"Warrior" - Archer ZoeTak właściwie, to nie wiem gdzie by ten tytuł wcisnąć, mając do wyboru nasze kategorie
Niby to historyk, okres panowania królowej Wiktorii, jakby nie było, ale elementy paranormalne ma, a jakże. Przy czym nie znajdziemy tu wampirów, zmiennokształtnych, wilkołaków czy nawet mlekołaków. Bardziej to podpada pod fantasy, bo mamy do czynienia z magią. Magią nie byle jaką, bo istniejącą na całym świecie, przy czym tylko nieliczni wiedzą o jej istnieniu (Tak po prawdzie, to jest nasz normalny wymiar, nie alternatywa
). Ci źli, którzy chcą podbić świat, i ci dobrzy, którzy ten świat chronią. Magię uprawiać może każdy, kto wie o jej istnieniu, o ile zna odpowiednie formułki i ma do tego narzędzia. Takim narzędziami są tzw.
źródła. Przedmioty o potężnej mocy, które w rękach tych złych mogą służyć niecnym celom. Dla przykładu, zdobycie władzy na światem.
Se, se, se. Mój kontakt z tym tytułem był dziełem przypadku. Lubię oglądać oceny różnych osób na goodreads i potem sprawdzać co to za książka, o ile ma ciekawą okładkę, tytuł lub, już później, komentarz. Dwa razy trafiłam na pozytywną opinię osób, których wrażenia pokrywały się z moimi (Nie żeby tylko dwie dobre oceny miała ta książka, po prostu przez konto dwóch osób na nią natrafiłam.) i postanowiłam przetestować. Na innym portalu oznaczenia były takie: romans, historyk, akcja/przygoda, paranormal/magia/fantasy, miejsce akcji - Mongolia. Ciekawość to jedno z moich imion, musiałam sprawdzić.
Jedna panna napisała tak, tu cytuję:
"Polecam każdemu, kto lubi romanse z gorącym wojownikiem/żołnierzem, jako bohaterem, akcję, przygodę, magię i ekscytujące sceny miłosne."Sprawdźmy zatem --->
Gorący bohater? Owszem, jak najbardziej.
Akcja? Sporo, a nawet i więcej.
Przygoda? Patrz wyżej i jeszcze trochę.
Magia? Bez dwóch zdań.
Sceny? No raczej...!
Dla mnie to taka baja, która cieszy. Kawałek dobrej rozrywki, nawet jeśli coś się wyciera na brzegach. Pojawiły się 'ale', bo:
* pojęcia nie mam ile z tej książkowej Mongolii to totalny wymysł, a ile prawda. Podejrzewam, że autorka mogła coś sobie pozmyślać.
* czasem odnosiłam wrażenie, iż bohaterowie tylko noszą kostiumy, a tak naprawdę dużo bliżej im do współczesności. W sumie, nie przeszkadzało mi to specjalnie, ale ktoś może mieć taki zarzut. Cóż, i ja na to zwróciłam uwagę, choć mało mnie to obeszło.
* zabrakło mi trochę emocji. Na mój gust, relacje między parą mogłyby być bardziej rozbudowane i głębsze, ale widać taki urok gatunku. W końcu nie można porównywać klasycznego romansu z tym, bo tutaj jeszcze trzeba było upchnąć magię i akcję, zaś objętościowo jest porównywalnie. Gdzieś coś uciec musiało.
Na koniec napiszę tak. Interesująca opowieść, która ma i wady, i zalety. Nie mogłaby co prawda stanowić podstawy w mojej diecie romansocholicznej, ale jako deser, proszę bardzo.
Aaa. Kung-fu się pojawiło, też.
Podsumowując, nie radzę szukać głębokiego sensu. Jest dobrze tak, jak jest. Zabawa przede wszystkim
Przy czym głupio też nie jest. Oj, nie.
[hr][/hr]
(Dodawać opis książki oraz bohaterów czy może zostawić same wrażenia??? Jak dodam, wyjdzie dłuższe.)