Nie lubiłam go jak grał w Oni, ona i pizzeria, bo po pierwsze grał takiego przygłupa, a po drugie rozwalił wszelkie sitcomowe oczekiwania romansowe... Co oczywiście nie było jego winą, a granie przygłupa wymaga wszak dużego talentu - było więc to, krótko mówiąc, zwykłe uprzedzenie
Z uprzedzenia owego wyleczył mnie rzecz jasna Joss Whedon
Powiem więcej, spotkało Nathana wielkie wyróżnienie, ponieważ został moim osobistym Edwardem (w sensie, że Barneyem, nie Cullenem
) Nie bardzo chyba pasuje do opisu, poza tym z każdym filmem robi się coraz bardziej napakowany, a Edward był szczupły, ale widzę go w tej roli w swoim prywatnym castingu