Nasz ulubione sceny filmowe - te mocno romantyczne jak i bardziej ogniste wedle gustów i upodobań ***
Do mnie należy zaszczyt podania pierwszego wątku i będzie to z "<span style="font-weight: bold">Ostatniego Mohikanina</span>" (mam na myśli ten z 1992r. a nie z 1936r.).
Tutaj jednak mogę zdziwić, bo osobiście, to podobała mi się mini-historia, która zakończył się tragiczną śmiercią - między siostrą głównej bohaterki (Cora Munro), <span style="font-weight: bold">Alice Munro</span>, a "bratem" Sokolego Oka/Nathaniela, <span style="font-weight: bold">Uncasem</span>.
Chyba nie muszę wyjaśniać, dlaczego mi się spodobał, ale dodam tylko, że ich śmierć spowodowała u mnie fontanny łez.
Ponoć rolę Alice bardzo okrojono w montażu, a szkoda - może więcej ciekawych scen z pewnym Indianinem by się pokazało...
A teraz kolej na was