything. Feel no regrets.
Magnus seemed to read her thoughts and his seduction became ever bolder.
Eliza watched his appreciative eyes twinkle as he boldly slipped her dress off her shoulders and pressed it down until it bunched about her middle; its sleeves wringing her wrists like bracelets. He looked into her eyes as he bit the tie that cinched her shift and tugged it loose. Slowly, his fingers drew back the linen until her half bare breasts rested atop her corset.
Eliza swallowed hard. This time there was no darkness to quell her modesty, and she struggled to cross her arms over her breasts to conceal her nakedness.
“Nay.” He ran his fingers lightly over her skin, drawing goose bumps to the surface. “Ye’re beautiful.”
Eliza said nothing, only stared up at him, her breath coming in short pants as her excitement mounted.
One after the other, he took her hands in his and pulled them from the rumpled sleeves of her dress. Slowly, he pressed a kiss into each of her palms, then drew her arms up and laid her hands near her shoulders, pinning them there in silent command.
He leaned down over her, and suddenly his lips were upon her throat, sending her heart pulsing madly as he kissed her. His hand slid up over her corset, over her ribs and higher still.
He pulled down the thin chemise covering her breasts and cupped one in his hand, making her groan with pleasure as he trailed a path of kisses across her chest. He stopped at last, allowing her only one scant breath before he closed his lips slowly, tantalizingly, over her nipple.
The sensation sent her mind spinning, and she reached out to grasp him in order to remind herself this was not a dream—this was really happening. She sucked in a breath and clasped her hands to his head, running her fingers through his hair as he devoured her, driving her ever closer to delirium.
Just when she thought she could take no more, his hand moved slowly down her body to her ankle. Without a word, he trailed his fingers slowly up her silk stocking, nudging upward her chemise and gown, leaving it bunched at her waist. His hand stopped only when it touched her lightly between her thighs, making her body quiver with anticipation.
Eliza clung to Magnus as he kissed her, touched her. She pulled her mouth from him. “Magnus,” she panted. “Now.”
Magnus looked deep into her eyes, questioning, yet wanting.
“Yes.” Her courage soaring, she wedged her hand between their bodies and fumbled unsurely at the buttons of his breeches until the flap opened and she felt him. His erection stirred and pulsed against her palm, exciting her wildly as she led him to her center. She didn’t know for sure what she was doing. All she knew is that she wanted him there, needed him there.
Magnus stared at her, his eyes dark and primal.
She nodded slowly. “Forever,” she said, knowing this was what he wanted to hear. “Forever,” she repeated, her breath uneven, but her words sure.
Magnus kissed her deeply, then moved his body between her legs, parting them with his knees. He leaned over her and put his hand between her legs, touching her, stroking her. She arched beneath him.
Her fingers splayed, she clung to the broad plane of his back, urging him onward as he moved between her thighs.
Magnus closed his eyes and groaned as he skimmed her wetness, filling Eliza with exhilaration, with a female power she’d never before known.
This was it. After this moment, there would be no turning back. Ever. Her life would be forever changed. She would be ruined in the eyes of the world, but she would not stop now. For her heart was already his.
“Forever,” he whispered as he positioned himself over her then pressed his hardness slowly into her.
Eliza whimpered softly and tensed as he filled her. Deeper, he moved and soon the initial burn and sting of his claiming of her subsided.
He rocked against her, slowly at first, then faster.
She felt her body stretching, tightening around him, drawing him deeper. Surprising rivulets of tingling warmth urged her to move her hips, to meet him thrust for thrust. The drugging sensation grew, intensified, and she closed her eyes, allowed herself to be consumed by the core of heat emanating from the place where their bodies met.
Magnus drew up on his arms and watched her as he moved within her. He drove into her again and again.
Eliza bit her lower lips and thrashed her head against the carpet. She locked her legs around Magnus’s waist and held him tightly to her, controlling the pressure as he drove onward. Bucking against him, she cried out as something inside her ignited, then flared, sending liquid flames shooting from her center to every part of her body.
Magnus arched up suddenly and she felt him strain.
“Eliza—” With a groan, he rested atop of her.
She clutched him to her. Not wanting to move. Not wanting to let the moment end.
Magnus kissed her. “We are right for each other, lass.”
A smile of contentment lifted her lips. For several minutes more, she stroked her fingers through his hair, down his back, and lower still, until, to her surprise, she felt his arousal— again.
Wholly confused, she looked up and saw that he watched her intently. Suddenly the front door’s latch clicked loudly. Eliza’s eyes snapped wide. She gasped.
Magnus cupped his hand over her mouth to quiet her.
Her family had come home!


Już nawet mi się nie chce sprawdzać, co w oryginale było wcześniej, bo po polsku to wygląda na nieco histeryczne reakcje na krótki i w sumie dość niewinny pocałunek :roll: porażka...

Dodatek.

Się mi w oczy rzuciło jak przeglądałam ten oryginał. Notatka wysłana bohaterowi:

Twenty-two, West India Import Dock. First light.

Notatka wysłana bohaterowi przetłumaczona na polski:

Dok Zachodnioindyjski,dwadzieścia dwa, pierwsza latarnia.

Czy tylko mi wydaje się, że coś tutaj nie pasuje? :rotfl:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 10120
Dołączył(a): 12 lutego 2011, o 15:17
Lokalizacja: Poland
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer :)

Post przez Levanda » 18 sierpnia 2011, o 17:50

Hmmm mnie tu nic w oczy nie kuje w tej notatce ;)
http://dlaschroniska.pl/ - pomóżcie zwierzaczkom!

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 18 sierpnia 2011, o 17:55

Prawie jak to mydło niedawne...
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 18 sierpnia 2011, o 18:18

Levanda napisał(a):Hmmm mnie tu nic w oczy nie kuje w tej notatce ;)

A jakbym dodała, że spotkanie odbywało się świtem?
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 18 sierpnia 2011, o 19:08

To by kuło ;)
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 10120
Dołączył(a): 12 lutego 2011, o 15:17
Lokalizacja: Poland
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer :)

Post przez Levanda » 18 sierpnia 2011, o 19:37

Ta notatka jest wyrwana z kontekstu. Ja patrze na to jak na opis miejsca spotkania. Przecież latarnie stoją też w dzień.
http://dlaschroniska.pl/ - pomóżcie zwierzaczkom!

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 18 sierpnia 2011, o 20:50

Ale tak czy siak, miejscem jest Twenty-two, West India Import Dock. i kończy się kropką, u nas został dostawiony przecinek i pierwsza latarnia jako ciąg dalszy miejsca, a po angielsku to było już kolejne zdanie - First light. jako czas spotkania. Nie zwróciłabym na to uwagi, gdyby mi się nie rzuciło wyrażenie w oczy jak przeglądałam po angielsku i gdybym nie pamiętała, że trochę mnie ta latarnia zdziwiła bo ciężko powiedzieć co to znaczy, od której strony, po której stronie ulicy, tym bardziej, że spotkanie odbywało się w budynku :P
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 10120
Dołączył(a): 12 lutego 2011, o 15:17
Lokalizacja: Poland
Ulubiona autorka/autor: Diana Palmer :)

Post przez Levanda » 18 sierpnia 2011, o 21:00

W ogóle nie zwróciłam na to uwagi :roll:
http://dlaschroniska.pl/ - pomóżcie zwierzaczkom!

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 18 sierpnia 2011, o 21:15

Nie miałaś pełnych danych, Lev :)
Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości