Wiedźma Ple Ple napisał(a):a ja na początku najeżona byłam
Otworzyłam drzwi, jakby się paliło - moja ekscytacja była wręcz dziecinna - i oto stał przede mną: moje cudo, mój młody bóg.
Czas nie osłabił dotąd wrażenia, jakie wywierała na mnie uroda Edwarda - byłam zresztą przekonana, że nigdy to się nie zmieni. Syciłam oczy każdym detalem jego bladej twarzy: kwadratową męską szczęką, wystającymi kośćmi policzkowymi, gładkim jak marmur czołem przesłoniętym częściowo przez mokre kasztanowe włosy, łagodnym łukiem pełnych warg wykrzywionych teraz dla mnie w uśmiechu...
Jego oczy zostawiłam sobie na koniec, wiedząc, że kiedy już w nich utonę, jak nie zapomnę o całym świecie. Były obramowane gęstym wachlarzem czarnych rzęs i miały kolor ciepłego płynnego złota. Kiedy się w nie wpatrywałam, czułam się niesamowicie - jak gdyby moje kości zmieniały się w gąbkę. Spojrzenie Edwarda uderzyło mi do głowy niczym szampan - a może był to raczej efekt tego, że przestałam oddychać? Że znowu przestałam oddychać?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości