pinksss napisał(a):no cóż ... wydaje mi się, że to zakończenie wymusili na R. czytelnicy ... a autorka wcale nie pisała wg żadnych reguł ... pardon ... wg reguł marketinguTo tak jakbyś miała pretensje, że w romansie od początku wiadomo, jak się sprawa zakończy. Rowling pisała wg reguł gatunku, wg których zło ma być pokonane.
ogólna mroczna mroczność wcale się nie miała ku wielkiemu HEA wprost przeciwnie ...
pachniał mi tu raczej tolkienowski "stracony" Frodo niż szczęśliwy ojciec stada dzieci
Legenda głosi, że koniec napisała dużo wcześniej. Jeśli nie pisała wg reguł, znaczy się była oryginalna? To powinno być policzone na plus.
Nie nazwałabym tego wielkim HEA. Tzn. owszem - przeżyła wielka trójca, a jak już przeżyła, to co im pozostało, jak się szczęśliwie rozmnażać. Owszem, może i dramatyczniej byłoby, gdyby Harry'ego trafi szlag albo inny Voldemort, a na posterunku ostał się ino Ron z Hermioną, ale przyznaję, polubiłam Harry'ego (chyba trochę na zasadzie przekory, bo w pewnym momencie zastanawiałam się nad fenomenem popularności książki, której bohater budzi powszechną antypatię czytelników), więc mi nie przeszkadza to pozytywne zakończenie, co ośmielę się powtórzyć raz jeszcze.
A w filmie podobało mi się kilka momentów - scena weselna, przeniesienie się do domu Blacków, poszukiwanie naszyjnika w ministerstwie (Ron martwiący się o żonę i dzieci), sposób przekazania opowieści o trzech braciach - super.
Wzruszyło mnie, gdy Hermiona usunęła siebie z pamięci rodziców, i śmierć Zgredka - mocny akcent na zakończenie.
I myślę sobie, że urwali w dobrym punkcie - triumfujące zło w pełni chwały.