Dziękuję, ja też uważam, że kolor jest piękny
To mój pierwszy stroczyk. Dostałam go od rodziców na imieniny (ergo: z miłości) i mama twierdzi, że to dlatego "mały" tak ładnie się trzyma, mimo ataków Juliana (ja sądzę, że jego odmiana - najodporniejsza i najmniej...hm... chimeryczna - też miała na to wpływ).
Kwitł już trzy razy (raz to ten, kiedy go przynieśli) i za każdym razem miał jakby dwie mini-tury, czyli tracił kwiatki a potem zaraz znowu zaczynał kwitnąć (no, po plus-minus 3-4 tygodniach). Co najdziwniejsze, podlewam go wodą niegazowaną i wcale nie "zalewam" jak mi zaleciła ciocia ("Bo one muszą być zalewane i odsączane, moja droga, inaczej zabijasz je!"), a kwiatek daje sobie radę, ma nowe liście, korzenie i pędy. Był już raz przesadzany, bo doniczka nie przetrwała ciekawości Julka. Dostał trochę nowego podkładu dla storczyków i mu służy.
Podobno storczyki są też wrażliwe na światło i ciepło... cóż... mój stoi na parapecie tuż nad grzejnikiem od samego początku. Słońce centralnie na niego nie bije. W sumie to nawet powinno być mu za ciemno, ale nie jest
Odpukać, wszystko gra.
Na Święta będę miała kwiat w pełnym rozkwicie