przez Jadzia » 22 sierpnia 2010, o 14:00
Niby coś w tym jest, ale... i tu powiem na przykładzie własnej rodziny. Tata czytał, mama czyta, jak byliśmy młodsi, to nam - i pojedynczo, i grupowo - rodzice też czytali i ja z moją siostrą czytamy, dwaj bracia nie, a najmłodszy, który zaczął się uczyć czytać w wieku lat czterech, czyta zatrważające ilości książek - i z bibliotek i te, co specjalnie dla niego kupuję, i już część mojej fantastyki przeczytał. Może to racja, gdyby w domu w ogóle nie było książek, to może i żadne z nas by nie czytało tyle, ile teraz, ale to, że rodzice czytają i w domu są książki najróżniejsze nie jest gwarantem, że dziecko też będzie czytać.