Ależ ja nie lubię gotować, Mewo!!! Wprost nie cierpię! Codzienne stanie przy garach doprowadza mnie do szału, szczególnie te durne obiadki, bo nie znoszę pitraszenia ciągle tego samego. No, chyba, że trafię na jakąś nowość. Jak wypatrzę nowy przepis, który mi się spodoba, to nocami będzie mi się śnił, póki go nie zrobię. I ciasta uwielbiam piec, a jak już piekę to w ilościach hurtowych i potem je rozdaję.
Teraz mam fazę na pierogi, w zeszłym tygodniu tak mnie nosiło, że zrobiłam już pierogi na Wigilię, a dziś naszło mnie na ruskie [tyle ich zrobiłam, że starczyło i na dziś, i na jutro].
Ale chodzi mi już po głowie piernik, przełożony kremem, albo kremem i powidłami śliwkowymi.
Najzabawniejsze jest to, że ja nie lubię pierników, więc kto to będzie jadł?