Teraz jest 27 listopada 2024, o 09:01

Julia Quinn

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 3 sierpnia 2010, o 13:53

ja tez sobie <span style="font-weight: bold">10 things...</span> czytnelam ostatnio Obrazek i nie wiem, czy takie fajne, czy moze podobalo mi sie, bo byla to pierwsza ksiazka przeczytana po tygodniach posuchy Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 3 sierpnia 2010, o 14:22

no właśnie ... Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 3 sierpnia 2010, o 14:59

Uwielbiam scenę "teatralną" w What Happens in London! Quinn to mój nr 1 wśród autorek romansów historycznych!

Żałuję, że Julia nie napisała prequela do Bridgertonów o Violet i Edmundzie. Tylko wspomniane jest, że ona nie była najpopularniejsza a on był najlepszą partią sezonu. To mogłaby być świetna historia Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 3 sierpnia 2010, o 16:17

a czy dwie pierwsze części nie są dokładnie na tym schemacie? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 3 sierpnia 2010, o 16:23

Pewnie oklasków nie było Obrazek Choć ja mam tę książkę w swojej biblioteczce i nawet ją lubię. Ciapkę mnie to widmo śmierci głównego bohatera denerwuje, ale za to Helena była boska Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 3 sierpnia 2010, o 16:29

Książkę to nie, ale jakieś małe opowiadanko... Bonusik do drugich epilogów, gdyby wyszły zebrane Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 3 sierpnia 2010, o 16:29

A to tutaj by Ci nie przeszkadzało? Mi koszmarnie, przyznam...

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 3 sierpnia 2010, o 16:31

ale w wersji mini mini ... takie "poznajmy się jak stoję pod ścianą ..." Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 3 sierpnia 2010, o 16:35

Przeszkadzałoby, ale przynajmniej ten nie "pocieszał" biednej niekochanej żony innego - jak mnie ten wątek wkurzył u Laurens! Sebastian Cynster - anioł pocieszyciel... br...

A wracając do Quinn, to po prostu bardzo chciałabym zapoznać się z młodym wcieleniem Violet i nawet przetrwałabym tę wizję pokąsanego męża bohaterki jakieś 20 lat później.

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 3 sierpnia 2010, o 16:38

ja po namyśle chyba jednak nie ... to jest największy problem autorek romansów ze walą łopatologię Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 6 sierpnia 2010, o 21:00

Gdybym nie uwielbiała Quinn wcześniej to zaczęłabym po Ten Things I Love About You! Ja chcę więcej Quinn!!! Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 6 sierpnia 2010, o 21:02

Czyli warto? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 6 sierpnia 2010, o 23:02

Według mnie warto Obrazek Jest kilka fantastycznych scen, ekranizacja byłaby ciekawa.

Avatar użytkownika
 
Posty: 45389
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Czytam, więc jestem.
Ulubiona autorka/autor: N.R./JD.Robb/Krentz/Quick/Castle/L.Kleypas/Ch.Dodd

Post przez Lilia ❀ » 16 sierpnia 2010, o 00:48

<span style="font-weight: bold">Julia Quinn</span> Clarification: The hero of my next book is tall, dark, brooding, and NOT a vampire.

Avatar użytkownika
 
Posty: 17841
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Jayne Ann Krentz

Post przez Berenika » 16 sierpnia 2010, o 00:53

Nie wampir? Ale jeszcze tyle możliwości jest Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 28670
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 16 sierpnia 2010, o 00:59

ajajajaj Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 16 sierpnia 2010, o 01:18

Też chciałam to wkleić Obrazek Oj, będzie się znowu działo w książce Quinn... Już nie mogę się doczekać!!!

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 sierpnia 2010, o 10:30

rewelacja Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 8026
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: doncaster

Post przez gmosia » 16 sierpnia 2010, o 15:13

ja lubuje sie w <span style="font-style: italic">brooding</span> Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 16 sierpnia 2010, o 15:29

no typowy Anglik Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 sierpnia 2010, o 00:29

Urso, mówiąc pierwsze tomy miałam na myśli ogólnie pierwsze a nie pierwszy - a najbardziej pierwszy, drugi i czwarty. Benedykt średnio mi podszedł, Eloisa też, Franceski nie czytałam, Gregory 'ego też nie, za to Hiacyntę lubię - zauważam niejakie podobieństwo do siebie Obrazek



A jesli chodzi o Quinn ogólnie, to jeszcze uwielbiam opowiadanie o Nedzie Blydonie, Jak poślubić markiza i Urodzinowy prezent Obrazek



A co do samego księcia, to czemu Simona nie lubisz? Miał trochę... problemy, ale zmądrzał w końcu Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 479
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:20
Lokalizacja: Gorzów

Post przez Ursa » 21 sierpnia 2010, o 00:43

Simon? Problemy? On był jednym wielkim problemem. I może nie że go nie lubię... Ale oczy mi sie coraz bardziej rozszerzały ze zgrozy z każdą stroną. Zdecydowanie nie lubię jego ojca...



Hiacyntę również uwielbiam. Ale w przeciwieństwie do ciebie lubię też Benedicta... Ta częśc to był taki regencyjny kopciuszek.



Jak poślubic Markiza- jest świetne, czytając płakałam ze śmiechu prawie tak często jak przy Co słychac w Londynie.



I nie przepadam ostatniej części o Gregorym, jakoś tak ciągnęła mi się jak flaki z olejem.



Ale tak naprawdę to wszystkie pozycje Quinn (Poza zaginionym księciem) w mniejszym bądź większym stopniu lubię( Nawet, niezbyt rozchwytywany Pamiętnik Mirandy). A to ze względu na ten jej specyficzny humor... Nie jesteś w stanie się nie roześmiac.

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 21 sierpnia 2010, o 00:51

Ja wiem, że ojciec Simona był koszmarny, ale żeby za grzechy ojców synów karać? Obrazek



Ja w ogóle uwielbiam humor w romansach Obrazek I co do Mirandy - jeśli po polsku tam dojrzałaś humor, to gratuluję, bo poobcinane było co tylko się da - od scen zabawnych poprzez neutralne na miłosnych kończąc Obrazek a więcej http://www.harlequin.fora.pl/nowosci,42/nowosc-w-marcu-sekretny-pamietnik-mirandy-j,306.html Obrazek



Benedykt - kurcze, błąd zrobiłam, że zaczęłam go czytać po polsku, bo tak zwalone tłumaczenie to się jednak rzadko widuje Obrazek znaczy często, ale tu mnie powaliło, jak z pięć razy czytałam jeden fragment i jego sens doszedł do mnie dopiero wtedy, kiedy przeczytałam go po ichniemu Obrazek Może przez to jakoś mi książka nie przypadła do gustu, bo drugi raz jej nie przeczytałam, więc trudno powiedzieć, co to moglo być innego... Może cała historia jakoś tak? Nie wiem, naprawdę...



Gregory 'ego jedynie przejrzałam dośc dogłębnie i kiedy zobaczyłam, w którym fragmencie on w końcu decyduje się coś zrobić w związku z Lucy, to uznałam, że ja się nie będę przez prawie całą książkę męczyć, czytając, jak to on kocha inną Obrazek

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 21 sierpnia 2010, o 00:59

A ja wczoraj i zaczęłam i skończyłam Benedicta i powiem, że mi się podobało. Może po tym co ostatnio czytałam, aż coś krzyczało we mnie o taką lekkość i bezpretensjonalność. Było szalenie spokojnie i niewiarygodnie do bólu, ale w sposób podany na tyle otwarcie, że nie da rady zarzucić kamuflowania lub przemycania. Podobało mi się bez zagłębiania w detale bo ja ostatnio głównie wrażeniami i emocjonalnie obejmuję czytanie. Miło było i tyle Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 21 sierpnia 2010, o 01:02

Ja kocham <span style="font-style: italic">Miłosne podchody</span> czytałam ponad 20 razy i po ang i po polsku (już się boję sięgać po te książki, bo się w końcu rozsypią Obrazek). <span style="font-style: italic">Książę i ja</span> lubię, ale cieszę się, że nie od tej części zaczynałam. Przy <span style="font-style: italic">Magii pocałunku</span> płakałam ze śmiechu - czytałam ją na głos rodzince (oczywiście z cenzurą w paru miejscach Obrazek) - też się turlali Obrazek Gregory i Eloise mieli fajne historie, ale nie genialne. Franscesca i Benedict byli, jak dla mnie, słabsi - ale gdybym miała orzec to najgorzej wypadła Francesca, ale drugi epilog do jej historii jest najlepszy ze wszystkich. Przepłakałam całe zakończenie epilogu! Calutkie!!!

<span style="font-style: italic">What happens in London</span> było świetne, równie dobrze czyta się <span style="font-style: italic">10 Things I Love About You</span>. Nie rozumiem niezadowolenia z Mirandy - może większa część tej książki nie jest tak dobra, jak reszta dziełek Quinn, ale scena rozpaczy Turnera po porodzie wynagrodziła mi wszystko (znowu beczałam jak głupia).

Kocham Quinn praktycznie bezkrytycznie Obrazek

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do P - Q

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości