Teraz jest 21 listopada 2024, o 16:51

Prace nad Słownikiem Terminów i Skrótów Romansoholicznych

Propozycje do spisów i list motywów, serii, podgatunków, terminów romansoholicznych
Pomoc!

Regulamin działu
Kontakt z Moderatorkami WARSZTATU: TUTAJ
Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 7 kwietnia 2011, o 09:58

wciąga go, biedak nie może się uwolnić, czasem nawet się opiera, bezskutecznie...


Wyczuwam tu jakąś traumę poczytelniczą, czyżby Balogh? :rotfl:


Mam jeszcze jedną propozycję, ale potraktujcie ją jak propozycję luźną, bo ten termin rzadko pada na forum (ale pada, chyba szczególnie za sprawą Frin ;) ) Chodzi mi o "tradycyjne regencje" czy też tradycyjne romanse regencyjne. Jakoś się u nas tego nie rozróżnia, bo i nie było takiego podziału wydawniczego, ale może warto wyjaśnić co to i czemu w ramach tego gatunku to np nie Hawksley wyróżniała się brakiem seksów, tylko Balogh ich obecnością? ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 7 kwietnia 2011, o 11:42

O, załapałam o co chodzi, przynajmniej w przypadku posta Agrest :) Tylko wypowiedzi Gmosi nadal nie potrafię ogarnąć :hahaha:
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 7 kwietnia 2011, o 11:44

a bo mi się ta dramatoza jakoś tak kojarzy z maszynką do mielenia mięsa :hyhy:

co do regencyjneg... to ja bym się chętnie dowiedziała dlaczego, bo nie wiem :lovju:
Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 7 kwietnia 2011, o 12:16

a bo mi się ta dramatoza jakoś tak kojarzy z maszynką do mielenia mięsa :hyhy:


O, to właśnie :hyhy:
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 7 kwietnia 2011, o 16:03

Boszzz, ale ja jestem nierozgarnięta; zapomniałam, że się tu wypowiadałam :zawstydzony:

Liberty napisał(a):
I jeszcze DNF: does this really need an explanation?


Hm, to znaczy zamierzamy tu zrobić taki ogólny słownik?
Czy ograniczyć się do zwrotów faktycznie na naszym forum używanych. Bo np DNF nikt tu nie używa, my rzucamy w kąt ;)


To może polski skrót RWK? ;)

Dramatoza - nurzanie się, na granicy absurdu, w bagnie negatywnych uczuć.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 7 kwietnia 2011, o 16:06

cóż, mi tam blisko do definicji Liberty ;)
ale widzę, że następuje rozróżnienie warstw: czy chodzi o fabułę czy raczej emocje wywoływane u czytelnika - Balogh przykładem :P

co do skrótów: proponuję faktycznie zamieszczać te, które się u nas pojawiają...

Agrest - masz rację, ba, parę razy nawet mnie dopytywano ale o co chodzi, co pokazuje, że u nas, ze względu na "cenzurę" trochę to obce jest rozróznienie :]
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 7 kwietnia 2011, o 16:17

Romans ewowy -romans wyróżniający się tym,że bohaterowie po przeżyciu wielkiej ilości problemów,mniejszych i większych zmierzają do dramatycznego,acz szczęśliwego zakończenia.Nie mylić z palmerozą.Mówiąc krótko-krzyk,płacz i zgrzytanie zębów a na koniec HEA

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 7 kwietnia 2011, o 16:20

czym się różni od palmerozy?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 7 kwietnia 2011, o 16:25

prawdopodobnie rodzajem kłopotów.Nie chodzi o problemy dotyczące poszczególnych bohaterów(choroba,bieda itp),raczej o ich problemy w związku(wymuszone małżeństwo,poronienie itp)

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 7 kwietnia 2011, o 17:09

Zgodzę się z nurzaniem w negatywnych uczuciach, zresztą gmosia chyba też coś podobnego miała na myśli pisząc o dylematach etc, natomiast przyznam, że absurdu nigdy sobie w tę definicję nie wpisywałam, oczywiście może być absurdalna dramatoza, ale może być i subtelna i jeszcze parę pomiędzy :P Natomiast faktycznie zauważam od dawna użycie tego słowa w raczej pejoratywnym znaczeniu, czego żałuję :P
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 7 kwietnia 2011, o 17:15

chciałam tylko dodać, że ja tam absurd sobie cenię ^_^
hm, ale chyba też chodzi o absurd zamierzony - mówcie co chcecie, ale aktualna palmeroza zawiera ten element ;) myślałam, że dramatoza najbardziej pojemna jest, mieści w sobie i romans ewowy, i palmerozę, za to raczej wyklucza jadziowy...
Agrest - dramatozą Coulter lub McNaught byś nazwała?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 7 kwietnia 2011, o 17:24

Jakby to powiedzieć, chyba jednak nie bez przyczyny powstała dramatoza-agrestoza :P
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 7 kwietnia 2011, o 17:28

wiesz, ja po cichu używam fringillozy :hyhy:
Balogh właśnie posiada dramatozę w twym typie, jak i Sherry Thomas oraz Loretta Chase ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 7 kwietnia 2011, o 19:49

Wrzucę swoje trzy grosze.
Mnie dramatoza kojarzy się z bardzo intensywnymi odczuciami podczas czytania, a to niekoniecznie oznacza od razu traumy i inne nieszczęścia bohaterów. Dramatoza może występować w romansach jadziowych również.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 7 kwietnia 2011, o 22:54

może występować, ale delikatna li i jedynie ;) bo jednak dla mnie dramatoza, to są jakies negatywne przeżycia czy emocje - tak jak Agrest napisała, angst, jakkolwiek by to po polsku chcieć nazwać ;)
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 7 kwietnia 2011, o 22:57

bo mi właśnie ten angst do jadziowości nie pasuje ;)

do jadziowości to po prostu pasuje :adore: ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 7 kwietnia 2011, o 22:59

To może doprecyzujecie, co tam należy zmienić, bo przyznam, że tę definicję ściągnęłam z jednego z wcześniejszych postów, w których się to pojawiła. Palcem wytykać z czyjego nie będę ;)
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 7 kwietnia 2011, o 23:10

Fringilla napisał(a):bo mi właśnie ten angst do jadziowości nie pasuje ;)

do jadziowości to po prostu pasuje :adore: ;)

no bo jako taki angst do jadziowości nie pasuje, ale lekka dramatoza nie przeszkadza. Lekka ;)

Frin, świetne graficzne przedstawienie jadziowości, tak właśnie się czuję po A Tailor-Made Bride :mrgreen:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 7 kwietnia 2011, o 23:13

chcę zaznaczyć, że napisałam zanim wkleiłaś swój post we Właśnie... ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 2330
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:19
Ulubiona autorka/autor: jeszcze nie wiem

Post przez Zephire » 29 września 2013, o 21:18

Przeglądałam słownik ot tak for fun i natknęłam się na następujące terminy:
samiec alfa -
samiec beta -
samiec gamma -


Akurat skojarzyło mi się z Teen Wolf i tak się zastanawiam, jak to połączyć, żeby pasowało do warunków romansoholicznych. Bo zasadniczo tak:
Samiec alfa - jest to zwykle po prostu ten "główny", "naczelny", przewodzi pozostałym w rodzie, jego zdanie jest decydujące. W wielu książkach (jak choćby u McNaught) jest motyw jakiegoś głównego dziedzica (zwykle jest to jakiś książę), który dodatkowo jest śfiniowatą śfinią. POdejmuje główne decyzje dotyczące rodziny/rodu, zwykle ciąży na nim duża odpowiedzialność związana z tym, czym na co dzień się zajmuje/obowiązkami (np. przeważnie jest policjantem, żołnierzem etc), jednocześnie często ma zbyt wysokie mniemanie o sobie, jest nazbyt pewny siebie, bywa szorstki.
Samiec beta - zwykle w cieniu alfy, co jednak nie przeszkadza mu wcale podbijać serca kobiet. Empatyczny, ciepły, życzliwy - przynajmniej pozornie. Zwykle jest to młodszy brat lub inny członek rodziny żyjący "w cieniu" starszego brata lub innego faceta w rodzinie, który jest "alfą"/ Zwykle cierpi na "syndrom" średniego dziecka", czasem pełni rolę czarnego charakteru, który snuje intrygę przeciwko alfie po to, by samemu alfą zostać.
Samiec gamma - syn z "nieprawego łoża" lub po prostu przez rodzinę uważany za "czarną owcę" (lub jedno i drugie). Zawsze z boku, zawsze poza - obserwuje, milczy, jest cyniczny, arogancki, nieraz wredny, może być przedstawiany jako typ "bad boy'a" patrzącego na wszystkich z pogardą, przy czym raczej typ odludka. Ostatecznie to on może się okazać postacią pozytywną ratującą z opresji pozostałych. Zwykle niemile widziany, możliwe, że ma za sobą trudne przejścia które trwale zniechęciły go do towarzystwa ludzi (i vice versa).

Taki jest mój pomysł. Coś mi majaczy, że natknęłam się na tego typu wątki, ale nie pamiętam, czy w książce czy w filmie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 8 września 2014, o 14:50

Zefirku, po takim czasie, ale biorę się za słownik. Mam nadzieję że nie pogniewasz się że wykorzystam to co napisałaś, trafne to jest bardzo ;)


Dziewczyny, jak jeszcze się na coś natkniecie, zauważycie że nie ma definicji i warto dodać piszcie ;)
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 2330
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:19
Ulubiona autorka/autor: jeszcze nie wiem

Post przez Zephire » 8 września 2014, o 15:31

Sol, nie mam absolutnie nic przeciwko :) Wręcz przeciwnie :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 8 września 2014, o 15:37

cieszę się ;)

teraz dumam nad definicją śfini. Brak kłuje w oczy, a to nie jest takie proste :P
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Avatar użytkownika
 
Posty: 2330
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:19
Ulubiona autorka/autor: jeszcze nie wiem

Post przez Zephire » 8 września 2014, o 15:55

Przede wszystkim czym się różni śfinia od świni :P

Avatar użytkownika
 
Posty: 59464
Dołączył(a): 8 stycznia 2012, o 17:55
Ulubiona autorka/autor: Ilona Andrews

Post przez •Sol• » 8 września 2014, o 16:31

niby wiem, śfinia bohater romansowy, świnia - facet któremu się romans nie należy :P
tylko weź teraz zawrzyj wszystko w miarę sprawnie i dokładnie ;) muszę podumać dłużej.
'Never flinch. Never fear. And never, ever forget'.

'Nevernight' - Jay Kristoff

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Warsztat: Romansoholiczne Listy i Spisy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości