Teraz jest 21 listopada 2024, o 17:09

Sophie Kinsella

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 7 grudnia 2009, o 20:34

W sumie to fajnie byłoby się tak obudzić i odkryć, że nagle zaszła we mnie wielka przemiana i z brzydkiego kaczątka przemieniłam się w pięknego łabędzia, i to na dodatek z ekstra pracą i super przystojnym mężem - milionerem. I to bez kilku lat mozolnego wspinania się po drabinie sukcesu i nauki dobrych manier. Obrazek Tylko taka wredna jak ona, to nie chciałabym być. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 7 grudnia 2009, o 21:05

przerażająca ta przemiana była Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 7 grudnia 2009, o 21:50

Czy ja wiem czy taka znowu przerażająca? Niesamowita, to fakt. I ta jej reakcja na wszelkie nowiny - bezcenna. Obrazek A kochana siostrunia nieźle ją podpuszczała opowiadając jej różne dziwne historyjki, ktore miały jej się przytrafić przed utratą pamięci. I ta mamuśka z bzikiem na punkcie psów. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 10 grudnia 2009, o 14:07

też bym się chciała tak przerażająco przemienić Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 5 maja 2010, o 02:00

a ja sobie przeczytalam <span style="font-weight: bold">twenties girl</span> w czasie kryzysu internetowego i powiem szczerze, ze nie chcialam konczyc, tak mi sie podobalo Obrazek straszliwie polubilam lare i sadie Obrazek



no i okladka przecudna Obrazek



ps czytal ktos jej ksiazki pisane pod innym pseudonimem?

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 5 maja 2010, o 02:38

Też się nad tym zastanawiałam, w którą stronę skręcają?



Gmosiu, a ta girl jest twenties w jakim sensie?

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 5 maja 2010, o 20:53

w takim sensie, ze larze towarzyszy duch jej praciotki sadie, ktora zmarla w domu opieki w wieku 105 lat, Obrazek a ktorej mlodosc przypadla na lata dwudzieste Obrazek sadie zmusza ja do przerwania uroczystosci pogrzbowych w krematorium i wyruszenia na poszukiwania jej zaginionego naszyjnika Obrazek

 
Posty: 19
Dołączył(a): 14 kwietnia 2011, o 22:43

w obronie Kinselli

Post przez BlaBla » 15 kwietnia 2011, o 18:57

Czesc, Dziewczyny!
To moj pierwszy post na tym forum. Przepraszam, ze nie uzywam polskich znakow, ale to nie jest mozliwe, bo ich u siebie nie mam. Kropki, kreseczki i ogonki musicie same sobie domalowac na wlasnych ekranach, jesli to Wam przeszkadza.

Wiekszosc postow na temat ksiazek Sophie Kinselli i Zakupoholiczki jest tu raczej negatywnych. Postanowilam wiec odezwac sie w ich obronie.

Przede wszystkim S Kinsella nie pisze romansow. Jej nazwisko w ogole nie powinno znalezc sie na tym forum. Jesli ktos oczekuje po jej ksiazkach tego, co jest w romansach, to czytajac, musi byc zawiedziony. To samo dotyczy jej bohaterek, ktore nie sa uleglymi, niemyslacymi istotami, dajacymi soba pomiatac. One zyja, dzialaja, podejmuja decyzje.

Mnie tez Zakupoholiczka miejscami denerwuje, nie chcialabym znalezsc sie na jej miejscu. Sa momenty, w ktorych wlosy mi sie jeza na glowie, gdy czytam, w co ona sie znowu wpakowala. Ona (i inne bohaterki ksiazek Kinselli) robia, co chca, nie daja soba kierowac. Popelniaja bledy. Potem probuja z tych sytuacji, w ktorych sie znalazly, jakos wybrnac. Jednak zawsze sa to ich wlasne bledy. Czy nie tak jest tez w prawdziwym zyciu? Kazda z nas je popelnia, czasem podejmuje zle decyzje i kazda ma do tego prawo. W prawdziwym zyciu tez znalezc mozna osoby nieodpowiedzialne, uzaleznione, niepostepujace racjonalnie. U przyjaciol takie zachowanie tolerujemy. Jesli Zakupoholiczke potraktuje sie jak przyjaciolke, to mozna jej duzo wybaczyc, bo oprocz tego problemu z zakupami, jest bardzo fajna dziewczyna.

Ja ksiazki Kinselli kocham. Kupilam je wszystkie w czterech jezykach. Czytalam wielokrotnie. Najbardziej lubie Nie powiesz nikomu. Moimi ulubionymi czesciami serii, sa druga i trzecia. Piata tez. Nie polecam ich wcale, bo to nie sa ksiazki dla Romansoholiczek. Przeciwnie, to sa ksiazki dla Antyromansoholiczek.

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 15 kwietnia 2011, o 19:10

Czy tylko mi się wydaje czy też ten post jest nacechowany nieco negatywnie? :niepewny:
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 6172
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Babolandia
Ulubiona autorka/autor: wiele ich jest ...

Post przez Renata7 » 15 kwietnia 2011, o 19:17

Ździebko , chyba tak :look_down:

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 15 kwietnia 2011, o 19:20

BlaBla, jak rozejrzysz się po forum zauważysz, że czytamy też inne książki niż romanse, więc proszę nie pisz, że nie możemy omawiać książek, które czytałyśmy, a romansami nie są.
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

 
Posty: 19
Dołączył(a): 14 kwietnia 2011, o 22:43

Post przez BlaBla » 15 kwietnia 2011, o 20:06

A ja wcale tak nie napisalam.
Napisalam, ze nie sa romansami. I zeby nie oczekiwac po nich, ze beda takie, jak romanse. A nie, ze nie czytacie niczego oprocz romansow.

 
Posty: 19
Dołączył(a): 14 kwietnia 2011, o 22:43

Post przez BlaBla » 15 kwietnia 2011, o 20:12

Agaton napisał(a):Czy tylko mi się wydaje czy też ten post jest nacechowany nieco negatywnie? :niepewny:



Przepraszam, w pierwszym poscie nieprecyzyjnie sie wyrazilam. Napisalam, ze denerwuje mnie czasami Zakupoholiczka. Ale ja nie mialam na mysli ksiazek, o Zakupoholiczce, ktore kocham miloscia bezgraniczna. Mialam na mysli sama bohaterke i jej postepowanie. Ona jest inna niz ja, ja bym pewnych rzeczy nie zrobila, wiec czasami jej decyzje i wybory sa dla mnie bardzo obce. Jednak nie przeszkadza mi to kochac ksiazki o tej bohaterce. Ani z wielka przyjemnoscia je czytac.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 15 kwietnia 2011, o 21:44

BlaBla napisał(a):Wiekszosc postow na temat ksiazek Sophie Kinselli i Zakupoholiczki jest tu raczej negatywnych

hm, serio? nie zauważyłam, przyznam się :P

BlaBla napisał(a):Przede wszystkim S Kinsella nie pisze romansow. Jej nazwisko w ogole nie powinno znalezc sie na tym forum. Jesli ktos oczekuje po jej ksiazkach tego, co jest w romansach, to czytajac, musi byc zawiedziony. To samo dotyczy jej bohaterek, ktore nie sa uleglymi, niemyslacymi istotami, dajacymi soba pomiatac. One zyja, dzialaja, podejmuja decyzje.

cóż, są romanse i romanse ;)

wobec tego jaka gatunkową etykietę byś jej przypięła?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

 
Posty: 19
Dołączył(a): 14 kwietnia 2011, o 22:43

Post przez BlaBla » 15 kwietnia 2011, o 22:41

Nie mam pojecia.
W swej ojczyznie ksiazki, ktore S Kinsella pisze pod tym pseudonimem naleza do Chick-Lit. W Niemczech zaliczane sa do literatury zwanej Freche Frauen.
W Polsce brak odpowiednika dla nazwy tego nurtu. Zreszta bardzo malo ksiazek tego typu jest po polsku wydawanych.
Od 10 lat Chick-Lit przezywa wielki boom na swiecie, a w Polsce traktowany jest po macoszemu. Moze to dlatego, ze kojarza sie tylko z Helen Fielding, albo z Seksem w wielkim miescie. A to nie jest dobre skojarzenie. Szkoda, bo sa tu tez wspaniale ksiazki. Setki wspanialych ksiazek. I wiele, wiele pisarek.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 15 kwietnia 2011, o 22:51

to jest problem prawie każdego gatunku u nas - nie dostrzega się zróżnicowania ;) a Kinsellę u nas opycha się i jako cziklit, i jako romans, i jako enigmatyczną literaturę dla kobiet...
hm, co rozumiesz przez po macoszemu?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

 
Posty: 19
Dołączył(a): 14 kwietnia 2011, o 22:43

Post przez BlaBla » 15 kwietnia 2011, o 22:56

Po macoszemu, bo prawie nic nie jest wydawane.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 15 kwietnia 2011, o 23:20

nasz rynek ubogi jest ^_^
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

 
Posty: 19
Dołączył(a): 14 kwietnia 2011, o 22:43

Post przez BlaBla » 15 kwietnia 2011, o 23:46

Moze rzeczywiscie to dotyczy calego rynku, a nie tylko Chick-Lit. Z romansami jest podobnie, tez nie sa wydawane wszystkie, jakie ukazuja sie po angielsku.

W sumie mnie to dziwi, bo przeciez czytanie ksiazek w Polsce nie zamiera. Tak duzo czytelniczek, a tak maly wybor nowosci…
Moze to dlatego, ze ksiazki sa zbyt drogie w porownaniu do zarobkow. Wydawnictwa jednak nie moga obnizac cen ksiazek i kolo sie zamyka.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 16 kwietnia 2011, o 10:15

Fringilla napisał(a):
BlaBla napisał(a):Wiekszosc postow na temat ksiazek Sophie Kinselli i Zakupoholiczki jest tu raczej negatywnych

hm, serio? nie zauważyłam, przyznam się :P


Tak, większość była negatywnych, ale większość też wyszła spod klawiatury jednej osoby, co może też warto wziąć pod uwagę ;) Tyle o Zakupoholiczce, a całość opinii ma imho bilans pozytywny, no w najgorszym razie neutralny :D BlaBla, zapewniam cię, że autorki stuprocentowych romansów dostają tu często w głowę większymi inwektywami, więc nie ma się o co obruszać.

BlaBla napisał(a):Przede wszystkim S Kinsella nie pisze romansow. Jej nazwisko w ogole nie powinno znalezc sie na tym forum. Jesli ktos oczekuje po jej ksiazkach tego, co jest w romansach, to czytajac, musi byc zawiedziony.


To znaczy czego oczekuje i nie dostanie u Kinselli? (W kontekście tych narzekań, mam na myśli. Bo nie przeczę, że Kinsella to nie romans, tylko czy narzekania na Zakupoholiczkę naprawdę wynikają tu z niezrozumienia gatunku?)

To samo dotyczy jej bohaterek, ktore nie sa uleglymi, niemyslacymi istotami, dajacymi soba pomiatac. One zyja, dzialaja, podejmuja decyzje.


Mam wielką nadzieję, że nie sugerujesz tu, że bierne i pomiatane bohaterki są nieodzownym elementem romansów ;) A jeśli tak - to nie masz racji. Tak, zdarzają się takie, ale nie jest to przecież zasada, tak samo jak wątpliwe jest dla mnie, żeby każda bohaterka chicklitu była lepsza z samej definicji.


(a ja czytałam tylko jedną jej książkę, Pani mecenas ucieka, i w sumie polecam romansoholiczkom, wątek romansowy całkiem sympatyczny ;) Nie, nie romans, ale jak na nieromans ok romansowo ;) )
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 16 kwietnia 2011, o 11:41

Biednych i pomiatanych bohaterek w romansie unikam, więc nawet nie wiem ile ich jest :D Swoją drogą, jeśli takich unikam, a ciągle coś czytam, to chyba znaczy, że jest cała masa bohaterek, które są żyją, działają i podejmują decyzje, zapewniam :hyhy:

A Agrest ma racje. Czasem autorki romansów dostają takie opinie, że Kinsella może spać naprawdę spokojnie ;)
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

 
Posty: 19
Dołączył(a): 14 kwietnia 2011, o 22:43

Post przez BlaBla » 16 kwietnia 2011, o 12:24

Agrest, oczywiscie, ze z cala pewnoscia nie moge odpowiedziec, czy narzekania na ksiazki Kinselli wynikaja z niezrozumienia gatunku. Nie wiem tego, ale dokladnie takie odnioslam subiektywne wrazenie Bardzo mozliwe, ze mylne.

To, ze inne autorki tez dostaja po glowie bardzo mnie cieszy. Wiadomo, ze gusta sa bardzo rozne i nie mozna wydac ksiazki ktora zadowoli kazdego. Ale ja tak bardzo chcialabym, zeby to, co mnie sie podoba, podobalo sie rowniez jak najwiekszej liczbie osob i dlatego chcialam poprawic obraz Kinselli. Chyba mi sie nie udalo.

Bohaterki Chick-Lit wcale nie sa lepsze. Sa inne.
Nie przeczytalam az tak duzo romansow, zeby uwazac sie za specjalistke. Niestety moje zdanie na ten temat wynika z przeczytania ogromnej liczby recenzji o romansach. Jestem pewna, ze moje zdanie nie pokrywa sie z tym, ktore wyrobilabym sobie gdybym przeczytala wszystkie romanse swiata. Romanse sa oczywiscie rozne, zgadzam sie z tym. Jednak ogromna liczba bohaterek romansow, np. te palmerowskie, ale nie tylko, to sa te pomiatane. Szczegolnie te w romansach historycznych nie mialy prawa do wlasnego zdania. Gdy jakas bohaterka probuje podskoczyc, to od razu jest zaszufladkowana jako wyjatek. A jesli popelni jakis blad, to za uszy z tarapatow wyciaga ja glowny bohater. Taka jest wedlug mnie typowa bohaterka romansu.
Na zadnym forum nie ma tyle miejsca, zeby dokonac pelnej charakterystyki bohaterow jakiegos gatunku. Pewnie sa na ten temat prace naukowe, ja nie zamierzam czegos takiego napisac, nie zbieram wiec materialow do pracy i przyjelam wariant bardzo uproszczony. Typowa bohaterka romansu to dla mnie wlasnie ta ucisniona, biedna, zmuszana przez innych ludzi do czegos, np. do slubu, albo w inny sposob ograniczona w prawie podejmowania wlasnych decyzji. A jesli jest oskarzana o zrobienie czegos zlego lub posiadanie niecnych zamiarow, to potem okazuje sie, ze byla niewinna i bohater musi sie kajac.
Jesli ktos szuka takich bohaterek u Sophie Kinselli, to nie znajdzie. Jej bohaterki popelniaja wielkie bledy, ale tez zawsze o wlasnych silach wychodza znowu na prosta. Sa winne, ale przyznaja sie do winy i naprawiaja to, co sknocily. Dla mnie sa tak rozne od bohaterek romansow jak niebo i ziemia. Chyba nie da sie bardziej.

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 16 kwietnia 2011, o 12:44

nie ocenia się romansów po recenzjach,wiadomo,że będą zjadliwe.Według większości recenzentów romanse to gatunek literatury należący do tych najgorszych z możliwych.a czytelniczki romansów postrzegane są jako kompletne bezguścia nie posiadające w głowie niczego poza wąskim spojrzeniem na pracę w domu.Takie typowe kurki domowe.A tak nie jest.Podobnie jak bohaterki romansów nie zawsze są takie same.Wiadomo,że niektóre autorki piszą według jednego schematu(np.wspomniana przez cie bie Palmer) i ich bohaterki są w większości do siebie podobne.Jednak inne autorki piszą inaczej,niekoniecznie tworząc sztampowe bohaterki

 
Posty: 19
Dołączył(a): 14 kwietnia 2011, o 22:43

Post przez BlaBla » 16 kwietnia 2011, o 12:57

Moje zdanie o romansach wyrobilam sobie czytajac te pochlebne recenzje o nich, napisane przez ich najwieksze milosniczki.

Moje zdanie o typowych bohaterkach romansow wcale nie jest niepochlebne. Jest neutralne. One sa jakie sa.
Natomiast o samych romansach mam bardzo dobre zdanie. Oby jak najwiecej ich wydawano!

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 kwietnia 2011, o 16:23

bohaterki cziklitowe są inne... może. ^_^ cóż, i dla nich można zbudować uproszczoną definicję, szczególnie opierając się na, z założenia skrótowych, recenzjach.
ale jakie to ma w sumie znaczenie?
na końcu i tak chodzi o przyjemność czerpaną z czytania konkretnej książki.
ja tam zawsze odnosiłam wrażenie, że ciekawsza jest dyskusja o tekście, który się przeczytało, niż o takim, który zna się tylko z drugiej ręki ;)

Agrest - faktycznie, liczyłam osoby, nie częstotliwość wypowiedzi :hyhy:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do K

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości