Bezdroża miłości S P O I L E RPiękna, nie można się od niej oderwać puki się jej nie przeczyta, jedyna jej wada że tak szybko się kończy
Choć może to i pozytyw, że nie ma przynudzania cały czas coś się dzieje i ach jest cudownie
Leonie Obawiałam się, że będzie należała do głupio zaślepionych bohaterek, ale jej obawy i rozterki były jak najbardziej dla mnie zrozumiałe. Tu nie chodziło o to, że nie może go kochać bo jej rodzina żyła od zawsze z jego rodem w konflikcie jak to się często zdarza w tego typu książkach, tutaj chodziło o jak najbardziej wiarygodne powody w odrzucaniu miłości. Myśl o innej kobiecie, którą kocha i pożąda jej mąż zabijała ją. I wcale nie złościło mnie kiedy za każdym razem, ulegała mu, bo to jest oczywiste, że szukała pocieszenia w jego ramionach, że chwytała się kurczowo każdej chwili kiedy okazywał jej uczucie (miłość - namiętność).
Szalenie podobało mi się że nie była heroiną, że nie zadzierała nosa i podbródka, była po prostu Panią domu, okazywała mu należyty szacunek i była pokorna. Jednak miała swoje zdanie i walczyła z uporem jak lwica o małe, kiedy wiedziała że trzeba postąpić tak jak jej serce podpowiadało. (sprawa z podaniem środków nasennych kiedy ten porywał się ranny na turniej, albo kiedy groziła śmiercią medykowi jeśli skrzywdzi jej męża). Bardzo mi się podobała jej powściągliwość i duma ach chyba zostanie moją ulubioną bohaterką była po prostu taka normalna
Rolf jakże inny od wszystkich bohaterów z którymi miałam dotychczas do czynienia. Na początku byłam wstrząśnięta kiedy wyznał królowi że jego żona nie musi być ładna bo na boku zawsze może mieć kochanki
To było takie dziwne wyznanie bohatera romansu wstrząsające
Był taki inny od nich wszystkich że od razu się wim zakochałam. Z jednej strony był dzielnym walecznym rycerzem a z drugiej małym, słabym chłopcem złoszczącym się kiedy któś zabierze mu zabawkę. Zaskarbił sobie moją sympatię i zauroczenie tymi wszystkimi przezabawnymi scenami.
Na początku w swoją noc poślubną tak się nachlał że od razu zasnął w drodze do łoża
Albo kiedy pijany wrócił ledwo ledwo do domu bo nie mógł zostać z daleka od bohaterki i kiedy wydawał te odgłosy i wyznawał jej miłość i jak mały chłopiec domagał się wyznań od niej ach to był pierwszy bohater który się upił
Ta scena kiedy po jej uratowaniu przed porywaczami sadza ją na kamieniach, spogląda na nią tymi pięknymi oczami i pyta
Kto Tobie powiedział że nie jestem CI wierny To mnie tak rozczuliło że miałam ochotę ich oboje przytulić.
A kiedy ona z żalu postanawia od niego odejść (nie walczy woli się odsunąć) i wraca do swojej
kasztely on przyjeżdża po nią z kilkusetną armią ach
Albo kopie jej kwiatki i mówi że chciał wpuścić tu swojego konia żeby wszystko jej zniszczyć cóż za rozkapryszony bachor i taki uroczy
Kocham tę książkę