Teraz jest 22 listopada 2024, o 01:29

Julie Garwood

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 14 marca 2011, o 13:16

ale to była w ich mniemaniu najwyzsza pochwała...
Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 14 marca 2011, o 14:14

Liberty napisał(a):Ostatnie zdanie sugeruje, że lubisz, Heidi, romanse, w których bohaterki są jednoznaczne; jeśli jest nieśmiałą białogłową, to musi być wyposażona w taki zestaw cech, który nie psuje tego wzorca. Jeśli jest wojowniczką to nie może być dobrą duszą.
I już wiem czemu nie możemy się dogadać ;) Wolę inny typ bohaterów, bardziej niejednoznaczny.

Racja, racja :) Nikt nie jest jednoznaczny, nikt. Dlatego i ja wolę miksy.
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 1315
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:19

Post przez Heidi » 14 marca 2011, o 15:50

A nie wiem, nigdy wcześniej na to nie zwracałam uwagi. Być może tak jest :smile2:

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 14 marca 2011, o 16:49

Agrest napisał(a):
A ja się będę upierała przy swoim. Tak, wegetarianizm znany jest od stuleci, ale wątpię by ktoś zastanawiał się nad nim zastanawiał w XIII w. w Anglii czy Szkocji.


A w ogóle to wydaje mi się, że argumenty Frin nie stoją tak naprawdę w opozycji do stwierdzenia, że zabicie królików w celach spożywczych i wilków w obronnych nie czyni z bohaterki o dobrym sercu hipokrytki.
Czy się mogła trafić wtedy osoba absolutnie przeciwna zabijaniu zwierząt? Pewnie mogła. Ale się nie trafiła. Pytanie więc, czy rzeczywiście można obwiniać średniowieczną bohaterkę o to, że zdobyła jedzenie i sama się tym jedzeniem nie chciała stać?

Swoją drogą Heidi nie pisała nic o wegetarianizmie, ja założyłam, że chodziło jej tylko o zabijanie, nie o jedzenie ;)


przyznam bez bicia, że to bardziej polemika z Liberty była w temacie co jest wykluczone w średniowieczu, a zatem w romansie historycznym osadzonym w tychże realiach ;)
abstrahując od tego, kto jaki typ bohaterki lubi ^_^
i moim zdaniem Heidi zwróciła jednak uwagę na pewną, hm, niekonsekwencję w przedstawianiu bohaterki... cóż, wolę, żeby to była powyższa niekonsekwencja, a nie wykazanie pewnej dozy socjopatii :hyhy:
a wszystko w opozycji do przywołanej Wilczej harmonii właśnie...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 14 marca 2011, o 17:57

za mądre to dla mnie... :shock: Nie rozumiem....
Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 14 marca 2011, o 18:17

a coś konkretnie czy całościowo?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 14 marca 2011, o 20:14

wolę, żeby to była powyższa niekonsekwencja, a nie wykazanie pewnej dozy socjopatii
a wszystko w opozycji do przywołanej Wilczej harmonii właśnie...
Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 14 marca 2011, o 20:41

Schola ja to też często Frini nie rozumiem, choć :lovju: i tak się boję, ze jak mi każe się ładnie do zdjecia ustawić...to ja nie zrozumiem :mrgreen:
Bo powaga zabija powoli

A imię me PLASTELINA.


Miłość bez pieniędzy, wrota do nędzy

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 15 marca 2011, o 02:26

proszę się nie nabijać, tak, wiem, skrótowość ma męczy mnie (i innych :hyhy: ) od ponad ćwierćwiecza i dziwne rzeczy wychodzą :padam:

chodziło mi o, częste u Garwood, zderzenie mentalności współczesnej (autorskiej) z wyobrażoną przez nią mentalnością średniowieczną.
czyli: czy działania bohaterki są zgodne z poglądami przez nią głoszonymi oraz obrazem samej siebie? i tu nie chodzi o to, czy, będąc miłośniczką puszystych zwierzątek, bez mrugnięcia okiem flaki wypruć potrafi, tylko co się z nią dzieje w momencie wypruwania. bądź w wyniku. ;)
jestem ciekawa. bo to Garwood, która niekiedy miesza, jak wspomniałam wyżej, co najmniej... nieprzekonująco.
a chciałam nawiązać do
jak wegetarianka w "Wilczej harmonii" - jechała do rygi, ale ubiła skoczka , oprawiła i upiekła, żeby rannego ukochanego nakarmic...
.

przy okazji: wegetarianizm występuje jak najbardziej w ówczesnej Anglii i Szkocji, i nie tylko ;) żywo dyskutowany problem natury religijnej :hyhy: wzdragam się przed użyciem słowa "etycznej" ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 16 marca 2011, o 20:03

Ja lubię Angielkę w dużej mierze właśnie za to co Garwood zrobiła z bohaterką. Jak dla mnie postać stworzona w dużej mierze z przymrużeniem oka i sporym dystansem. Pełna sprzeczności i niekonsekwencji. Ale szalenie w tej niekonsekwencji konsekwentna.
Z drugiej strony to niemal typowa bohaterka Garwood, bo spora część z nich dla ogółu, jak i dla samej siebie, postrzegana jest jako "mała", "drobna", "lekka", wymagająca opieki i wsparcia, a w rzeczywistości jak trzeba to i wilka w samoobronie zabije (co ważniejsze wilka, który pogryzł ukochanego psa męża), poród odbierze, upomni się o prawa rodzących kobiet, czy przywali w mordę czy ucieknie na drugi kontynent.
Zresztą cała jej delikatność odbierana była raczej przez otoczenie, a głównie przez męża, który cały czas kazał jej odpoczywać.
Że zamieniono bezpłodność na płodność, to chyba norma. A już na pewno częściej zdarza się coś takiego niż konsekwentne trwanie w bezpłodności bohaterów. Niestety :]

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 marca 2011, o 23:13

aralk napisał(a):Z drugiej strony to niemal typowa bohaterka Garwood, bo spora część z nich dla ogółu, jak i dla samej siebie, postrzegana jest jako "mała", "drobna", "lekka", wymagająca opieki i wsparcia, a w rzeczywistości jak trzeba to i wilka w samoobronie zabije (co ważniejsze wilka, który pogryzł ukochanego psa męża), poród odbierze, upomni się o prawa rodzących kobiet, czy przywali w mordę czy ucieknie na drugi kontynent.

i wszyscy pełni podziwu po łapach całują...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 16 marca 2011, o 23:21

no bo jak takiej po łapkach nie całowac...
Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 marca 2011, o 23:23

można jeszcze spalić na stosie ^_^
a na serio: kurcze, tylko to jest bardziej niż zwykle "przyjechała biała memsahib do dzikich"...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 16 marca 2011, o 23:29

dla mnie mimo wszystko to i tak jeden z mniej szkodliwych minusów, których czasami dopatruję się ku swojemu bezbrzeżnemu zdziwieniu ;)
wolę to, niż wszelakie zaczepienia o wolność, niezależność, przymuszania i wymuszania podane w sposób para poważny, bez nutki humoru choćby rozumianej i dostrzeganej przez niewielką część czytelniczą ;)
nie, że ze zmuszaniem z dawką humoru można wszystko, ale wejście w takim wypadku na wyższy stopień abstrakcji, mnie pomaga w przyswajaniu :)
i zamilknę, bo sama siebie przestałam rozumieć :D

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 19 marca 2011, o 15:53

Heidi napisał(a):ale nawet rycerze stwierdzili że musi być okrutna skoro zabiła 4 wilki w tym ich pieszczoszka. Oczywiście im to imponowało ale użyli tego słowa okrucieństwo

Heidi, w gruncie rzeczy to wspomniane okrucieństwo w oryginale mogło być całkowicie innym słowem ;)
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 19 marca 2011, o 16:36

A ja właśnie skończyłam "Księżniczkę". Historyjka taka sobie, nic porywającego, ale sceny łóżkowe pierwsza klasa. W skali 1 do 10 punktów w tym przypadku dałabym tych punktów co najmniej 30, jak nie lepiej. Dla mnie seks w tej książce to niemal mistrzostwo świata. Już dawno nie zaśliniłam się przy żadnych "momentach", tak jak tu. :D

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 19 marca 2011, o 20:22

nie pamiętam tego seksu zupełnie :niepewny:

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 19 marca 2011, o 21:39

Ja się już chyba uodporniłam, bo żadnych seksów jakoś szczególnie nie pamiętam ;) No, może kilka, ale chyba nie od Garwood...
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 6172
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Babolandia
Ulubiona autorka/autor: wiele ich jest ...

Post przez Renata7 » 19 marca 2011, o 21:53

Dorotka napisał(a):A ja właśnie skończyłam "Księżniczkę". Historyjka taka sobie, nic porywającego, ale sceny łóżkowe pierwsza klasa. W skali 1 do 10 punktów w tym przypadku dałabym tych punktów co najmniej 30, jak nie lepiej. Dla mnie seks w tej książce to niemal mistrzostwo świata. Już dawno nie zaśliniłam się przy żadnych "momentach", tak jak tu. :D


No to mnie zaintrygowałaś . Muszę sobie czytnąć :look_down:

Avatar użytkownika
 
Posty: 11234
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Śląsk
Ulubiona autorka/autor: S. Brown, SEP, J. Quinn

Post przez sunshine » 19 marca 2011, o 22:36

Renata7 napisał(a):
Dorotka napisał(a):A ja właśnie skończyłam "Księżniczkę". Historyjka taka sobie, nic porywającego, ale sceny łóżkowe pierwsza klasa. W skali 1 do 10 punktów w tym przypadku dałabym tych punktów co najmniej 30, jak nie lepiej. Dla mnie seks w tej książce to niemal mistrzostwo świata. Już dawno nie zaśliniłam się przy żadnych "momentach", tak jak tu. :D


No to mnie zaintrygowałaś . Muszę sobie czytnąć :look_down:


O tym samym pomyślałam :look_down:
:hyhy:
Każdy jest jaki jest.
Nigdy nie rezygnuj z własnych pragnień. Inaczej będziesz tego żałować.
Uwierz mi. Moim zdaniem brak Ci odwagi, by przeżywać własne życie. Chcesz rady? Ciesz się życiem, ile tylko możesz.


Prawdziwy facet kocha swoją kobietę w ubraniu, pożąda w bieliźnie, a ubóstwia w jego koszuli. ;)

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 19 marca 2011, o 23:15

głód seksu was dopadł, rozumiem :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 19 marca 2011, o 23:21

Dorotka obudziła ten głód, cwaniara :snicker:
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 11234
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Śląsk
Ulubiona autorka/autor: S. Brown, SEP, J. Quinn

Post przez sunshine » 19 marca 2011, o 23:25

No tak jakoś wyszło ;) :look_down:
nie lubię jak jest go dużo w książce , ale jak jest jeden porządny to owszem :hyhy:
Każdy jest jaki jest.
Nigdy nie rezygnuj z własnych pragnień. Inaczej będziesz tego żałować.
Uwierz mi. Moim zdaniem brak Ci odwagi, by przeżywać własne życie. Chcesz rady? Ciesz się życiem, ile tylko możesz.


Prawdziwy facet kocha swoją kobietę w ubraniu, pożąda w bieliźnie, a ubóstwia w jego koszuli. ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 19 marca 2011, o 23:57

Bo tu seks jest świetnie opisany. Nie jest wulgarny, ale i nie mdły, nie ma niedomówień, a wręcz przeciwnie, wszystko jest dość szczegółowo opisane i to tak, że można się wczuć w rolę. :wink: Garwood na szczęście nie używa żadnych określeń typu: dotknął jej muszelki, guziczka czy rozchylił jej delkatne płatki, bo to mnie przyprawia o mdłości. :rzyg: Nawet francuski numerek wyszedł jej prima sort. :padam: :padam: :padam: :D

Avatar użytkownika
 
Posty: 21062
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Rzeszów/Drammen
Ulubiona autorka/autor: Proctor, Spencer, Spindler i wiele innych

Post przez Kawka » 13 kwietnia 2011, o 23:58

Popieram Dorotkę. Włąśnie skończyłam czytać "Podarunek" Garwood i jednym z plusów tej książki są świetne sceny erotyczne. Opisane normalnym językiem, bez udziwnień ale też bez zbędnych szczegółów. Po prostu dobrze napisane. A poza tym - humor i lekkość. To chyba będzie moja ulubiona autorka, ale po jednej książce trcuno sobie wyrobić zdanie, więc na pewno sięgnę po inne Garwood.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do G

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości