Teraz jest 22 listopada 2024, o 02:11

Julie Garwood

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 24 stycznia 2011, o 14:15

ona właśnie tego nadużywa :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 12 lutego 2011, o 16:01

Skończyłam dziś rano "Podarunek" i muszę przyznać, że dawno się tak nie ubawiłam. Sara [i jej podstępne parasolki] była po prostu boska, a czytając o reakcjach Nathana prawie się posikałam ze śmiechu. :rotfl: :rotfl: :rotfl:
Uwielbiam Garwood, ona jest dla mnie najlepszym lekiem na chandrę i nużącą codzienność.

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 12 lutego 2011, o 17:54

z tą chandrą to prawda nad prawdami :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 12 lutego 2011, o 18:05

Oj tak ;) chociaż nie lubię u niej jak czasami robi trochę idiotki z bohaterek. Jeśli wiecie o co mi chodzi ;)
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 12 lutego 2011, o 19:48

Nimfa nie jest taka zła, tylko o tym samym co reszta średniowiecza :wink:
kłamce :hahaha:

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 12 lutego 2011, o 22:55

Mnie akurat rzeczona Nimfa się specjalnie nie podobała, jakaś taka ciągnięta była w moim wrażeniu

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 12 lutego 2011, o 22:56

aralk, też tak myślę :)
Czytam romanse - mój blog z recenzjami. Recenzjami romansów, oczywiście.

Smoki były idealnym środkiem antykoncepcyjnym, ponieważ raz skonsumowana dziewica już nigdy nie była płodna.

ObrazekObrazek
by Agrest

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 12 lutego 2011, o 23:05

choć kwiaty są, na ten przykład jak to urodziny obchodzili :hahaha: w jedenastym wieku :hahaha:
i jeszcze coś tam tak pojechało Ameryką, że z tej traumy zapomniałam :hyhy:

Avatar użytkownika
 
Posty: 1315
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:19

Post przez Heidi » 12 marca 2011, o 20:23

Nie wiem czy kończć Angielkę przeczytałam 250 str i coraz bardziej mnie nudzi, zasypiam na niej. Nawet mogłabym już napisać parę słów dlaczego jestem tak do niej nastawiona

Spoiler:

RZucam to w cholerę
Ostatnio edytowano 12 marca 2011, o 20:26 przez Heidi, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 12 marca 2011, o 20:26

I tak zajrzałam do spoilera, bo jeszcze przez długi czas nie planuję czytać tej książki, o ile w ogóle w końcu mi się uda ;)
Uśmiałam się :hahaha: A co!
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 13117
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 12 marca 2011, o 20:31

"Angielka" akurat nawet mi się podobała, choć nie na tyle, żeby ją sobie zostawić. Za to nudziła mnie wielce "Lwica", bo jak dla mnie to była kompletnie od czapy.
Spoiler:

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 12 marca 2011, o 21:48

zdaje się,że ta Lwica ma na imię Christine.Nie jestem pewna,ale jest o niej w Szmaragdzie,gdzie to przyjaźniła się z bohaterką

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 12 marca 2011, o 22:14

Denerwuje mnie że niby ma tak dobre szlachetne serce a zabiła 9 królików z czystym sumieniem i 4 wilki.


:shock: Robię wielkie oczy, bo ... co ma piernik do wiatraka??? Na litość boską, przecież to jest jakieś średniowiecze, a więc ludzie codziennie polowali. Nie myśleli o prawach zwierząt tak jak robią to ludzie współcześnie, a i tak są tacy, co nadal polują. Po drugie, jeśli mnie pamięć nie myli ona zabiła te wilki w samoobronie. Miała dać się rozszarpać, żeby udowodnić jaką dobrą osobą jest?
Rozumiem, że książka się nie podoba, nie trzeba mieć nawet ku temu powodów, ale takie argumenty to przesada.

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 12 marca 2011, o 22:23

Myślę, że i ja w tamtych czasach zabiłabym królika, i kurę, i zająca i wilka, gdyby mnie atakował....takie czasy.

Garwood lubię :look_down:
Bo powaga zabija powoli

A imię me PLASTELINA.


Miłość bez pieniędzy, wrota do nędzy

Avatar użytkownika
 
Posty: 2461
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: piernikowe miasto
Ulubiona autorka/autor: Garwood, Nora Roberts

Post przez ewajoanna23 » 12 marca 2011, o 23:20

Ja też mam do niej słabość :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 1315
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:19

Post przez Heidi » 13 marca 2011, o 13:12

Wg moich odczuć tu nie chodzi o to z jakich czasów pochodzi człowiek, tylko o jego psychikę. Ja bym nie zabiła zwierzęcia i mówię to otwarcie, po prostu nie potrafiłabym się przemóc. Jeśli chodzi o wilki, to była ostrzegana nie raz, żeby nie chodziła sama bo w lesie grasują wilki ale ona nie, musi znaleźć jaskinie i przez jej głupotę i lekkomyślność życie straciły te zwierzęta.

Konie spłoszyły wilki od samego początku powinna wiedzieć że gdzieś się czają a nie marnowała czas na poszukiwania.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 13 marca 2011, o 13:24

Ale Heidi, Ciebie razi widok martwego zwierzęcia, a jeszcze kilkadziesiąt lat temu był on na porządku dziennym. Codziennie zabijało się kury, króliki, sarny, ryby, dziki, świnie itd. żeby jeść i wyrabiać ubrania (futra itd). Nie było sklepów. Więc jak coś co oglądała i w czym brała udział mogło ją razić. Kobiety od dziecka były uczone oprawiania martwej zwierzyny - skubania z piór kur, zdzierania skór.
Bohaterka - wegetarianka w historyku, to dopiero byłoby nielogiczne.

Avatar użytkownika
 
Posty: 28666
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 13 marca 2011, o 18:20

ehm, tu się zgadzam z Heidi ^_^
Po pierwsze: są ludzie, którzy mimo kultury w jakiej zostali wychowani, pewnych rzeczy nie są w stanie zrobić (bądź takie mają wrażenie - wiadomo, praktyka rewiduje podejście, ale działa też to w drugą stronę - niektórzy mocni w gębie okazują się niezdolni do przekucia słów w czyny :hyhy:
Po drugie: wegetarianizm oraz weganizm to nie jest sprawa wymyślona 2 dekady temu na Zachodzie podobnie jak niejednolite jest podejście do zwierząt i ich praw na przestrzeni czasu i przestrzeni.
Dana kultura nie jest statyczna.
Po trzecie: jest jeszcze zagadnienie stosunku do zabijania - to, że jest się zdolnym do zabicia zwierzęcia w celach konsumpcyjnych bądź w samoobronie, nie wyklucza zarazem emocji odczuwanych w związku z tym, w tym smutku i żalu.

Heidi - co konkretnie ci przeszkadza u bohaterki? że zabiła w ogóle, czy że bezrefleksyjnie?
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 13 marca 2011, o 19:00

ej, to jak z tymi ciężarnymi, które w historykach popijaja alkohol. Faktem jest, ze polecano w wiekach średnich popijanie takowym piwa, bo bedą miały dużo mleka...
Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1315
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:19

Post przez Heidi » 13 marca 2011, o 19:26

och nie wiem sama dziewczęta weźmy pod lupę np bohaterkę z Sokoła i Panny mimo że jest to również średniowiecze bohaterka nie potrafiłaby skrzywdzić muchy, mało tego przygarnia wszystkie zwierzęta jakie jej się napatoczą wróbla, jeża, małego rysia któremu zabito matkę itd itd ma miękkie serce i wszystkimi chce się opiekować. Nie mówię że Joanna jest przez to zła ale autorka na każdym kroku chce pokazać jaka z niej urocza i czysta duszyczka, która martwi się o wszystko i wszystkich a tu taka sprzeczność. Jakby była przedstawiona jako waleczna haroina to bym nic nie napisała :P

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 13 marca 2011, o 19:30

jakby jej Falcon był głodny to by i prosie zatłukła..... :P
Bo powaga zabija powoli

A imię me PLASTELINA.


Miłość bez pieniędzy, wrota do nędzy

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 13 marca 2011, o 19:37

jak wegetarianka w "Wilczej harmonii" - jechała do rygi, ale ubiła skoczka , oprawiła i upiekła, żeby rannego ukochanego nakarmic...
Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6439
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Liberty » 14 marca 2011, o 11:08

A ja się będę upierała przy swoim. Tak, wegetarianizm znany jest od stuleci, ale wątpię by ktoś zastanawiał się nad nim zastanawiał w XIII w. w Anglii czy Szkocji.

bohaterka nie potrafiłaby skrzywdzić muchy, mało tego przygarnia wszystkie zwierzęta jakie jej się napatoczą wróbla, jeża, małego rysia któremu zabito matkę itd itd ma miękkie serce i wszystkimi chce się opiekować.


Przepraszam, a czy w lit. nie mamy obrazków typu: dzielny łowczy, co kocha wszystkie zwierzątka? Konieczność życiowa koniecznością życiową, ale to chyba nie przeszkadzało lubić psów, kotów, koni i ptaków.

Nie mówię że Joanna jest przez to zła ale autorka na każdym kroku chce pokazać jaka z niej urocza i czysta duszyczka, która martwi się o wszystko i wszystkich a tu taka sprzeczność. Jakby była przedstawiona jako waleczna haroina to bym nic nie napisała


Ja to widzę tak: ona chce się opiekować wszystkimi ludźmi i to zapewne czyni ją pozytywną bohaterką. Od razu musi kochać zwierzęta? Zwłaszcza, że co większych panicznie się boi?

Ostatnie zdanie sugeruje, że lubisz, Heidi, romanse, w których bohaterki są jednoznaczne; jeśli jest nieśmiałą białogłową, to musi być wyposażona w taki zestaw cech, który nie psuje tego wzorca. Jeśli jest wojowniczką to nie może być dobrą duszą.
I już wiem czemu nie możemy się dogadać ;) Wolę inny typ bohaterów, bardziej niejednoznaczny.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 14 marca 2011, o 11:31

A ja się będę upierała przy swoim. Tak, wegetarianizm znany jest od stuleci, ale wątpię by ktoś zastanawiał się nad nim zastanawiał w XIII w. w Anglii czy Szkocji.


A w ogóle to wydaje mi się, że argumenty Frin nie stoją tak naprawdę w opozycji do stwierdzenia, że zabicie królików w celach spożywczych i wilków w obronnych nie czyni z bohaterki o dobrym sercu hipokrytki.
Czy się mogła trafić wtedy osoba absolutnie przeciwna zabijaniu zwierząt? Pewnie mogła. Ale się nie trafiła. Pytanie więc, czy rzeczywiście można obwiniać średniowieczną bohaterkę o to, że zdobyła jedzenie i sama się tym jedzeniem nie chciała stać?

Swoją drogą Heidi nie pisała nic o wegetarianizmie, ja założyłam, że chodziło jej tylko o zabijanie, nie o jedzenie ;)
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

Avatar użytkownika
 
Posty: 1315
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:19

Post przez Heidi » 14 marca 2011, o 12:42

ale nawet rycerze stwierdzili że musi być okrutna skoro zabiła 4 wilki w tym ich pieszczoszka. Oczywiście im to imponowało ale użyli tego słowa okrucieństwo

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do G

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość