Dorotka napisał(a):O, to już niedługo.
A słyszałyście, że księża chcą wydłużyć okres przygotowań do ślubu kościelnego? Nauki przedmałżeńskie będą trwały aż pół roku, a kobiety w ciąży nie będą mogły stanąć przed ołtarzem.
nie, ale słyszałam, że kosmici porwali parę osóbDorotka napisał(a):O, to już niedługo.
A słyszałyście, że księża chcą wydłużyć okres przygotowań do ślubu kościelnego? Nauki przedmałżeńskie będą trwały aż pół roku, a kobiety w ciąży nie będą mogły stanąć przed ołtarzem.
Wiedźma Ple Ple napisał(a):nie, ale słyszałam, że kosmici porwali parę osóbDorotka napisał(a):O, to już niedługo.
A słyszałyście, że księża chcą wydłużyć okres przygotowań do ślubu kościelnego? Nauki przedmałżeńskie będą trwały aż pół roku, a kobiety w ciąży nie będą mogły stanąć przed ołtarzem.
a co do poprzedniego jestem za i rozumiem powód: jest nim rosnąca ilość procesów o unieważnienie małżeństw kościelnych, zawartych m.in. przy okazji ciąży
jeśli ktoś się decyduje na ślub kościelny niechże będzie świadomy jego teoretycznej nierozerwalności,
w USA należy uczęszczać do wybranego kościoła co najmniej przez rok by dostać ślub
od ręki to tylko u Elvisa
Dorotka napisał(a):http://www.gadu-gadu.pl/slub-koscielny-tylko-po-badaniach-psychiatrycznych
Takie informacje podały nasze media, ale ile w tym prawdy, nie mam pojęcia. Być może księża chcieliby zaostrzenia przepisów, bo to i kasy więcej wtedy wpadnie i może poczują się ważniejsi. Mnie najbardziej przeraziły pólroczne nauki, bo już te które były trudno było wytrzymać.
dziękuję, źle się wyraziłam, czy to jakoś zmienia jednak sens moich argumentów? symulacja super, na właściwy lepiej się nie wybieraćSpełnię tutaj rolę forumowego czepiacza się - małżeństwa kościelnego nie da się unieważnić (ta nierozerwalność), można jedynie stwierdzić nieważność - że małżeństwa tak na dobrą sprawę nie było. Byłam na symulacji takiego procesu w zeszłym semestrze
siksterka napisał(a):ewa.p napisał(a):w moją rocznicę
A która to rocznica?
Wydaje mi się, że wystarczyloby kilka, góra kilkanaście spotkań, i to nie tylko z katechetą czy księdzem, ale również z fachowcami typu: psycholog, ginekolog, seksuolog, prawnik, którzy w rzeczowy sposób omówiliby najważniejsze zagadnienia. Jedno z takich spotkań powinien też poprowadzic ktoś, kto ma za sobą dłuższy staż małżeński, by prosto i zrozumiale opowiedział przyszłym małżonkom jak w praktyce wygląda typowy związek, że nie jest to tylko sielanka i czułe patrzenie sobie w oczy, że każdej parze trafiają się lepsze i gorsze dni, że jest coś takiego co się nazywa kompromis, że należy głośno wyrażać swoje uczucia, zamiast je w sobie dusić.
I nie czarujmy się, na kilku czy kilkunastu spotkaniach nie da się nikogo nauczyć jak stworzyć szczęśliwe i trwałe małżeństwo, bo odpowiednie wzorce i tak wynosi się z rodzinnego domu, a jeśli u kogoś te wzorce były wypaczone, to nawet rok nauk przedmałżeńskich nic mu nie da.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość