Teraz jest 27 listopada 2024, o 21:56

Wspomnienia: Kiedy byłam mała...

Gdzie możecie gadać, o czym tylko Wam się podoba, a na co nie ma miejsca w innych działach?
Tutaj!
Avatar użytkownika
 
Posty: 14642
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Tychy

Post przez Lorelei » 18 sierpnia 2010, o 22:58

Jezu Jane Obrazek To moja kuzynka sobie groszek kiedyś wsadziła, ale też samo wypadło Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 18 sierpnia 2010, o 23:18

Z historii z dzieciństwa: <span style="font-weight: bold">Jane i zakończenie przedszkola</span>

Jane właśnie skończyła 7 latek, co zbiegło się prawie idealnie z zakończeniem przedszkolnego życia. Dzieci przygotowywały występ w oparciu o twórczość Brzechwy, a, że jak wiadomo, Brzechwa wielkim poetą dziecięcym był, Jane postawiła sobie za punkt honoru nauczenie się swojej roli perfect. I cóż było za zdziwienie publiczności, gdy w dniu zakończenia przedszkola, gdy kolejne pary dziecięce przedstawiały swoje scenki na podstawie wierszyków Brzechwy, Jane siedząca tuż za sceną a frontem do publiczności, recytowała wszystkie teksty wraz z młodymi aktorami. Jednak gwoździem programu było samo wystąpienie Jane, która ze swoją ówczesną przedszkolną miłością - Szymonem (Ach, ach... Szymon...) przedstawiała wierszyk <span style="font-style: italic">Żuraw i Czapla</span>. Niestety partnera w którymś momencie trema zjadła i Jane - wcale nie delikatnie - szturchnęła go i podrzuciła, niczym wykwalifikowany acz głośny sufler, tekst wierszyka. Całość tego niezapomnianego występu została utrwalona na taśmie VHS i do tej pory przechowywana jest w tajnych rodzinnych archiwach. <span style="font-weight: bold">KONIEC</span>

Avatar użytkownika
 
Posty: 30764
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 18 sierpnia 2010, o 23:23

niezłe ziółko było z tej Jane Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 18 sierpnia 2010, o 23:25

z archiwum x Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 19 sierpnia 2010, o 01:23

To ja wam też opowiem historyjkę. Miałam taką przyjaciółkę, z która mieszkałam po sąsiedzku i dość często do mnie przychodziła i się razem bawiłyśmy. No więc pewnego razu siedzimy, bawimy się, a ona mnie pyta (dodam, że miałyśmy wtedy chyba po 5 lat czy coś koło tego, nie więcej niż 6 w każdym razie): - Jadziu, a ty masz ciocię farmaceutkę? - Nie, Kasiu. - Jadziu, a ty masz wujka profesora? - Nie, Kasiu. - Jadziu, a ty masz ciocię magistra? - a na to ja wstaję z podłogi, gdzie siedziałyśmy, zaczynam tak wstrząsać rękami, jak to miałam w zwyczaju, dla podkreślenia swoich racji i mówię; - Kasiu, ja mam normalnych wujków i ciociów! Obrazek



Moja babcia była wtedy u nas i chciała to wysłać do jakiegoś tam pisma do "Humoru w majteczkach" czy coś takiego wtedy było, ale moja mama powiedziała, że może lepiej nie, bo a nuż sąsiedzi przeczytają Obrazek Potem oczywiście babcia mnie uświadamiała, że ja też mam w rodzinie ludzi wykształconych i utytułowanych, ale dla mnie to byli normalni wujkowie i ciocie Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 19 sierpnia 2010, o 01:31

leżę... Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 19 sierpnia 2010, o 11:03

mój mąż - fasolę, czymś mu ją w końcu wyciągnęli....dostał surowy zakaz mówienia o tym przy dzieciach Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30764
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 19 sierpnia 2010, o 11:36

ja ponoć uwielbiałam przeszkadzać mamie przy gotowaniu(tzn. mi się wydawało że pomagam),tak że często było niebezpiecznie,a to wylałam na siebie gorące mleko(do dziś został mi mały ślad),a to weszłam do kaszki która stała na stole do ostudzenia,a to zawiesiłam się na gwoździu przechodząc przez płot(tu też została mi blizna).Za to moja siostra sprawdzała czy cebula już się usmażyła-wkładając do niej palca

Avatar użytkownika
 
Posty: 479
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:20
Lokalizacja: Gorzów

Post przez Ursa » 19 sierpnia 2010, o 13:16

Lorelei- Królik bomba… A duży był ten psiak? Jakoś nie mogę sobie wyobrazic tego starcia tytanów Obrazek Ja miałam królika-angorę i szynszylę. Kiedyś, królica miała wtedy ruję, (straszna była: wydrapywała sobie do krwi futro z szyi) przetrąciła szynszyli kark. Ale był płacz i zgrzytanie zębów.



Ewa to zgroza! Takie maleństwo, niewiele ponad roczek. Dobrze, że znalazł się jakiś transport.



A co do jedzenia pieniędzy. Ja zjadłam złotówkę, ale byłam dużo starsza już do zerówki poszłam. Mama mi dała na loda a ja genialna, wsadziłam ją sobie do buzi i poleciałam po schodach, gdzieś w granicy 2 piętra, wleciała mi do gardła no to ją przełknęłam. Mamie się nie przyznałam.



Jane. Miałaś sporo szczęścia. Otwór gębowy jest w prostej linii połączony z nosem. Kanały krzyżują się w tym samym momencie gdzie krzyżują się układy pokarmowy i oddechowy czyli w krtani. Kanaliki prowadzące z nosa do gardła schodzą po linii pochyłej i łączą się pod tym samym kontem z tchawicą. I jeśli zdarzyło by się tak że rodzice odchylili by ci głowę do tyłu i akurat wzięłabyś wdech nosem to mogłabyś się taki niepozornym koralikiem udusic. A sądzę że miałaś głowę prosto więc koralik poleciał i spadł ci na język, a mamy taki odruch bezwarunkowy, który sprawia że gdy człowiek nie jest przygotowany do przełknięcia pokarmu (czyli chrzęści krtani nie przesuwają się w górę by zasłonic tchawicę i odsłonic przełyk) mięśnie języka cofają pokarm do ust. Czy nie jesteśmy zadziwiająco skonstruowaną maszyną?



Co do drugiej historyjki. Przeurocza. Dzieci są fantastyczne. A ja kiedyś popsułam swój duet:) Mówiłam z kolegą „Samochwałę”. On jako narrator, ja jako samochwała i? I w trakcie recytacji przysłoniłam dłonią usta.



Jadziu… Debeściara z ciebie.



Ewa. Cóż każdy chyba ma jakieś blizny bo poznawaniu świata zwykłą metodą czyli wykorzystując swoje zmysły podstawowe. Zapach, smak, dotyk…

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 19 sierpnia 2010, o 14:21

Ursa, toś mi lekcję biologii zafundowała Obrazek Teraz to się przeraziłam swoją ówczesną głupotą, ale cóż... kilkulatce można wybaczyć Obrazek Brrr...

Ewo... gorące mleko... straszne. Moja koleżanka jako dziecko wylała na siebie kawę miała poparzony pas od szyi po łydkę (bo to chyba lato było) - teraz ma bliznę.

Avatar użytkownika
 
Posty: 14642
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Tychy

Post przez Lorelei » 19 sierpnia 2010, o 18:36

Ten psiak to taki kundel, do połowy łydki może sięgał Obrazek



A tak mi się przypomniała historia, która krąży po mojej rodzinie. Z tym, że to nie ja byłam wykonawczynią a mój kuzyn. Wisiał sobie na bramie u mojej ciotki (jego ciotki również, siostra mojej i jego mamy). Oglądał widoki Obrazek No i szedł kondukt pogrzebowy, a mój genialny kuzyn na cały głos: "Mamo, mamo! Goście idą!"

Avatar użytkownika
 
Posty: 30764
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 19 sierpnia 2010, o 20:04

nie ma to jak wspomnienia z dzieciństwa,niekoniecznie własnego.

Jeśli chodzi o gorące mleko to na szczęście,większość poszła bokiem,a blizna ,obecnie ,jest malutka.Ale powiem wam co zafundowałam mojej siostrze,miałam wtedy jakieś 15 lat i musiałam się nią opiekować(ona miała ze 4 lata).Strasznie mnie wkurzała bo chciałam ,a właściwie musiałam przeczytać lekturę i nie w głowie było mi pilnowanie gówniary(zresztą co to za pilnowanie czy zabawa pod blokiem).Wzięłam ją do parku ,pokazałam stare drzewo z wielką dziuplą i powiedziałam jej że w tej dziupli mieszkają krasnoludki i jak będzie grzeczna i będzie cicho siedzieć to na pewno je zobaczy.Dodałam też,że wiewiórki,które żyją w tym parku to wierzchowce tych krasnoludków.Paulina siedziała ze trzy godziny i cały cza sie wgapiała z tę dziuplę,a zobaczywszy mrówki stwierdziła uszczęśliwiona,że to na pewno krasnoludki.Od tego czasu pilnowanie jej równało się zaprowadzeniu jej do dziupli w parku-ona i tak czekała na krasnoludki

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 19 sierpnia 2010, o 20:06

nie ma to jak wyobraźnia Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30764
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 19 sierpnia 2010, o 20:08

wiesz jaki później miałam spokój?Siostra nie ruszała się sprzed drzewa,mogłam czytać ile chciałam

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 28 sierpnia 2010, o 02:11

Z historii z dzieciństwa: <span style="font-weight: bold">Jane i Milejdi</span>

Licząc sobie latek z 5, Jane miała kręćka na punkcie <span style="font-style: italic">Kaczych opowieści</span>, więc kochani rodzice nagrali swemu dziecięciu kilka odcinków o Donaldzie i siostrzeńcach. Do ukochanych odcinków Jane należał ten o wyścigach konnych, w którym role główne grał piękny ogier i biedna, stara klacz o wdzięcznym imieniu <span style="font-style: italic">Milady</span>. Jane tak pokochała drugiego konika, aż zaczęła sobie wyobrażać, że zwierzak wszędzie z nią przebywa. I tak, kiedy ktoś stawał zbyt blisko Jane zajętej dokarmianiem swojego konia, mógł być pewien, że zaraz otrzyma reprymendę o treści: <span style="font-style: italic">Uważaj! Tam stoi moja Milejdi!</span>.

Pewnego dnia Jane zabrała swojego konia do hipermarketu, a że zakupy trwały i trwały i Milady zaczęła się niecierpliwić... Jane rozpoczęła galop po sklepie, uderzając się łapkami po tyłeczku i wydając odgłos: <span style="font-style: italic">kytytyky, kytytyky</span>, zderzając się przy okazji z innymi klientami. Rodzice nie byli wniebowzięci... Od tamtej pory Milady zostawała w domu, w pokoju dziewczynki, przywiązana do klamki. Jane i jej konikowi pozostawały tylko spacery i wyjazdy do babci, w której ogródku Milady mogła skakać do woli. <span style="font-weight: bold">Koniec</span>

Avatar użytkownika
 
Posty: 479
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:20
Lokalizacja: Gorzów

Post przez Ursa » 28 sierpnia 2010, o 10:21

Biedna Milady Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 28 sierpnia 2010, o 17:10

Super Obrazek



A mnie ostatnio naleciało na smak z dzieciństwa, czyli lody z proszku, co je dziadek zawsze robił, jak jeździliśmy tam na wakacje Obrazek I wiecie? nie mogłam nigdzie znaleźć. Szukałam w samie, stokrotce, biedronce, lidlu, groszku, żabce, jednym osiedlowym, drugim osiedlowym i dopiero w trzecim osiedlowym znalazłam, ale to nie ta firma i nie smakują jak te dziadkowe, ale i tak są dobre Obrazek a jeszcze jak mi mama podpowiedziała, żebym dodała koglu moglu do nich - pychota Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 30764
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Kłyż
Ulubiona autorka/autor: Joanna Chmielewska/Ilona Andrews

Post przez ewa.p » 28 sierpnia 2010, o 18:00

wymyślone zwierzęta,albo wymyśleni ludzie-takie rzeczy to były u mojej córy najstarszej.Mieszkaliśmy daleko od rodziny,w pobliżu nie mieszkały żadne dzieci,więc mała wymyślała sobie różnych towarzyszy,których zawsze mogła mieć przy sobie.W domu to nie przeszkadzało,ale np.jak szła z nami do kościoła i "sadzała" ich na ławce a później nie pozwalała nikomu tam siadać bo "tam siedzą jej ludzie"-cóż,nieraz było wesoło...

I jeszcze jedna historyjka z moją Aśką w roli głównej-ona miała wtedy może ze dwa lata i poszła z nami do kościoła.Ja (głupia baba) ubrałam sobie spódnicę na gumce i moje dziecko ukochane ściągnęło mi tę kieckę w chwili gdy ksiądz chodził po składce Obrazek.Od tej chwili spódnic na gumkę nie zakładam

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 28 sierpnia 2010, o 18:01

ale mrozisz ten kogel mogel? bo takie lody w proszku to cykorii widziałam, ale robiłam z mleka tylko

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 28 sierpnia 2010, o 18:11

Najpierw ubijam normalnie z mlekiem, a potem robię kogel mogel i z koglem moglem jeszcze ubijam. To się wtedy robi takie bardziej płynne, ale pycha Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 28 sierpnia 2010, o 18:17

to muszę spróbować jak znajdę ten proszek bo ostatnio coś nie widać...

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 28 sierpnia 2010, o 18:22

No właśnie ja byłam w szoku, że tak nigdzie nie mogłam znaleźć Obrazek ale cóż, cierpliwość popłaca Obrazek I spróbuj, jesli nie masz oporów przed koglem moglem, naprawdę dodaje smaczku Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 14642
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Tychy

Post przez Lorelei » 28 sierpnia 2010, o 18:42

Obrazek A jakie miałaś majtki? Obrazek Bo jak stringi to było wesoło Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 28 sierpnia 2010, o 20:15

Ewo, tobie współczuję. Cała reszta to musiała mieć zabawę Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 28 sierpnia 2010, o 21:03

o żesz w gumkę...ewo współczuję

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do O wszystkim innym

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości