Teraz jest 22 listopada 2024, o 12:47

Ulubione cytaty, fragmenty, sceny

...o wszystkim: co nas irytuje, a co zachęca do lektury, co czytamy teraz, a co mamy w planach

2024: WŁAŚNIE CZYTAM...

Ulubieńcy roku!Ulubieńcy miesiąca!
Bonus: Nasze Liczniki Lektur w Kanonie Romansoholicznym!


Ostrzegamy! Kiepskie książki!Koszmar. Ale można przeczytaćWarto przeczytać?
Regulamin działu
Rozmowy o naszych aktualnych lekturach i książkowych inspiracjach.
Szerzej o gatunkach: dział ROMANS+ oraz dział 18+
Konkretniej o naszych listach czytelniczych: dział STATYSTYKI
Lektury wg pór roku i świąt: dział SEZON NA KSIĄŻKĘ
Avatar użytkownika
 
Posty: 479
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:20
Lokalizacja: Gorzów

Post przez Ursa » 25 sierpnia 2010, o 17:04

Fragment z "Fałszywy narzeczony":

Pokojówka obudziła ją rano, informując, że książę czeka na dole.
- Wygląda jak chmura gradowa - dodała Maisie. - Fenton nie odważył się powiedzieć, że pani jeszcze nie przyjmuje, i wprowadził gościa do salonu od frontu. Sądząc po minie księcia, będzie najlepiej, jak pani szybko się ubierze, inaczej zjawi się tutaj.
- Nie niepokój się. Książę nie złamałby w tak wulgarny sposób etykiety. Nawet gdyby dom się palił, powiedziałby: powiadom, proszę, swoją panią, że jest jakiś problem z ogniem...


Kawa mi poszła nosem...

Chcesz mnie nie pamiętać? Miała spłoszone spojrzenie, jakby taka możliwość przeraziła ją, pomimo wszystko. Chciałem jej nie pamiętać, ale to mi się nigdy nie udało. Szukałem jej w każdej dziewczynie, a kiedy wreszcie odnajdywałem jakiś ślad, było jeszcze gorzej, bo podobieństwo stawało się nieznośne i w końcu odpychało.
mnie. Mariola była inna, zupełnie inna niż ona.
Stałem po drugiej stronie ulicy, ukryty w bramie, kiedy Mada i Dawid wychodzili z kościoła. Bardzo dużo ludzi składało im życzenia, sypały się na nich drobne pieniądze i ryż, ktoś grał na saksofonie. Mada była w krótkiej białej sukience, na głowie miała upięty cienki tiul sięgający ramion, w ręku płaski bukiet z krótko przyciętych czerwonych róż.


Pejzaż sentymentalny K. Siesicka....

Płaczę, beczę i nie mogę przestac

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 26 września 2010, o 22:45

Naprawdę potrafił gotować. Z niewielką pomocą Stelli przyrządził delikatnego tuńczyka z rusztu, przyprawiany ziołami ryż oraz duszone w oliwie kawałki papryki i grzybów. Był kucharzem, który wszystkie składniki łączył na oko, wybierając je spontanicznie, i niewątpliwie doskonale się przy tym bawił.
I osiągał zachwycające rezultaty.
Stella natomiast nie wyobrażała sobie, jak można w ogóle przygotować coś smacznego, nie odmierzając starannie wszystkich produktów.
To doskonale odzwierciedlało dzielące ich różnice. Tak głębokie, że w gruncie rzeczy nigdy nie powinna siedzieć z nim przy tym stole — czy leżeć nago w łóżku.
Seks był… fantastyczny. Po takim seksie powinna się czuć zrelaksowana i swobodna. A tymczasem była spięta i zażenowana.
Przeżyli razem coś tak intensywnego, pełnego pasji, a potem on po prostu zerwał się z łóżka i zabrał do gotowania. Jakby właśnie skończyli partię tenisa. To twój problem, twój problem, powtarzała sobie w duchu.
Wciąż coś zbyt drobiazgowo analizowała, zbyt obsesyjnie próbowała zaszufladkować każdy fakt. Gdyby jednak tego nie robiła, jak miałaby funkcjonować?
— Smakuje ci? Oderwała się od niespokojnych myśli. Logan wpatrywał się w nią pilnie swoimi kocimi oczami.
— Wszystko jest przepyszne — odrzekła, demonstracyjnie unosząc do ust spory kawałek tuńczyka. — Nie mogę jednak pojąć, jak można gotować w taki sposób. Dorzucasz jedno do drugiego pod wpływem impulsu, tu potrząśniesz, tam zamieszasz, sypniesz szczyptę tego i owego — i gotowe. Skąd wiesz, że to, co ugotowałeś, ma odpowiedni smak? Jeżeli rzeczywiście o tym myślała, siedząc z tą smętną miną nad talerzem gotów byłby zjeść pełną garść ziemi.
— Nie wiem. Ale zazwyczaj ma. A w każdym razie na ogół jest smaczne.
Musi się jak najszybciej dowiedzieć, czy jej zwarzony humor ma coś wspólnego z seksem jako takim, czy też z pewną nową jakością, do jakiej uprawianie tego seksu ich doprowadziło. Postanowił jednak, że przez chwilę będzie grał według jej reguł.
— Jeżeli już zamierzam gotować — a skoro nie chcę wysiadywać co wieczór w restauracjach, to nie mam wyboru — musi mi to sprawiać przyjemność.
Gdybym miał się kierować sztywnymi regułami, natychmiast bym się zniechęcił.
— Ja natomiast wpadam w panikę, jeżeli nie kieruję się sztywnymi regułami. Czy danie nie będzie zbyt mdłe lub za ostre? Rozgotowane lub na wpół surowe? Zanim podałabym coś na stół, byłabym już jednym wielkim kłębkiem nerwów. — Na jej twarzy pojawił się wyraz zatroskania. — Ja tutaj nie pasuję, prawda?
— Zdefiniuj „tutaj”.
— Tutaj, właśnie tu. — Zaczęła wymachiwać rękami. — Nie pasuję do tej pięknie zaprojektowanej kuchni, w której jem z tobą pyszny posiłek, do tego uroczego, zapuszczonego domu, do tej sypialni i palnego pasji seksu.
Logan rozparł się na krześle i pociągnął potężny łyk wina.
— Jeszcze nigdy nie słyszałem podobnej definicji tego słowa. Musi pochodzić z Północy.
— Dobrze wiesz, co mam na myśli! — wykrzyknęła. — To nie jest… nie jest…
— Dostatecznie zaplanowane, zorganizowane i uporządkowane?
— Nie traktuj mnie protekcjonalnie.
— Nie jestem protekcjonalny, ale zirytowany. O co ci właściwie chodzi, Rudzielcu?
— Sprawiasz, że mam w głowie zamęt.
— Och, tylko tyle? — Wzruszył ramionami i znowu zabrał się do jedzenia.
— Uważasz, że to zabawne?
— Nie. Wiem jednak, że jestem głodny i że nic nie mogę poradzić na twój problem. A nawet ten twój zamęt bardzo mi odpowiada, bo kiedy go odczuwasz, przestajesz postrzegać życie w alfabetycznym porządku. Spojrzała na niego zmrużonymi oczami.
— Po pierwsze, jesteś arogancki i irytujący. Po drugie — apodyktyczny i uparty, po trzecie…
— Ty natomiast jesteś pedantyczna i przesadnie spięta, ale już mnie to nie denerwuje tak, jak kiedyś. Słuchaj, mam wrażenie, że między nami rodzi się coś interesującego. Żadne z nas tego nie szukało, ale się stało. Ty wyraźnie musisz poddać całą sytuację wiwisekcji. Choć nie mam pojęcia czemu. I dziwnie mi to nie przeszkadza.
— Więcej ryzykuję od ciebie. Natychmiast wyprostował się na krześle.
— Nigdy nie zrobiłbym nic, by w jakikolwiek sposób skrzywdzić twoje dzieci.
— Gdybym sądziła, że jesteś do tego zdolny, nasza znajomość nigdy nie do — szłaby do tego etapu.
— To znaczy jakiego?
— Upojnego seksu i kolacji przy kuchennym stole.
— Widzę, że chyba lepiej zniosłaś seks niż ten posiłek.
— To prawda. Ponieważ nie mam pojęcia, czego ode mnie oczekujesz, i nie jestem pewna, czego właściwie oczekuję od ciebie.
— Czyli masz takie uczucie, jakbyś nagle zabrała się do spontanicznego gotowania.
— Zdaje się, że znasz mnie lepiej niż ja ciebie.
— Nie jestem szczególnie skomplikowany.
— Och, daj spokój. Jesteś jak cholerny labirynt, w którym nie obowiązują żadne reguły geometrii. Pod względem zawodowym należysz do najbardziej twórczych, wszechstronnych i znających się na rzeczy architektów krajobrazu, z jakimi zetknęłam się w życiu, jednak większość pracy koncepcyjnej wykonujesz w biegu, notując pomysły na małych karteczkach, które upychasz po kieszeniach lub wozisz przyklejone do deski rozdzielczej ciężarówki.
— Moja praca na tym nie cierpi.
— Najwyraźniej. Problem w tym, że powinna. Uwielbiasz chaos — a ten dom jest tego najlepszą ilustracją.
— Chwileczkę! — Machnął w jej stronę widelcem. — Gdzie ty tu widzisz chaos? Mój dom jest niemal całkowicie pusty.
— No właśnie! Masz cudowną kuchnię, stylową sypialnię…
— Stylową? — Wyraźnie nie spodobało mu się to słowo. — O Jezu!
— A poza tym same puste pokoje. Normalny człowiek zastanawiałby się dzień i noc, jak je urządzić, ty jednak tego nie robisz. Ty po prostu… po prostu… uciekasz od problemu.
— Nigdy w życiu nie uciekałem od żadnych problemów — oświadczył stanowczo Logan.
— Poza tym znasz się na winie, a jednocześnie czytasz komiksy. To nie ma żadnego sensu.
— Oczywiście, że ma, jeśli weźmiesz pod uwagę, że ja po prostu lubię zarówno wino, jak i komiksy.
— Byłeś żonaty i ewidentnie na tyle zaangażowany w związek, żeby opuścić swoje ukochane Południe.
— A po cholerę miałbym się żenić, jeśli nie byłbym gotów robić tego, co uszczęśliwia drugą stronę? A przynajmniej podjąć taką próbę.
— Kochałeś ją — powiedziała Stella, kiwając głową. — A mimo to rozwód nie pozostawił na tobie trwałych śladów. Małżeństwo się nie udało, więc je zakończyłeś. W jednej chwili jesteś arogancki i obcesowy, a w następnej ciepły i życzliwy. Dobrze wiedziałeś, po co tu dzisiaj przyszłam, a jednak zadałeś sobie trud, by przygotować posiłek — co było z twojej strony bardzo miłym gestem.
— O, rany, Rudzielcu, ty mnie wykończysz. Chętnie powiedziałbym, że jesteś rozkoszna, ale w tej chwili robisz na mnie wrażenie obłąkanej.
Choć Logan jawnie z niej podkpiwał, Stella była zbyt nakręcona, żeby się zatrzymać.
— Uprawiamy cudowny, pełen pasji seks, a ty potem tak, ot, wyskakujesz z łóżka, jakbyśmy robili to co noc, od lat. Niczego już nie rozumiem.
Kiedy zdecydował, że Stella już skończyła, chwycił kieliszek i przez chwilę sączył wino w zamyśleniu.
— Zobaczmy, czy dobrze zrozumiałem, co przed chwilą powiedziałaś — odezwał się wreszcie. — Choć na początku muszę zaznaczyć, że w twojej przemowie również nie zauważyłem żadnego geometrycznego porządku.
— Och, zamknij się!
Chwycił jej dłoń, zanim Stella zdążyła poderwać się od stołu.
— Nie, nie ruszaj się. Teraz moja kolej. Gdybym nie pracował w taki sposób, w jaki pracuję, nie mógłbym wykonywać swojego zawodu. A w każdym razie nie sprawiałoby mi to takiej wielkiej frajdy. Odkryłem to już dawno temu, gdy mieszkałem na Północy. Moje małżeństwo okazało się pomyłką. Nikt tego nie lubi, ale ostatecznie wszyscy ludzie popełniają błędy w życiu. Spieprzyliśmy nasz związek, naprawiliśmy więc, co się dało, i każde z nas zaczęło od nowa.
— Jednak…
— Szsz. Jeśli jestem arogancki i obcesowy, to dlatego, że w danym momencie mam na to ochotę. Jeśli jestem życzliwy, to dlatego, że chcę bądź uważam, że tak właśnie powinienem się zachować w określonej sytuacji.
Jednym haustem wypił wino i przy okazji zauważył, że Stella niemal nie tknęła swojego.
— O czym to mówiłaś dalej? Ach, tak. O swojej wizycie w moim domu. Owszem, wiedziałem, po co przyszłaś. Nie jesteśmy już nastolatkami. Pożądałem ciebie i kilka razy dałem ci to niedwuznacznie do zrozumienia. Gdybyś nie była gotowa na seks ze mną, nie zapukałabyś do moich drzwi. Gdy zaś chodzi o kolację, przygotowałem ją z paru powodów. Po pierwsze, lubię jeść. Po drugie, chciałem coś dla ciebie ugotować i chciałem, żebyś usiadła przy moim stole. Przed, po czy w trakcie. W zależności od tego, jak rozwinąłby się wieczór.
— Jakimś cudem sprawiłeś, że to wszystko zabrzmiało logicznie — powiedziała Stella pojednawczym tonem.
— Jeszcze nie skończyłem. Zgadzam się z tobą — seks był wspaniały — protestuję jednak przeciw określeniu „wyskakujesz”. Wstałem, ponieważ gdybym dłużej trzymał cię w ramionach, musiałbym poprosić, żebyś została. Ty nie mogłabyś zostać. A i ja nie wiem, czy byłbym na to gotowy. Jeżeli zaś należysz do kobiet, którym po seksie trzeba opowiadać rzeczy w rodzaju: „Kochanie, było fantastycznie”…
— Nie, nie jestem. — W jego poirytowanym tonie brzmiała taka nuta, że Stella miała ochotę parsknąć śmiechem. — Sama potrafię to ocenić i wiem, że dziś, na górze, powaliłam cię na kolana.
Pogłaskał ją po nadgarstku.
— I vice versa — odparł.
— W porządku, niech ci będzie. Rzecz w tym, że gdy kobieta idzie po raz pierwszy do łóżka z mężczyzną, jest podekscytowana, ale i odczuwa lęk. A już naprawdę ogarnia ją strach, gdy po seksie odkrywa, że ten mężczyzna poruszył w niej jakąś ukrytą strunę. Coś w niej rozbudził. Tak się dzisiaj stało i dlatego jestem przerażona.
— Jasne postawienie sprawy.
— Jesteśmy jak ogień i woda. To niebezpieczne połączenie. Musimy oboje się nad tym zastanowić. Przykro mi, że z naszego spotkania zrobiłam wielki problem.
— Rudzielcu, ty ze wszystkiego robisz wielki problem. Taka się już urodziłaś. Ale teraz, gdy się już przyzwyczaiłem, uważam to nawet za interesujące.
— Dziękuję. W takim razie pomogę ci posprzątać i zaraz zbieram się do domu.
Gdy wstała z krzesła, chwycił ją za ramiona, oparł plecami o lodówkę, a potem zaczął gwałtownie całować — wkładając w ten pocałunek całą swoją frustrację, namiętność i tęsknotę.
— Niech to będzie dla ciebie kolejny problem do przemyślenia — powiedział na pożegnanie.

Błękitna dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 27 września 2010, o 13:21

Stella jak dla mnie była za bardzo poukładana.Zero spontanu

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 27 września 2010, o 14:52

Świetny cytat. Ale Stella wkurzająca jak mało kto Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 5074
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: Tu wiatr zawraca:)

Post przez asiunia31 » 28 września 2010, o 21:29

Cały ten cykl nie był zbyt udany, za wyjątkiem drugiej części...

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 28 września 2010, o 21:32

jak to Roberts


zastanawia mnie tylko co to naprawdę znaczy cytat

Avatar użytkownika
 
Posty: 5074
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: Tu wiatr zawraca:)

Post przez asiunia31 » 28 września 2010, o 21:33

Te, Pinks!! Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 28 września 2010, o 21:34

co, każdy se może pogrymasić Obrazek



a to wyżej to chyba ulubiony fragment .. Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 5074
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: Tu wiatr zawraca:)

Post przez asiunia31 » 28 września 2010, o 21:42

Nie żałuj Lilusi, wszak to z głębi serducha dzieliła się fragmentem Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 28 września 2010, o 21:43

nie żałuję ale jakby mnie na studiach się taki cytat wyrwał ... Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 28 września 2010, o 21:43

A co się bedę ograniczać jak mnie śmieszy?

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 28 września 2010, o 21:47

a nie, jasne ja tylko zastanawiam się czy nie założyć tematu : ulubione fragmenty ... by się człowiek wiedział czego spodziewać się Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 28 września 2010, o 22:11

Zrobię łamańca w nazwie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 28 września 2010, o 22:12

dzięki Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 7 października 2010, o 18:53

Legenda o stworzeniu mężczyzny i kobiety


Kiedy Stwórca skończył stwarzanie mężczyzny,
zdał sobie sprawę, że zużył już wszystkie konkretne składniki.
Nie było nic więcej trwałego, nic stałego czy mocnego,
z czego mógłby stworzyć kobietę.

Stwórca zastanawiał się długi czas, w końcu wziął:
krągłość księżyca,
gibkość pnącza winorośli i drżenie trawy,
wysmukłość trzciny i kwitnięcie kwiatów,
lekkość listków i jasność słonecznych promieni,
płaczliwość chmur i niestałość wiatru,
miękkość ptasiego puchu i twardość diamentu,
słodycz miodu i okrucieństwo tygrysa,
żar ognia i chłód śniegu,
gadatliwość papugi i śpiew słowika,
fałszywość lisa i wierność matki lwicy.
Mieszając te wszystkie nietrwałe elementy,
Stwórca utworzył kobietę i obdarował nią mężczyznę.

Po tygodniu mężczyzna przyszedł i powiedział:
Panie, stworzenie, które mi dałeś, unieszczęśliwia mnie.
Bez przerwy mówi i niemiłosiernie mnie dręczy,
tak że nie mam wytchnienia. Żąda, abym stale się nią
zajmował i w ten sposób tracę czas. Płacze o każdy
drobiazg i żyje bezczynnie. Przyszedłem,
aby Ci ją zwrócić, bo nie mogę z nią żyć.

Dobrze- odpowiedział Stwórca i wziął ją z powrotem.

Po tygodniu mężczyzna wrócił i rzekł:
Panie, odkąd oddałem Ci z powrotem to stworzenie,
moje życie jest takie puste. Ciągle o niej myślę
- jak tańczyła i śpiewała, jak spoglądała na mnie
kątem oka, jak przekomarzała się ze mną, a później
mocno się do mnie przytulała. Była tak piękna i tak
delikatna w dotyku. Uwielbiałem słuchać jej śmiechu.
Proszę, oddaj mi ją z powrotem.
dobrze - powiedział Stwórca.
I mężczyzna wziął ją na nowo.

Jednak trzy dni później znów wrócił i powiedział:
Panie, nie rozumiem i nie potrafię tego wyjaśnić,
ale po wszystkich moich doświadczeniach z tym
stworzeniem doszedłem do wniosku, że sprawia mi
ona więcej kłopotów niż radości. Błagam Cię,
zabierz ją z powrotem! Nie mogę z nią żyć!

"Ale nie możesz żyć i bez niej" - odparł Stwórca.
Następnie odwrócił się plecami od mężczyzny i
kontynuował swoją pracę.

Mężczyzna zdesperowany powiedział: "Co ja zrobię?
Nie mogę żyć z nią i nie mogę żyć bez niej!

Avatar użytkownika
 
Posty: 30763
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 7 października 2010, o 20:25

Obrazek świetne Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11234
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Śląsk
Ulubiona autorka/autor: S. Brown, SEP, J. Quinn

Post przez sunshine » 7 października 2010, o 20:28

Bardzo mi się podoba Obrazek Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1315
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:19

Post przez Heidi » 3 listopada 2010, o 18:55

Królestwo marzeń (rozmowa między Jenny a Roycem)

(R)- Dopraszasz się o komplementy?

(J)- No pewnie.

(R)- No dobrze. Twoje rzęsy przywodzą mi na myśl czarną od sadzy szczotkę... A Twoja skóra jest tak biała, miękka i gładka, że przypomina mi... jajko. Czy mam mówić dalej?

(J)Och nie, proszę, nie...



Punkt krytyczny - Emma Darcy (małżonkowie wybierają się na impezę - ona niechętnie)

- Zmień sukienkę! syknął przez zaciśnięte zęby.

Wyszarpał z szafy jakąś zieloną sukienkę i klnąc pod nosem, cisnął ją na łóżko.

- Włóż to! - warknął. - To przynajmniej wygląda przyzwoicie.

Obrzuciła sukienkę pogardliwym spojrzeniem. Kolor zielony nie był odpowiedni na dzisiejszy wieczór. Szła przecież na pogrzeb własnego małżeństwa. Czerń była stosowniejsza.



Srebrzystowłosy anioł (odurzona eliksirami Shahar w sypialni pseudo szejka - Jamila czyt. Derek)

...zmuszono ją, by osunęła się przed nim na kolana. Moment później zasnęła. Derek czekał, kiedy Shahar się poruszy. Minęło kilka minut, a ona pozostawała w bezruchu. Westchnął.

- Shahar, mozesz się podnieś i od dzisiaj nie chce cię widzieć na kolanach...-Shahar?-powtórzył , a gdy nadal nie odpowiadała krzyknął:- Shahar!

- Co takiego?-odpowiedziala gniewnie, prostując się. Niestety, zbyt gwałtownie, bo upadła na bok. Derek popatrzył na nią zdezorietnowany, słysząc jej chichot. - Stało się coś?...

-Ojej ale ze mnie niezdara. Zdaje się że jednak powinnam usiąść - Jednym spojrzeniem omiotała komnatę, (w komnacie szejka same poduszki), znowu kołysząc się niebezpiecznie. - Może nie powinnam o tym wspominać, SIR, ale pilnie potrzebuje pan dekoratora. Nie dostrzegam ani jednego krzesła. Gdzie tutaj człowiek może spocząć?

Derek zmarszczył brwi.

-Może na łóżku:] - zasugerował.

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 3 listopada 2010, o 19:02

idź do szukam książki Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 8 listopada 2010, o 18:19

rewelacje Frin na temat targów natchnęły mnie do przypomnienia:



<span style="font-style: italic">"Z mojego punktu widzenia świat stoi na głowie, toteż romanse i ich autorów wyśmiewa się, wygwizduje i w ogóle opluwa. Z jakich powodów? Do moich ulubionych należy ten, że kobiety, które czytają romanse, mogą stracić kontakt z rzeczywistością i wyobrazić sobie, że mężczyzna ocali je przed Życiem. Według tej teorii kobiety są dostatecznie głupie, by nie umieć odróżnić fikcji od rzeczywistości. A czy ktokolwiek się obawia, że mężczyźni, którzy naczytają się szpiegowskich dreszczowców, zaczną ścigać sąsiadów z pistoletem maszynowym w ręce? Nie przypominam sobie takiej sytuacji. Nie przypominam sobie też, by jakiekolwiek wątpliwości budziły kryminały i fantastyka. Wygląda na to, że jedynie starym, tępym babom może się marzyć ocalenie przez olśniewająco przystojnego, czułego i oddanego mężczyznę. Kochani, gdyby jakakolwiek kobieta naprawdę sądziła, że ocali ją olśniewający mężczyzna, to romanse nie stanowiłyby czterdziestu procent publikacji na rynku wydawniczym.

Wróćmy jednak do recenzentów.

Ci bystrzy młodzi ludzie kończą college pełni marzeń o współpracy z czasopismem cieszącym się renomą wśród intelektualistów i cóż się z nimi dzieje? Jakiś staruszek, któremu już nie w głowie kariera, postanawia dać pętakowi lekcję życia, więc przydziela mu najgorszą pańszczyznę w branży: recenzowanie romansów!

Zgadnijcie proszę, na kim wyładowuje swoją furię nasz świeżo upieczony absolwencik. Za osiemdziesiąt tysięcy dolców, wydanych na edukację, dostał do przeczytania książkę, na której okładce widnieje karmiąca matka (skojarzenie pochodzi od rozmiarów wiecie czego i stanika, który wyraźnie ma się ku spadnięciu). Pytanie konkursowe: jak sądzicie, czy takie okładki są wymysłem mężczyzny, czy kobiety?

Tak czy owak, ów młody człowiek odgrywa się na mnie, autorce romansów. Istocie najniższego gatunku. Gosposi domowej z tłustym bankowym kontem. Reguła numer jeden przy recenzowaniu romansów brzmi: porównaj ocenianą książkę z najlepszą książką, jaką zdarzyło ci się czytać. Jeśli nie dorównuje poziomem powieściom Jane Austen, wykorzystaj część swych umiejętności - wartych przynajmniej osiemdziesiąt tysięcy dolców - i schłoszcz autorkę z przykładną brutalnością. Jeśli mimo wszystko popełnisz fatalny błąd i książka ci się spodoba, napisz coś w rodzaju: „Czytelniczki Hayden Lane będą zachwycone". Cokolwiek robisz, nie wychylaj się i nie pisz, że książka ci się spodobała. Jeśli ktokolwiek weźmie cię za miłośnika romansów, nigdy nie dostaniesz awansu na recenzenta „dobrych" książek." </span>

Deveraux, <span style="font-style: italic">Przeznaczenie</span>

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 8 listopada 2010, o 19:20

Ej, ja też chcę poznać rewelacje Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 8 listopada 2010, o 19:35

Ja też Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 29641
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:17
Lokalizacja: Pozostanę tam, gdzie jestem.
Ulubiona autorka/autor: Margit Sandemo

Post przez LiaMort » 8 listopada 2010, o 19:41

świetny tekst..xD Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1404
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez Magadha » 5 grudnia 2010, o 23:04

Dopiero co to przeczytałam, więc nie wiem czy ulubiony, ale na pewno świetny.

Miała ochotę roześmiać się z radości, że był tak bardzo podatny na jej wdzięki. Odsunęła się, ale nie mogła powstrzymać się, żeby nie mruknąć:
– Bardzo za tobą tęsknię.
Odwrócił się i pogłaskał po nozdrzach stojącą obok kasztankę.
– Ach, i ja pamiętam kilka niezłych przejażdżek – powiedział, jakby do konia. – Gdyby ten świat był odpowiednio ułożony, moglibyśmy znowu pojeździć.
Felicity zrozumiała znaczenie jego słów.
– Ale ponieważ tak nie jest, być może będziesz musiał patrzeć, jak zabiera ją inny mężczyzna.
Zacisnął dłoń na końskiej grzywie.
- Nigdy nie pójdzie do mężczyzny, który nie będzie jej wart.
- Jesteś romantycznym głupcem.
- Jestem Irlandczykiem. –i jakby do konia, dodał: – Zasługujesz na najlepszego, moja jedwabista ślicznotko, i dopilnuję, żebyś takiego dostała. I daję słowo, że jeszcze na tobie pojadę. Cudownie dzika jazda w słońcu i miękkim deszczu, wprost w ogień...
- To rzeczywiście cudowna klacz, jeśli możesz pojechać na niej w ogień! – Ale Felicity nie mogła powstrzymać drżenia w głosie. Podeszła bliżej i położyła rękę na jego dłoni. – Przyznaję, że dużo czasu minęło, odkąd ostatni raz jeździłam. – Pogładziła jego cudowną dłoń. – Zwłaszcza tak, jak przykazał Bóg. Czując siłę zwierzęcia między nogami.
Zarumienił się nieznacznie i zaczął szybciej oddychać.
– Och, Boże, jesteśmy szaleni – powiedziała, robiąc krok w tył. – Dosyć tego.
Zaśmiał się i ruszył przed siebie.
– Wydaje mi się, że nigdy nie będę miał dosyć tego typu jazdy. Prawdę powiedziawszy, nawet odrobina przyniosłaby ulgę.
W milczeniu przeszli do ostatniego boksu, a serce Felicity uspokoiło się po drodze.
Ostatnio edytowano 20 grudnia 2010, o 22:18 przez Magadha, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 5 grudnia 2010, o 23:09

Z czego to?

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Czytamy i rozmawiamy

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości