Ponieważ jestem na forum od niedawna, nie mam pojęcia gdzie moge dać upust swoim emocjami związanymi z "królestwem marzeń" piszę więc tutaj. Pochłonęłam książkę w jeden dzień i pół nocy, wprost genialna odzwierciedlenie wszystkich moich zachcianek co do tego jaki powinien być romans. I tyle wątków, gdybym była reżyserem nawet chwili bym się nie zastanawiała nad "zekanizowaniem" jej
Było i porwanie i ucieczki a bohater był taki męski, honorowy i władczy wogóle się z nią nie patyczkował ach i och i ech <marzyciel> I ona nie ukrywała niechęci, jedyne nad czym ubolewam to, iż wątek Brenny i Stefana był tak bardzo okrojony, z niecierpliwością czekałam na dalszy rozwój wydarzeń między nimi. A i cały czas chciałam się przenieść do tego namioty gdzie Stefan "gościł-więził" Brennę. Niestety autorka nie dała nam się dowiedzieć jak też wyglądała sprawa między nimi. Ale to chyba musiała by powstać osobna książka