Z literaturą nieromansową miałam przez ostatnie 3 lata aż za wiele kontaktu (ach, te moje studia
), ale jest kilka tytułów z klasyki literatury, które przeczytać warto:
"Tragedia amerykańska" Dreiser, "Don Juan" Molier, "Dekameron" Boccacio, "Pani Bovary" Flaubert, Czerwone i czarne" Stendhal, "Jaszczur" Balzak, "Czekając na Godota" Beckett, "Dżin. Czerwona wyrwa w bruku ulicznym"Robbe-Grillet, "Gargantua i Pantagruel" Rabalaise, "Raj utracony" Milton, "Niebezpieczna związki" de Laclos, "Zbójcy" Schiller, "Nana" Zola, "Panna Julia" Strinberg, "Ulisses" Joyce, "Portret Doriana Graya" i "Mąż idealny" Wilde ("Męża..." dorzuciłam, choć nie był w moich obowiązkowych lekturach
, "Balkon" Genet, "Sto lat samotności" Marquez.
Jest jeszcze kilka(naście) polskich perełek literatury, choćby "Rękopis znaleziony w Saragossie", ale tamte wypiszę później