Teraz jest 21 listopada 2024, o 12:55

Winter Garden - Ashworth Adele (Agaton)

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW HISTORYCZNYCH
Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Winter Garden - Ashworth Adele (Agaton)

Post przez Agaton » 4 stycznia 2011, o 23:45

"Winter Garden" - Ashworth Adele

O pozorach,
lęku,
pożądaniu,
tęsknotach,
miłości.


Południowa Anglia, zima, a właściwie koniec listopada, rok 1849.
Angielski szpieg, Madeleine DuMais, dotąd mieszkająca we Francji, a konkretnie w Marsylii, przybywa do małej miejscowości o wdzięczniej nazwie Winter Garden, czyli Zimowy Ogród. Jej zadaniem jest znalezienie osoby odpowiedzialnej za kradzież i nielegalny handel opium. W śledztwie partneruje jej Thomas Blackwood, który już od jakiegoś czasu przebywa na miejscu, by wstępnie określić potencjalnych podejrzanych. Zamieszkują w małym domku, zaś w celu zapewnienia sobie przykrywki udają pracodawcę i pracownicę. Na potrzeby śledztwa układają historię, według której bohater spisał swoje wspomnienia z wojny opiumowej, z kolei bohaterka ma je przetłumaczyć z języka angielskiego na francuski. Szybko jednak rozchodzą się plotki, że tę parę łączy nie tylko praca, ale coś więcej...

By móc się lepiej wczuć w historię, wypadałoby znać kilka szczegółów z życia bohaterów.
Ona.
Kobieta niezwykłej urody. W jej przypadku imię Bella byłoby jak najbardziej na miejscu. W połowie Francuzka, w połowie Angielka. Jest nieślubnym dzieckiem angielskiego kapitana statku oraz francuskiej aktorki. Zadanie do jakiego została przydzielona nabiera w pewien sposób wymiaru osobistego. Przez lata, od wczesnego dzieciństwa do momentu opuszczenia matki, obserwowała jak ta używka niszczy "najbliższą" jej osobę. Ojca widziała kilka razy w ciągu swego życia, zginął na morzu, gdy Madeleine miała 12 lat, choć dowiedziała się o tym dopiero po roku. W rezultacie mimo piękna zewnętrznego, jej wnętrze wcale nie jest takie piękne. Nie zaznała miłości, szybko nauczyła się, że świat wcale nie jest miły. Praca to jej jedyny cel, to wszystko co ma. Dla mężczyzn nie ma żadnego sentymentu.
On.
Mężczyzna, który swego czasu cieszył się niezwykłym powodzeniem wśród płci pięknej. Wdowiec z kilkunastoletnim synem. W pewnym momencie jego arogancja i pewność siebie stają się powodem nieszczęśliwych wydarzeń, w wyniku których zostaje na stałe okaleczony. Kuleje, a na twarzy ma blizny. Anglik w stu procentach, który na własnej skórze miał okazję się przekonać, że pozory są niezwykle zwodnicze. Póki był zdrowy i w pełni sił, cały świat leżał u jego stóp. W momencie, gdy nie może poruszać się bez kulenia, towarzystwo zaczyna spoglądać na jego osobę inaczej. Niedoszła druga żona stwierdza, że nie może się z nim związać, bo on już przecież nigdy nie zatańczy walca.

"Piękna i Bestia" w wersji dla dużych dziewczynek.

Ona piękna, ale niezdolna do uczuć. On kochać potrafi, jednak rany fizyczne nie dają o sobie zapomnieć. Dwie zranione dusze. Każda musi zmierzyć się ze swoimi demonami i zaufać drugiej osobie.

Przeglądając wypowiedzi w internecie natknęłam się na wypowiedzi, w których wypowiadający się stwierdzali, że pierwszy raz zdarzyło się im sięgnąć po książkę ze szpiegami w rolach głównych, jednak nie żałują. Mi akurat nigdy afery szpiegowskie nie przeszkadzały, więc nie narzekałabym, tak czy inaczej. Istotne jest natomiast to, że zawód tej dwójki nie ma większego znaczenia. W rzeczywistości nie o zadanie chodzi. Ale... nie zapędzajmy się.

Książka na poważnie, jak najbardziej. Jedyny względnie zabawny moment, to fragment, w którym bohaterka przekonuje zgromadzone na wieczorku panie, że Thomas jest impotentem. Później zastanawia się jak mu o tym powiedzieć. Poza tym nie jest ani lekko, ani śmieszne, ani pogodnie. Przy tym jakiejś dramatozy też nie umiałam wyczuć. Może jej tam nawet nie było. Sama nie wiem.

Pisać, nie pisać. Ostrzec, nie ostrzec. W skrótowym wstępie napisałam, że jest o pożądaniu, bo i jest. Sceny erotyczne są sugestywne i nie tylko one. Nawet rozmowy między Maddie i Thomasem mówią wiele, choćby krótka wymiana zdań na temat gry w szachy. Można by zarzucić historii, że za dużo tego wszystkiego. Ja takiego odczucia nie miałam, choć wiem, że istnieją osoby, którym mogłoby się nie podobać. Warto zwrócić jednak uwagę na jedną rzecz. To wszystko naprawdę ładnie się komponowało, miało jakiś cel i grało z fabułą. A, jednocześnie, wycięcie tego czy owego, skróciłoby tylko książkę, nie zabierając jej sensu.

Przyznam się szczerze, iż nie trafiłabym pewnie na tę książkę przez długi czas albo wcale, gdyby nie została mi polecona ze względu na mój ulubiony motyw baśniowy. Nie pozostaje mi się nic innego, jak cieszyć się z tego, że miałam możliwość przeczytać "Winter Garden". Była to jedna z lepszych książek czytanych przeze mnie w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

"I’ve been waiting for you, Madeleine." pierwsze słowa wypowiedziane przez Thomasa.
"I’ve been waiting for you, Thomas." mówi Madeleine niemal pod koniec.

Ja też czekałam. Na okazję, by ten tytuł przeczytać.
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 4 stycznia 2011, o 23:57

Od razu mówię, że nie przeczytałam powyższej recenzji :hyhy: Bo mam pecha do tej książki, a raczej ta książka ma pecha do mnie... Już ze dwa lata temu miałam ją w ręku i tak przeglądałam i przeglądałam... i w pewnej chwili już tyle wiedziałam, że mi się nie chciało całości czytać - dlatego nie cierpię czytania po przekątnej, bo tak to się u mnie kończy. Więc tym razem zero spoilerów ;)
W każdym razie dzięki za przypomnienie, minęło już dużo czasu i zdążyłam zapomnieć, więc może na długi weekend zaplanuję powrót :D

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 5 stycznia 2011, o 00:02

Tylko, w razie czego, pretensje nie do mnie :P Moje rozległe zainteresowania fabularne mają swoje wady, choćby w przypadku polecania książek innym :wink:
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 5 stycznia 2011, o 00:04

Zawsze jest ryzyko, nic nowego ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 stycznia 2011, o 00:19

no no... szybka jesteś, Agatonie :D
fajnie ;) rany, jak dawno czyjekolwiek wrażenia z książki pokrywały się w jakimś stopniu z moimi ^_^
swoją drogą My Darling Caroline tez trochę zahacza o ten motyw - są tam róże... :hyhy:

Agrest - ja też tak zaczęłam (i fakt, na pierwszy rzut oka to winno szkodzić intrydze) ale na dłuższą metę tu będzie miało tylko znaczenie, czy to twój klimat czy nie... ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 5 stycznia 2011, o 00:23

Wiem, wiem, ale to taki odruch, z reguły czytając romanse nie zerkam nawet jednym okiem, co będzie za ileś tam kartek, nie lubię po prostu ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 5 stycznia 2011, o 00:32

Fringilla napisał(a):no no... szybka jesteś, Agatonie :D

Wcale nie. Po prostu piszę z poślizgiem :hyhy:

Na marginesie, znowu zima :adore:
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 stycznia 2011, o 00:34

no ledwo co czytałam poprzednią recenzję :D
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 5 stycznia 2011, o 00:43

Tamta też z poślizgiem :P
Zresztą, miałam czas, to mogłam czytać :)

A, faktycznie w niedzielę namazałam poprzednią. Pewna byłam, że szybciej.
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 5 stycznia 2011, o 18:24

Frin tak reklamowała i oto miała rację :wink:
wstyd mi :oops:

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 stycznia 2011, o 19:06

czytała? :twisted:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 6645
Dołączył(a): 27 grudnia 2010, o 18:13

Post przez Wiedźma Ple Ple » 5 stycznia 2011, o 19:57

nie :oops:

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 5 stycznia 2011, o 20:10

to czemu wstyd? się zgubiłam ^_^
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 5 stycznia 2011, o 20:21

Fringilla napisał(a):to czemu wstyd? się zgubiłam ^_^

Chyba właśnie przez wzgląd na to, że nie czytała ;)
A dlaczego miałoby jej być wstyd gdyby czytała? :P
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 6 stycznia 2011, o 22:14

Przeczytałam i książkę, i recenzję ;)

Książka podobała mi się, choć chyba trochę mniej niż wam ;) Ale na 4, w porywach 4 + oceniam, u mnie to i tak wysoka ocena :P

Podobał mi się klimat wyizolowanego domku w zimowym krajobrazie, jestem fanką izolacji, stąd ciągoty do statków kosmicznych :hyhy:

Thomas... Hm, przeczytaj kiedyś Wild at Heart Gaffney, Agaton, kompletnie inna bajka, ale może ci się spodoba ;) Myślę, że można bohaterów obu książek wsadzić do jednego wora, choć życiowe przygody mieli zupełnie inne.

Nie mogę się jednak zgodzić, że Madeleine nie jest piękna w środku, czy że nie ma uczuć - w gruncie rzeczy byłoby ciekawie, gdyby była bardziej zimna, ale mnie się taka nie wydawała, a wręcz przecież na końcu okazuje się, że wpadła Thomasowi w oko właśnie dzięki swojej życzliwości i bezinteresowności. Nawet niechęć do posiadania dzieci mija natychmiast po seksie z Thomasem :D

Co do seksów - dosadność opisów nie jest dla mnie żadną przeszkodą, natomiast przyznam, że wspomniana dyskusja o szachach na początku trochę mnie ubawiła, za bardzo over the top ;)


PS Agaton, może byś trafiła, ta książka była na liście TOP 100 romansów, którą linkowałam z okazji, hm, Kleypas bodajże (wypadła z listy dopiero w tegorocznej edycji)

PS 2 Dla mnie dramatoza = angst, więc jak najbardziej, książka była według mnie dramatozowa ;)

PS 3 :P Help... Mam wrażenie, że już czytałam romans, w którym
Spoiler:

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 6 stycznia 2011, o 22:20

rany, a imię ich miliard :roll: :hyhy: mnóstwo, więc większość, uważam, gdzie zasługi wszelakie wiadomo czyje w efekcie (tudzież u źródła ;)

ale to przerysowanie własnie działa, łącznie z izolacją ;)

ok, przyznam się - wzmianka o chłodzie bohaterki mi umknęła, wszak uroczo rozgadana, emocjonalnie podchodzi - pragmatyzm w stylu iście "kontynentalnym" a nie albionowo-chłodnym po prostu ;) ładnie pokazane mimo wszystko pewne zmęczenie bohaterki...

tak właśnie sobie myślę o liście romansów, które zapadły mi w pamięć, nawet jeśli swe wady mają...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 6 stycznia 2011, o 22:26

To czekam na ten miliard tytułów, bo nie zasnę, jak mnie to będzie dręczyć :P I to kojarzy mi się takie mocno zaznaczone, jak tutaj...

A pewnie, pewnie, jest mnóstwo książek, które zapadają w pamięć mimo wad. Czy ta zapadnie i mnie, trudno się wypowiadać pół godziny po skończeniu lektury :hyhy: Naprawdę nie wiem, jakoś mocno mnie nie ruszyła, ale to się czasem okazuje z pewnego dystansu ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 6 stycznia 2011, o 22:30

ja zapamiętałam
Spoiler:
:twisted:
to chyba to uczucie romansowej bezradności wobec fabuły :hahaha:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 6 stycznia 2011, o 22:32

But I'm a creep... Bo trochę był :P

Po zastanowieniu powinnam chyba cofnąć porównanie do bohatera Wild at Heart :rotfl: On nie był tym, co Frin napisała w spojlerze :hyhy: Nawet nie miałby jak. Raczej chodziło mi o połączenie siły + pewnej cichości charakteru, jednak nie da się ukryć, że możliwości działania u bohaterów były diametralnie różne, a moje skojarzenie powstało zanim okazało się, jakie były możliwości Thomasa ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 6 stycznia 2011, o 22:45

ba! :twisted: i to miało sens...
dlatego warto porównać z My Darling Caroline :lol:

ps.błagam, tylko nie to, bo mi się przypomina smutna twarz Tony'ego Leung Chiu Wai w Rikszarzu - rany, nie ma jak przechytrzyc samego siebie :rotfl:
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 7 stycznia 2011, o 00:49

To teraz nastąpi sekcja zwłok :P

Agrest napisał(a):Podobał mi się klimat wyizolowanego domku w zimowym krajobrazie, jestem fanką izolacji, stąd ciągoty do statków kosmicznych :hyhy:

Mi też, niemal zawsze i wszędzie.

Agrest napisał(a):Książka podobała mi się, choć chyba trochę mniej niż wam ;)

Bo mi jakoś sporo książek podchodzi (Szczególnie, gdy ma w sobie coś, czego szukam. Np. motyw.), więc zdaję sobie sprawę, że mój entuzjazm o niczym nie świadczy.


Agrest napisał(a):Nie mogę się jednak zgodzić, że Madeleine nie jest piękna w środku, czy że nie ma uczuć - w gruncie rzeczy byłoby ciekawie, gdyby była bardziej zimna, ale mnie się taka nie wydawała, a wręcz przecież na końcu okazuje się, że wpadła Thomasowi w oko właśnie dzięki swojej życzliwości i bezinteresowności. Nawet niechęć do posiadania dzieci mija natychmiast po seksie z Thomasem :D

W sensie tych uczuć, to konkretnie chodziło mi o miłość między kobietą a mężczyzną. Niekoniecznie o oziębłość, bo przecież uczuć, jako takich, Madeleine nie była pozbawiona :) Zaś co do urody wewnętrznej, podobnie jak z wyglądem zewnętrznym. Rany ujmują urody oczywistej, więc jakoś tak mi wyszło i napisałam, że nie jest piękna w środku. Na zasadzie analogii do wyglądu bohatera. Za bardzo uogólniłam, ale jak fajnie prezentuje się w recenzji :rotfl:


Agrest napisał(a):Co do seksów - dosadność opisów nie jest dla mnie żadną przeszkodą, natomiast przyznam, że wspomniana dyskusja o szachach na początku trochę mnie ubawiła, za bardzo over the top ;)

Teraz mnie zabij, bo nie użyłam słowa dosadność, a sugestywność. Jednak jest różnica, przynajmniej dla mnie. Przy czym nie odnosiłam się do żadnej konkretnej osoby z tym "ostrzeżeniem", na pewno nie z naszego forum w sumie. Ale przypominam sobie, że Pinks kiedyś pisała, iż jakieś panie czegoś tam nie czytają, choć romanse uwielbiają, bo seks jest nie taki, jaki powinien. Znaczy się zbyt konkretny był, a one w tych kwiatkach siedzą.


Agrest napisał(a):PS Agaton, może byś trafiła, ta książka była na liście TOP 100 romansów, którą linkowałam z okazji, hm, Kleypas bodajże (wypadła z listy dopiero w tegorocznej edycji)

Ja do tych list, tak trochę, jak pies do jeża, więc nie jestem pewna.

Agrest napisał(a):PS 2 Dla mnie dramatoza = angst, więc jak najbardziej, książka była według mnie dramatozowa ;)

Każdy stosuje inne kryteria, najwidoczniej.

Agrest napisał(a):PS 3 :P Help... Mam wrażenie, że już czytałam romans, w którym
Spoiler:

Chociażby "Heaven, Texas" - SEP
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 7 stycznia 2011, o 00:55

SEP, nie...

Agaton, co do tych seksów, to rozumiem, źle zacytowałam, ale to bez znaczenia tak naprawdę, chodziło mi po prostu o to, że ta scena była taka, hm, przesadzona w swej erotyczno-aluzyjnej powadze ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 7 stycznia 2011, o 00:59

Agrest napisał(a):SEP, nie...

Ale motyw był. Też się obraziła i uciekała ;)

Agrest napisał(a):Agaton, co do tych seksów, to rozumiem, źle zacytowałam, ale to bez znaczenia tak naprawdę, chodziło mi po prostu o to, że ta scena była taka, hm, przesadzona w swej erotyczno-aluzyjnej powadze ;)

I przez to mogło być odebrane jako przedobrzone :P Choć mi tam w sumie nie przeszkadzało, najwyżej się pośmiałam, co akurat u mnie nie jest niczym nowym :)
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 28665
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 7 stycznia 2011, o 01:01

:D to wciąż 2000 rok, chociaż ja ia miałam wrażenie, że nieco wcześniejsza ;)
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 3237
Dołączył(a): 10 marca 2014, o 12:43
Ulubiona autorka/autor: E. Hoyt, K. Byrne, R. Quasi, A. Giusti

Post przez Viperina » 2 listopada 2014, o 13:33

Jest! Jest! Wyszło po włosku, już mam i jak tylko skończę Świadka Roberts, będę czytać :cheer:
Przeciętna kobieta zakochuje się siedem razy w roku, w tym sześć razy w butach.

All woman desire a Mr. Darcy.
Unfortunately, all man have no idea who that is.

Następna strona

Powrót do Recenzje romansów historycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 20 gości