Naprawdę potrafił gotować. Z niewielką pomocą Stelli przyrządził delikatnego tuńczyka z rusztu, przyprawiany ziołami ryż oraz duszone w oliwie kawałki papryki i grzybów. Był kucharzem, który wszystkie składniki łączył na oko, wybierając je spontanicznie, i niewątpliwie doskonale się przy tym bawił.
I osiągał zachwycające rezultaty.
Stella natomiast nie wyobrażała sobie, jak można w ogóle przygotować coś smacznego, nie odmierzając starannie wszystkich produktów.
To doskonale odzwierciedlało dzielące ich różnice. Tak głębokie, że w gruncie rzeczy nigdy nie powinna siedzieć z nim przy tym stole — czy leżeć nago w łóżku.
Seks był… fantastyczny. Po takim seksie powinna się czuć zrelaksowana i swobodna. A tymczasem była spięta i zażenowana.
Przeżyli razem coś tak intensywnego, pełnego pasji, a potem on po prostu zerwał się z łóżka i zabrał do gotowania. Jakby właśnie skończyli partię tenisa. To twój problem, twój problem, powtarzała sobie w duchu.
Wciąż coś zbyt drobiazgowo analizowała, zbyt obsesyjnie próbowała zaszufladkować każdy fakt. Gdyby jednak tego nie robiła, jak miałaby funkcjonować?
— Smakuje ci? Oderwała się od niespokojnych myśli. Logan wpatrywał się w nią pilnie swoimi kocimi oczami.
— Wszystko jest przepyszne — odrzekła, demonstracyjnie unosząc do ust spory kawałek tuńczyka. — Nie mogę jednak pojąć, jak można gotować w taki sposób. Dorzucasz jedno do drugiego pod wpływem impulsu, tu potrząśniesz, tam zamieszasz, sypniesz szczyptę tego i owego — i gotowe. Skąd wiesz, że to, co ugotowałeś, ma odpowiedni smak? Jeżeli rzeczywiście o tym myślała, siedząc z tą smętną miną nad talerzem gotów byłby zjeść pełną garść ziemi.
— Nie wiem. Ale zazwyczaj ma. A w każdym razie na ogół jest smaczne.
Musi się jak najszybciej dowiedzieć, czy jej zwarzony humor ma coś wspólnego z seksem jako takim, czy też z pewną nową jakością, do jakiej uprawianie tego seksu ich doprowadziło. Postanowił jednak, że przez chwilę będzie grał według jej reguł.
— Jeżeli już zamierzam gotować — a skoro nie chcę wysiadywać co wieczór w restauracjach, to nie mam wyboru — musi mi to sprawiać przyjemność.
Gdybym miał się kierować sztywnymi regułami, natychmiast bym się zniechęcił.
— Ja natomiast wpadam w panikę, jeżeli nie kieruję się sztywnymi regułami. Czy danie nie będzie zbyt mdłe lub za ostre? Rozgotowane lub na wpół surowe? Zanim podałabym coś na stół, byłabym już jednym wielkim kłębkiem nerwów. — Na jej twarzy pojawił się wyraz zatroskania. — Ja tutaj nie pasuję, prawda?
— Zdefiniuj „tutaj”.
— Tutaj, właśnie tu. — Zaczęła wymachiwać rękami. — Nie pasuję do tej pięknie zaprojektowanej kuchni, w której jem z tobą pyszny posiłek, do tego uroczego, zapuszczonego domu, do tej sypialni i palnego pasji seksu.
Logan rozparł się na krześle i pociągnął potężny łyk wina.
— Jeszcze nigdy nie słyszałem podobnej definicji tego słowa. Musi pochodzić z Północy.
— Dobrze wiesz, co mam na myśli! — wykrzyknęła. — To nie jest… nie jest…
— Dostatecznie zaplanowane, zorganizowane i uporządkowane?
— Nie traktuj mnie protekcjonalnie.
— Nie jestem protekcjonalny, ale zirytowany. O co ci właściwie chodzi, Rudzielcu?
— Sprawiasz, że mam w głowie zamęt.
— Och, tylko tyle? — Wzruszył ramionami i znowu zabrał się do jedzenia.
— Uważasz, że to zabawne?
— Nie. Wiem jednak, że jestem głodny i że nic nie mogę poradzić na twój problem. A nawet ten twój zamęt bardzo mi odpowiada, bo kiedy go odczuwasz, przestajesz postrzegać życie w alfabetycznym porządku. Spojrzała na niego zmrużonymi oczami.
— Po pierwsze, jesteś arogancki i irytujący. Po drugie — apodyktyczny i uparty, po trzecie…
— Ty natomiast jesteś pedantyczna i przesadnie spięta, ale już mnie to nie denerwuje tak, jak kiedyś. Słuchaj, mam wrażenie, że między nami rodzi się coś interesującego. Żadne z nas tego nie szukało, ale się stało. Ty wyraźnie musisz poddać całą sytuację wiwisekcji. Choć nie mam pojęcia czemu. I dziwnie mi to nie przeszkadza.
— Więcej ryzykuję od ciebie. Natychmiast wyprostował się na krześle.
— Nigdy nie zrobiłbym nic, by w jakikolwiek sposób skrzywdzić twoje dzieci.
— Gdybym sądziła, że jesteś do tego zdolny, nasza znajomość nigdy nie do — szłaby do tego etapu.
— To znaczy jakiego?
— Upojnego seksu i kolacji przy kuchennym stole.
— Widzę, że chyba lepiej zniosłaś seks niż ten posiłek.
— To prawda. Ponieważ nie mam pojęcia, czego ode mnie oczekujesz, i nie jestem pewna, czego właściwie oczekuję od ciebie.
— Czyli masz takie uczucie, jakbyś nagle zabrała się do spontanicznego gotowania.
— Zdaje się, że znasz mnie lepiej niż ja ciebie.
— Nie jestem szczególnie skomplikowany.
— Och, daj spokój. Jesteś jak cholerny labirynt, w którym nie obowiązują żadne reguły geometrii. Pod względem zawodowym należysz do najbardziej twórczych, wszechstronnych i znających się na rzeczy architektów krajobrazu, z jakimi zetknęłam się w życiu, jednak większość pracy koncepcyjnej wykonujesz w biegu, notując pomysły na małych karteczkach, które upychasz po kieszeniach lub wozisz przyklejone do deski rozdzielczej ciężarówki.
— Moja praca na tym nie cierpi.
— Najwyraźniej. Problem w tym, że powinna. Uwielbiasz chaos — a ten dom jest tego najlepszą ilustracją.
— Chwileczkę! — Machnął w jej stronę widelcem. — Gdzie ty tu widzisz chaos? Mój dom jest niemal całkowicie pusty.
— No właśnie! Masz cudowną kuchnię, stylową sypialnię…
— Stylową? — Wyraźnie nie spodobało mu się to słowo. — O Jezu!
— A poza tym same puste pokoje. Normalny człowiek zastanawiałby się dzień i noc, jak je urządzić, ty jednak tego nie robisz. Ty po prostu… po prostu… uciekasz od problemu.
— Nigdy w życiu nie uciekałem od żadnych problemów — oświadczył stanowczo Logan.
— Poza tym znasz się na winie, a jednocześnie czytasz komiksy. To nie ma żadnego sensu.
— Oczywiście, że ma, jeśli weźmiesz pod uwagę, że ja po prostu lubię zarówno wino, jak i komiksy.
— Byłeś żonaty i ewidentnie na tyle zaangażowany w związek, żeby opuścić swoje ukochane Południe.
— A po cholerę miałbym się żenić, jeśli nie byłbym gotów robić tego, co uszczęśliwia drugą stronę? A przynajmniej podjąć taką próbę.
— Kochałeś ją — powiedziała Stella, kiwając głową. — A mimo to rozwód nie pozostawił na tobie trwałych śladów. Małżeństwo się nie udało, więc je zakończyłeś. W jednej chwili jesteś arogancki i obcesowy, a w następnej ciepły i życzliwy. Dobrze wiedziałeś, po co tu dzisiaj przyszłam, a jednak zadałeś sobie trud, by przygotować posiłek — co było z twojej strony bardzo miłym gestem.
— O, rany, Rudzielcu, ty mnie wykończysz. Chętnie powiedziałbym, że jesteś rozkoszna, ale w tej chwili robisz na mnie wrażenie obłąkanej.
Choć Logan jawnie z niej podkpiwał, Stella była zbyt nakręcona, żeby się zatrzymać.
— Uprawiamy cudowny, pełen pasji seks, a ty potem tak, ot, wyskakujesz z łóżka, jakbyśmy robili to co noc, od lat. Niczego już nie rozumiem.
Kiedy zdecydował, że Stella już skończyła, chwycił kieliszek i przez chwilę sączył wino w zamyśleniu.
— Zobaczmy, czy dobrze zrozumiałem, co przed chwilą powiedziałaś — odezwał się wreszcie. — Choć na początku muszę zaznaczyć, że w twojej przemowie również nie zauważyłem żadnego geometrycznego porządku.
— Och, zamknij się!
Chwycił jej dłoń, zanim Stella zdążyła poderwać się od stołu.
— Nie, nie ruszaj się. Teraz moja kolej. Gdybym nie pracował w taki sposób, w jaki pracuję, nie mógłbym wykonywać swojego zawodu. A w każdym razie nie sprawiałoby mi to takiej wielkiej frajdy. Odkryłem to już dawno temu, gdy mieszkałem na Północy. Moje małżeństwo okazało się pomyłką. Nikt tego nie lubi, ale ostatecznie wszyscy ludzie popełniają błędy w życiu. Spieprzyliśmy nasz związek, naprawiliśmy więc, co się dało, i każde z nas zaczęło od nowa.
— Jednak…
— Szsz. Jeśli jestem arogancki i obcesowy, to dlatego, że w danym momencie mam na to ochotę. Jeśli jestem życzliwy, to dlatego, że chcę bądź uważam, że tak właśnie powinienem się zachować w określonej sytuacji.
Jednym haustem wypił wino i przy okazji zauważył, że Stella niemal nie tknęła swojego.
— O czym to mówiłaś dalej? Ach, tak. O swojej wizycie w moim domu. Owszem, wiedziałem, po co przyszłaś. Nie jesteśmy już nastolatkami. Pożądałem ciebie i kilka razy dałem ci to niedwuznacznie do zrozumienia. Gdybyś nie była gotowa na seks ze mną, nie zapukałabyś do moich drzwi. Gdy zaś chodzi o kolację, przygotowałem ją z paru powodów. Po pierwsze, lubię jeść. Po drugie, chciałem coś dla ciebie ugotować i chciałem, żebyś usiadła przy moim stole. Przed, po czy w trakcie. W zależności od tego, jak rozwinąłby się wieczór.
— Jakimś cudem sprawiłeś, że to wszystko zabrzmiało logicznie — powiedziała Stella pojednawczym tonem.
— Jeszcze nie skończyłem. Zgadzam się z tobą — seks był wspaniały — protestuję jednak przeciw określeniu „wyskakujesz”. Wstałem, ponieważ gdybym dłużej trzymał cię w ramionach, musiałbym poprosić, żebyś została. Ty nie mogłabyś zostać. A i ja nie wiem, czy byłbym na to gotowy. Jeżeli zaś należysz do kobiet, którym po seksie trzeba opowiadać rzeczy w rodzaju: „Kochanie, było fantastycznie”…
— Nie, nie jestem. — W jego poirytowanym tonie brzmiała taka nuta, że Stella miała ochotę parsknąć śmiechem. — Sama potrafię to ocenić i wiem, że dziś, na górze, powaliłam cię na kolana.
Pogłaskał ją po nadgarstku.
— I vice versa — odparł.
— W porządku, niech ci będzie. Rzecz w tym, że gdy kobieta idzie po raz pierwszy do łóżka z mężczyzną, jest podekscytowana, ale i odczuwa lęk. A już naprawdę ogarnia ją strach, gdy po seksie odkrywa, że ten mężczyzna poruszył w niej jakąś ukrytą strunę. Coś w niej rozbudził. Tak się dzisiaj stało i dlatego jestem przerażona.
— Jasne postawienie sprawy.
— Jesteśmy jak ogień i woda. To niebezpieczne połączenie. Musimy oboje się nad tym zastanowić. Przykro mi, że z naszego spotkania zrobiłam wielki problem.
— Rudzielcu, ty ze wszystkiego robisz wielki problem. Taka się już urodziłaś. Ale teraz, gdy się już przyzwyczaiłem, uważam to nawet za interesujące.
— Dziękuję. W takim razie pomogę ci posprzątać i zaraz zbieram się do domu.
Gdy wstała z krzesła, chwycił ją za ramiona, oparł plecami o lodówkę, a potem zaczął gwałtownie całować — wkładając w ten pocałunek całą swoją frustrację, namiętność i tęsknotę.
— Niech to będzie dla ciebie kolejny problem do przemyślenia — powiedział na pożegnanie.