Teraz jest 3 października 2024, o 08:31

Publicystyka

O rynku wydawniczym i księgarskim, świecie redaktorów i tłumaczy oraz procesach towarzyszących literaturze
Avatar użytkownika
 
Posty: 6429
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 25 marca 2011, o 15:49

Trochę to przerażające. Takie posunięcie może złamać jej karierę. Właściwie to taki krok wstecz. Jest wiele autorek, które same się wydają, ale to chyba dość ryzykowna ścieżka. Konkurencja jest zabójcza.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 25 marca 2011, o 17:06

ale i problem papier czy ebook duzy... i kwestia kontraktów też - recesja zbiera swe żniwo.
hm, teoretycznie to własnie dobre autorki mają większe szansa, a najwięcej zalezy od jakości książki, i to tu czuję pewną niepewność ;)
zastanawiam się czy pójście tylko w ebooki to faktycznie słuszny kierunek. chociaż może wreszcie czas na rewolucję :?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 25 marca 2011, o 17:55

btw z innej beczki: wygrzebałam u siebie:


MAN CHANGE THYSELF: HERO VERSUS HEROINE DEVELOPMENT IN HARLEQUIN ROMANCE NOVELS

This desire for a mate who encompasses both a ‘cad’ and a ‘dad’ mating
strategy is beneficial to women, evolutionarily speaking, because cads may have high
gene quality and dads may provide high paternal investment.


^_^ kocham takie analizy.
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 25 marca 2011, o 21:01

A ja jeszcze wrócę do Brockway.

Może ona ma bogatego męża i woli złamać sobie karierę pisząc to na co ma ochotę dla mniejszego grona niż pisać wciąż pod dyktando wydawnictw. Pisanie masowych romansów to rzemiosło, ale jednak jest różnica między rzemieślnikiem a taśmą produkcyjną i może ona miała już dość ;)

Zgodzę się z Frin, że akurat konkurencja na rynku ebooków to nie będzie największy problem Brockway, powiedziałabym wręcz, że na starcie jest na bardzo dobrej pozycji - rozpoznawalnością i uznaniem marki przebija całe mnóstwo konkurentek.

Średnio mi się uśmiecha przejście w 100% na ebooki, ale zobaczymy co z tego będzie. Dla niej na pewno jest to łatwiejsze logistycznie na sam początek, ale może potem dojdzie jakiś POD? Albo inna forma, ale papier w każdym razie.


Komentarz Canham pod artykułem:

As some might also know, I set pen and paper aside 6 years ago because I was told, flat outright, that my kind of stories were not popular anymore, and I was encouraged to write something with vampires or ghosts or Regency Dukes sipping chocolate out of teacups. Pffffft. I write swashbucklers. I write historical romances with action and adventure and heroes I would like to have lounging in my own bedroom. For six years I’ve waited for my muse to stir again and now, with the ability to write what I want, what my readers enjoy, I, like Connie, feel my muse dancing in the moonlight.
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 25 marca 2011, o 23:11

Fajny tekst :)
Swoją drogą, podobnie musiała (Słowo względne, bo nikt nie zmusza. Tylko chyba by jej nie wydali.) się przerzucić Heath Lorraine, o czym już mnie poinformowała Agrest :D To samo wyczytałam w jednej z recenzji pod książką tej pisarki. Wydawnictwa nie chciały westernów, zażyczyli sobie regencji, więc autorka zaczęła smarować regencję, która, tak na dobrą sprawę, wygląda z każdego kąta :roll:
Tylko forma elektroniczna? Ja bym się bała.
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 25 marca 2011, o 23:21

Tak samo wyjaśniła swoje przejście z westernów (no może nie do końca, ale americana, początek XX wieku) na współczesność Pamela Morsi, to akurat wciąż widnieje na jej stronie.
I tak z mojej westernowej trójki pozostaje Osborne, która nie pisze nic. Nie wiem czemu, ale może ona też jak Canham nie miala ochoty się przekwalifikować na londyński sezon :?

W międzyczasie Brockway dopowiedziała, że jest możliwość Print On Demand (choć się w sumie nie zadeklarowała, że na pewno skorzysta). Poza tym ona nie wyklucza powrotu do tradycyjnego modelu, tyle że obecnie ani jej wydawnictwo nie zaproponowało dobrych warunków finansowych, ani nie daje swobody pisania.

A Canham dopisała, że pracuje nad trzecią częścią swojej pirackiej serii :byebye:
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 26 marca 2011, o 01:12

ha, inna gałąź: pamiętacie wieszczenie "koniec z filmem pirackim", a 2 lata później pojawili się Piraci z Karaibów? ^_^
a ogólnie" się zgadzam ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6429
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 26 marca 2011, o 14:41

I tak z mojej westernowej trójki pozostaje Osborne, która nie pisze nic. Nie wiem czemu, ale może ona też jak Canham nie miala ochoty się przekwalifikować na londyński sezon :?


Osborne niestety zakończyła karierę :( Chyba nie dlatego, że wydawnictwo naciskało. Zrobiła to właściwie u szczytu sławy.

Ja się o Brockway o tyle obawiam, że jej ostatnie książki były dość słabe. I kolejny minus - raczej tych ebooków nie zobaczymy w języku polskim. Polscy wydawcy kupują raczej tytuły wyd. na papierze.


Tak samo wyjaśniła swoje przejście z westernów (no może nie do końca, ale americana, początek XX wieku) na współczesność Pamela Morsi, to akurat wciąż widnieje na jej stronie.


A jej się udało. Jej współczesna seria jest bardzo dobra. Szkoda jej westernów, ale jeśli zasila szeregi romansu współczesnego, który pisany jest zaledwie przez kilka pisarek (nie licząc kilkudziesięciu z HQ), to jej wybaczam.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 26 marca 2011, o 15:17

A ja bym chciała, żeby mogła pisać i to, i to, na zmianę - jak jej w duszy gra - a nie może ;)

Ja się o Brockway o tyle obawiam, że jej ostatnie książki były dość słabe. I kolejny minus - raczej tych ebooków nie zobaczymy w języku polskim. Polscy wydawcy kupują raczej tytuły wyd. na papierze.


No ale myślisz, że pozostanie w tradycyjnym wydawnictwie wpłynęłoby na jakość jej książek dodatnio?
Żeby nie było, nie uważam self-publishingu i ebooków za lek na całe zło. Ba, ja wciąż naiwnie wierzę w plusy wydawniczej selekcji co do jakości, choć przecież wiem, że często jest to selekcja, której kryterium jest ostatni krzyk mody.
Ale z tekstu Brockway mi wychodzi, że jej przez ostatnie lata chodziły po głowie inne pomysły niż te, które ostatecznie realizowała i nie wydaje się z tego faktu zadowolona. Dołóżmy do tego kiepską kasę i mamy całkiem spore powody do zmęczenia zawodem. Ona nie jest zielona w tym biznesie i chyba wie, co traci - parasol ochronny w postaci papierowego wydawnictwa i nieoficjalną odznakę "ktoś chciał mnie wydać". Ale może już jej na tym nie zależy? Może za dużo już dla niej było minusów tego uwiązania?

Wcale nie twierdzę, że na pewno znów będzie pisać niezapomniane książki, bo może jej wcale nie wyjdzie. Ale jeśli faktycznie już była taka sfrustrowana, to uważam, że dobrze zrobiła, robiąc sobie choćby przerwę od pisania pod listę bestsellerów. Obstawiam raczej, że po jakimś czasie jakieś inne wydawnictwo złoży jej lepszą propozycję - zdarzają się jeszcze nieco bardziej otwarci redaktorzy :)


Co do wydawania w Polsce, dużo będzie zależało od jej agenta. Zobaczymy...
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 6429
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 26 marca 2011, o 15:51

Że jest niezadowolona to rozumiem. Rozumiem, że może nie chcieć pisać paranormali (pewnie o to ją męczyli), ale są autorki, które nadal piszą w swoim gatunku a jakość im nie spada (Chase, Balogh do czasu itd.). A Borckway jednak poprzeczkę obniżyła. I trochę się boję tych sequeli po latach. Doświadczenie z Iris Johansen sprawiło, że podchodzę do nich ostrożnie. Pragnienia czytelnika pragnieniami, ale upływ czasu jest bezlitosny.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 26 marca 2011, o 17:58

hm, nie wiem, czy Balogh najlepszym przykładem tutaj jest...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6429
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 26 marca 2011, o 18:17

W sensie, że jest taką instytucją, ma tak ugruntowaną pozycję, że wydawnictwo by jej nie naciskało?

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 26 marca 2011, o 18:19

jesli to pytanie do mnie, to miałam raczej na myśli kwestię jakościową...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 29 marca 2011, o 18:55

Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.

Avatar użytkownika
 
Posty: 30752
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 29 marca 2011, o 19:06

co prawda,to prawda...Na polskim rynku mnóstwo jest takich nie trafionych blurbów

Avatar użytkownika
 
Posty: 21019
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 29 marca 2011, o 19:29

Racja. Zawsze kupując czy też wypożyczając książkę kieruję się głównie blurbem. Wiele razy się w ten sposób przewiozłam. Albo blurb zdradza za dużo, czyli np zakończenie, albo kompletnie nie ma wiele wspólnego z zawartością. Wspomniana książka "Nigdziebądź" Gaimana to dobry przykład, jak można zepsuć blurb.

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 29 marca 2011, o 19:53

Oj prawda. Bardzo często blurb nie ma nic wspólnego z książką albo nic mi nie mówi; napisany suchym językiem.
Dlatego zawsze szukam recenzji.
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Avatar użytkownika
 
Posty: 30752
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 29 marca 2011, o 20:39

ja tam patrzę w środek książki i czytam fragment.Jak mnie zainteresuje,bądź jest napisane lekko pożyczam/kupuję

Avatar użytkownika
 
Posty: 28606
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 29 marca 2011, o 20:43

coś jest w tej metodzie - też stosuję gdy mogę ^_^
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21019
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 29 marca 2011, o 21:09

No dobrze, ale gdy się akurat nie ma dostępu do kompa, żeby można było sprawdzić recenzje, to trzeba się na nosa kierować. Jak wpadam do księgarni pozostaje mi do dyspozycji tylko intuicja. Czasem nazwisko autorki jest gwarancją, że to dobra książka, ale jak to udowadnia ostatnio Roberts, na tym też się można zawieść.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 29 marca 2011, o 21:17

ja czytam wszystko i blurby tak prawdę mówiąc olewam, choć mnie diabelnie irytują czasami...
Bo powaga zabija powoli

A imię me PLASTELINA.


Miłość bez pieniędzy, wrota do nędzy

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 29 marca 2011, o 21:41

A ja nie czytam wszystkiego, ale blurby też olewam. A kupić książkę kompletnie w ciemno to już nie pamiętam kiedy mi się zdarzyło...
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 21019
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 29 marca 2011, o 22:01

Mnie się zdarza praktycznie cały czas. ^_^

Avatar użytkownika
 
Posty: 30752
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 30 marca 2011, o 19:07

na blurby patrzę przez palce.Kupuję książki ulubionych autorek,zawsze jest to jakaś gwarancja.Jeśli chodzi o kupno książek nie znanych mi osobiście autorek to jak mówiłam patrzę w środek książki ,czytam krótki fragment i jeśli narracja mi odpowiada,a przeczytany fragment zainteresuje to kupuję książkę.Oczywiście nieraz zdarzyło mi się przejechać na tej metodzie,ale to już szczegół :wink:

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 30 marca 2011, o 19:31

Mi się zawsze wydawało, że żeby napisać blurb trzeba wiedzieć, o czym jest książka. Wytłumaczcie mi taki przypadek

Brutalna prawda Robards napisał(a):Niemożliwe jest wymazanie przeszłości. Można ją jedynie pogrzebać i mieć nadzieję, że pozostanie głęboko zakopana. Niestety stare sekrety uparcie czekają na odkrycie.

Młoda, piękna Lisa pracuje w biurze prokuratora okręgowego. Podczas porządkowania dokumentacji starych nierozwiązanych spraw odkrywa akta, które wstrząsają posadami jej świata. Przed dwudziestu ośmiu laty zniknęła czteroosobowa rodzina: małżeństwo z dwojgiem dzieci. Kobieta na zdjęciu do złudzenia przypomina Lisę, a mała dziewczynka mogłaby być jej bliźniaczą siostrą. Lisa Shewmaker nie ma czasu otrząsnąć się ze zdumienia i przystąpić do odkrywania własnej przeszłości, ponieważ niemal natychmiast zostaje wplątana w serię niebezpiecznych wydarzeń. Podejmuje decyzję zawierzenia swoich kłopotów nowemu pracodawcy, Scottowi, co zupełnie zmienia ich relację…

We dwoje usiłują rozwikłać przerażającą sieć kryminalnych powiązań, które mogą zrujnować życie Lisy lub całkowicie ją go pozbawić…

To nazwisko nie jest bohaterki, w książce nie występuje ani razu, więc skąd się wzięło na okładce?
“Man. God. Roarke. An interesting and flattering lineup.”
“Safe men are for marrying. Dangerous men are for pleasure.”

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Wiadomości i publicystyka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości