przez Scholastyka » 23 marca 2011, o 16:44
Sienkiewicz zreszta tłumaczył sie z tego, że z początku ustawił Bohuna na zbyt wysokim "rejestrze" moralnym, a Zagłobe - na zbyt niskim. Kiedys - chyba w "Przyjaciółce" natrafiłam na "list Heleny do Litwosa". Tam kniaziówna pisał, że wybaczyła juz autorowi, ze ja "sparzyŁ' ze Skrzetuskim, bo tego wymagało "pokrzepienie serc". Tłumaczyła, że Bohun zraził ja najpierw zabiciem pachołka, zanim zdążyła ochłonąć, to sie nasunął Jan, a potem Bohun wyrżnął jej rodzinę... I jak już sobie uświadamiała, że jednak to Jurko jest jej ukochanym, to on znowu cos wywinął [np. rzeź Baru]...
Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.