Rozumiem, że niedaleka obecność podpasek ujmuje książkom honoru
Ale przecież to nic nowego - w super i hipermarketach można już dziś kupić książki.
A w Stanach romanse można kupić tak właśnie - tanio i w rozmaitych miejscach poza księgarnią - w targetach, walmartach (ba, jedna z zeszłorocznych książek Balogh miała specjalne walmartowe wydanie z bonusem), na stacjach benzynowych. To źle?