Zimna kobieta.
<span style="font-style: italic">Pisaliśmy jakieś kolokwium poprawkowe z mechaniki. Godzina mało przyjemna, 19-21. Przed czasem część osób wyszła. Siedzieliśmy przed salą i omawialiśmy zadania. W pewnym momencie rozległ się huk. Drzwi od sali wykładowej wypadły z futryny i upadły na podłogę. Chwila ciszy. Wyszedł wykładowa, koleżanka stała zaraz przed tymi drzwiami, które leżały na podłodze. Wykładowca patrzy to na drzwi, to na nią. Ona przez chwilę popatrzyła na te drzwi po czym z rozbrajającym uśmiechem powiedziała do wykładowcy:
- Podać panu drzwi?
Chwila ciszy...
- Tak, poproszę...
Dr B.: - Kto kocha, temu ogromnieje.
Wybuch wielkiego śmiechu na sali, a on zsuwając okulary na czubek nosa i patrząc po sali pełnej dziewczyn:
- Widzę tu nadinterpretację...
Jak się zarżniemy kartą papieru w palec, to jest to podstawa do wszczęcia postępowania stwierdzającego wypadek przy pracy. Zarżnięcie to zarżnięcie. A czym różni się tak naprawdę kartka papieru od ostrego noża? Niczym.
Wtem z końca sali słychać szeptem:
- A próbowała się pani dźgnąć kartką?
Jak to zwykle bywa, na pierwszy wykład przyszli niemal wszyscy studenci na roku. Sala była pełna, parę osób musiało stać, bo zabrakło miejsc siedzących. Profesor wchodzi do sali.
- O matko, a co was tak dużo?! Tzn. rozumiem, że to pierwszy wykład, ale przypominam, że to wykład n-i-e-o-b-o-w-i-ą-z-k-o-w-y! Mam nadzieję, że następnym razem was tylu nie będzie, bo będziemy musieli zainstalować miejsca podwieszane pod sufitem. Aha i coś wam zaraz zadam do zrobienia na za tydzień, wtedy na pewno nie przyjdziecie.
- Panów chyba nie muszę przekonywać do analizy, bo prawda jest taka, że dopóki się czegoś nie rozbierze to się tego nie pozna.</span> Leże
<span style="font-style: italic">Pani profesor zadała studentom przeczytanie opowiadania "Ja z jednej i drugiej strony mojego mopsożelaznego piecyka" A. Wata (możecie sami spróbować to przeczytać, życzę powodzenia). Po lekturze zapytała o wrażenia.
Student1: Proszę Pani, tego się czytać nie da!
Profesorka: Racja, jest to dość ciężka lektura...
S1: Ciężka?! Przecież to kompletnie bez sensu!
P: No nie tak kompletnie, coś się z tego da zrozumieć
*W tle*
Student2: Ja wszystko rozumiałem!
P: A jak się to Panu udało?
S2: Czytałem to pod wpływem alkoholu.
P: Widzicie? Wystarczy się przykładać do nauki</span> Gdyby wszyscy uznawali takie podejście do nauki studia byłby jeszcze piękniejsze.