Nie wiem czy można podpiąć ulubione sceny pod ulubione fragmenty ale może administratorki wybaczą mi, iż piszę tutaj
Kochane muszę się z tym z Wami podzielić, bo mam nadzieję że niektóre z Was też tak mają, bo przecież nawet często taka scena w romansach się pojawia.
Otóż uwielbiam, rozkochuję i rozpływam się oczarowana, kiedy to: BOHATER SIEDZI W FOTELU
Ale nie ot tak zwyczajnie, np bohaterka coś przeskrobała i wraca w środku nocy do domu z obawą, że może się na niego natknąć
i kiedy wchodzi do ciemnego pokoju, stwierdza że go nie ma i oddycha z ulgą, aż tu nagle odwraca się i dostrzega go w samym rogu pokoju, rozsiadłego wygodnie w fotelu, ze swobodnie wyciągniętymi nogami, w ręku musi trzymać kieliszek jakiegoś szlachetnego trunku lub cygaro
i
obowiązkowo musi mieć śnieżnobiałą rozpiętą do pasa koszulę
Do tego ten wzrok tygrysa ale i znużony, rozleniwiony itp
Ajj nic bardziej nie działa na moje zmysły i wyobraźnię, niż taka scena, choć sama nie wiem cóż w tej sytuacji jest takiego, iż odczuwam tę magię zmysłów. Trzeba by to rozłożyć na czynniki pierwsze:
Po 1. Czeka na nią wytrwale pół nocy, choć jest wyczerpany, gdyż oczywiście jest pracoholikiem. Ale pewnie martwił się o nią i zachodził w głowę co się z nią dzieje;
Po 2. Często bohaterowie piastują najwyższe stanowiska, stąd ten garnitur. Cóż zawsze nienagannie ubrany, teraz z rozpiętą koszulą i podwiniętymi mankietami, do tego alkohol który ma mu pomóc ukoić nerwy...
I do tego bohaterka dumnie zadzierająca podbródek do góry, ach
Musiałam się z kimś tym podzielić