Moje wrażenia z użytkowania czytnika Kindle
Po otworzeniu ładowałam do pojawienia się zielonego światełka, bo tak kazali. W moim przypadku zajęło to niecałe 1,5 godziny, więc zastanawiam się w sumie czy bateria była w moim egzemplarzu bardziej naładowana czy też ja coś pokręciłam, znowu
O wytrzymałości baterii nie mogę nic powiedzieć, za mało czasu minęło.
Co dalej... Hmm. Może komuś przeszkadzać zmienianie formatu książek (Tych pochodzących z innych źródeł niż Amazon.), ale dla mnie to żaden problem. Przyznam się szczerze, że nawet, gdy zdarzało mi się wcześniej czytać z ekranu monitora, zmieniałam odpowiednio niemal każdą. Przyzwyczajona jestem. Swoją drogą, wrzucam jedynie po kilka tytułów, bo i tak nie przeczytam wszystkich jednocześnie
Potem wyrzucam na bieżąco.
Czytam najmniejszą czcionkę, bo tak mi w sumie wygodnie. Pewnie lepiej by było mieć ciut większą (Znaczy, ja mogłabym taką ustawić.), ale bardziej ekonomicznie jest zmieniać strony rzadziej. Kwestia wymiarów ekranu? Od pierwszego momentu nie był to dla mnie żaden problem, nie musiałam się do niczego przekonywać. Dodatkowo urządzenie jest cieniutkie, więc jest w porządku. Etui mam, nie wyciągam urządzenia z niego, bo wolę dmuchać na zimne.
Jak już pisała Agrest, można sobie wybrać wielkość czcionki, chyba jest siedem/osiem rozmiarów, przy czym sens mają te cztery mniejsze. Do ustawienia jest jeszcze szerokość tekstu, krój czcionki oraz odstępy między linijkami. Każdy może dobrać dla siebie odpowiednio wygląd całości.
Sama nie wiem co mi tam jeszcze do głowy przyszło. Ogólnie jestem zadowolona. Urządzenie jest raczej proste w obsłudze. Niektóre rzeczy zrobiłam na czuja, czyli wciskałam guziki i sprawdzałam co się stanie
Czyta się dobrze, nic nie świeci. Oczka męczą się jak przy zwykłej książce, choć kartka jest szarawa, a nie biała. Porządne światło się przyda, czyli tradycyjnie w przypadku papierowej wersji.
Wady. Pewnie jakieś ma, ale nie wymagam żadnych cudów, zatem nie będę wymyślać, że nie ma tego czy tamtego. Miło by było móc robić podfoldery. Trudno, trzeba się cieszyć tym, co jest. A jest dobrze. W końcu mogę czytać to, na co w danej chwili mam ochotę, bez zastanawiania się nad psuciem wzroku. Już choćby za to, będę wielbić mój czytnik