Czytnęłam sobie
"Wichry nocy". Co ja mogę powiedzieć, a właściwie napisać? Hmm. Tak jak to było w poprzedniej części tego cyklu, obyło się tu bez mazideł i powideł oraz traumatycznych, jakby nie było, pierwszych razów. Poza tym bohater nie był świnią, a tacy się czasem tej autorce zdarzają. Sympatyczna historia, całkiem ciekawa, chociaż zachowanie głównego bohatera na końcu książki było dla mnie ciut dziwaczne i niezrozumiałe. Chyba pisarka chciała stron dorobić
Dla kogoś kto tej pani się boi, w końcu są powody, ta książka będzie jak znalazł. Nie odbiega specjalnie od innych romansów, przy czym swój charakter ma. Było nie było, Coulter jest tylko sobą, a może aż sobą
Dwie tylko rzeczy mnie totalnie powaliły na kolana. Raz, pomyłka ze strony tłumacza. Z kuzyna bohatera części drugiej, zrobiła się kuzynka
Druga rzecz, ignorancja samej piszącej. Bohaterka w ciąży, a tu raz się raczy brandy, a drugi raz winem. Nieuwaga autorki czy może głupota?