Ja nie chętnie czytałam... pierwszą książkę jaka przeczytałam w całości to "W pustyni i w puszczy" i to jeszcze pod strażą mamy, bo dostałam pierwszą w życiu jedynkę za pracę klasową z "Chłopców z placu broni". Wtedy się wydało, że tak naprawdę nie czytam tych książek. Później tak stopniowo z własnej woli czytałam lektury, aż całkiem już przekonałam się do literatury za sprawą poezji.. którą czytałam nałogowo przez całe gimnazjum. Taka romantyczna dusza ze mnie była.. wygrywało się każdy konkurs recytatorski.. (to łączyło się też po części z kółkiem teatralnym- moją ówczesną pasją).
W szkole średniej nastąpił przełom.. Gdy byłam w pierwszej klasie mój brat właśnie był w klasie maturalnej i omawiał ze mną każdą lekturę do matury, i czytałam z nim książki z okresu II wojny.. Pamiętam jak w autobusie czytałam "Zdążyć przed Panem Bogiem".. Znajomi się dziwili po co to czytam? Ale ja z niewinna minką mówiłam żeby zdążyć przed maturą
(a matura za 4 lata) Ale ja to tak polubiłam.. czytać i czytać i czytać.. a najpiękniejsze wspomnienia to te godziny spędzone między regałami w bibliotece. U mnie w szkole była siedziba samorządu w bibliotece więc tak się stało że przez to siedzenie w bibliotece byłam na bieżąco ze sprawami szkolnymi i mnie wybrali na przewodniczącego szkoły. I to wszystko zaczęło się od wierszy Asnyka, Przerwy i Pawlikowskiej- Jasnorzewskiej..