Lore, jak mogłaś nawet jako dziecko nie czuć tego klimatu.
Ja pamiętam jak nas rodzina nabierała, że Gwiazdor się dzieciom nie pokazuje, wiec musiałyśmy iść do swojego pokoju, a w tym czasie ktoś dzwonił do drzwi i udawał Gwiazdora, a my tylko go słyszałyśmy... Ahhh... To były czasy.
A o jego nieistnieniu to się dowiedziałyśmy z siostrą jak chyba byłam w pierwszej albo drugiej klasie podstawówki (siostra dwa lata młodsza). To chyba było przed Wielkanocą, i pokłóciłam się wtedy z jakąś dziewczyną o króliczka wielkanocnego, bo ona mówiła, ze to rodzice dają prezenty, a ja szlam w zaparte, że nie.
Przeszłam do domu pełna oburzenia jak można takie bzdury opowiadać i wtedy mama nas uświadomiła, ze nie tylko nie ma króliczka, ale Świętego Mikołaja i Gwiazdora też nie.
Oj był płacz w domu... Potem święta już nigdy nie były takie same...