Zawsze unikałam storczyków jak ognia, bo bałam się, że za dużo z nimi roboty, ale w sierpniu na imieniny znajomi uraczyli mnie storczykiem właśnie. Szkoda, że nie widziałyście wówczas mojej miny, bo szczęśliwa z tego powodu to ja nie byłam.
Ale okazało się, że storczyk to kwiat akurat dla mnie, bo kompletnie nie wymaga pracy, skakać koło niego za specjalnie nie trzeba [no, przynajmniej ja przy swoim nie skaczę] i podlewa się go raz w tygodniu. Właśnie planuję kupić sobie następne, tym razem wściekle fioletowe. I białe też, bo bardzo mi się podobają.
A moje kwiaty balkonowe kompletnie pogłupiały, bo teraz, kiedy zaczęły się przymrozki, one zaczynają kwitnąć jak durne. Szczególnie bakopa - przez całe lato nie kwitła, a teraz, jak na złość obsypała się kwiatami. Za to padła mi hortensja, choć obchodzilam się z nią jak z jajkiem. Gópie te kwiaty!