przez Scholastyka » 26 lutego 2011, o 16:09
z C19:
Z C19
Przeczytawszy znowu fragment książki doszłam do wniosku, że pani Gaskell sugerowała, iz JT zachował cnotę. Ale najpowazniej w świecie zastanawiałam sie, skąd mężczyzna, będący "całkowitą dziewicą" będzie wiedział, CO robić podczas nocy poslubnej? A poniewaz mój mózg od dawna nie potrafi skupic się na powaznym temacie, napisałam scenariusz zachowania Thorntona podczas nocy poslubnej, gdyby BYŁ prawiczkiem. --------------
JT: Cóż, mój słodziutki pączuszku, lezymy w małżeńskim łożu od dwudziestu minut. Jak sądzisz, kiedy dojdzie do spełnienia aktu małżeńskiego?
MT: Tego, z pewnością, nie wiem, panie Thornton., gdyż jestem prawdziwie dziewiczą dziewicą i nic nie wiem o takich sprawach!
JT: Och! Bądź pewna, moja ćwierkająca ptaszyno, że nie zamierzam podawać w wątpliwość twojej cnoty! Po prostu miałem nadzieję....hmmm....podejrzewałem, eeee, słyszałem że - abyśmy mieli dzieci - musi między nami zajść coś, co ma związek z namiętnością. Żyjemy w czasach wiktoriańskich, mój ukochany króliczku, i oczekuje się od nas, że będziemy płodni jak króliki.
MT: Naprawdę, panie Thornton? Coś, co ma związek z namiętnością? Zastanawiam się, mmmmm.... W tym przypadku, podejrzewam, że to mogło się juz stać!
JT: Już stać? Jak to, Margaret, mój dźwięczny dzwoneczku?
MT: No cóż, panie Thornton, w rozdziale 23, po buncie, pana matka powiedziała panu, że jestem w panu zakochana, a pana ogarnęła namiętnośc. Czy to mogło być to?
JT: Hmmmmmm... tak było, moja gruchająca gołąbko! Ale... miałem nadzieję...eee... Chciałem powiedzieć, że kiedyś, w młodości, obiło mi się o uszy coś innego.
MT: Istotnie, panie Thornton, w rozdziale 23 jest także mowa, że "oczy panu zapłonęły, postawa zmężniała, zaczął pan oddychać szybko i ciężko". Czy to nie była namiętność?
JT: Moja postawa....zmężniała?
MT; Jestem tego pewna, panie Thornton. Ponadto w rozdziale 52, kiedy złożyłam panu swoją ofertę finansową, pan znowu 'zadrżał z namiętności". Prawdę mówiąc, przez większość ksiązki, opisywany jest pan jako ogarnięty namiętnością, ilekroc jestem w pobliżu!
JT: To prawda, moja boginko miłości. Ale miałem nadzieję... eeee.... Słyszałem, że TY równiez powinnaś odczuwać namiętność.
MT: Och! Cóż, w tym samym rozdziale jest mowa, że "mój puls przyspieszył", kiedy wypowiedział pan moje imię. i że "zarumieniłam się z pieknego zawstydzenia". Nie mogłabym odczuć tego rodzaju zawstydzenia bez namiętności, prawda?
JT: Wielka nieba, moja migotliwa wróżko, myślę, że możesz miec rację! To JUŻ się wydarzyło! Jak mogłem zwątpić w twój wyższy intelekt we wszystkich sprawach! To musiało być to... Jakże będę się radował, zostając ojcem!
Niestety, z jakiegoś powodu, Thorntonowie nie mieli dzieci...
Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.