Jak już pisałam w Czytelni, poczytuję sobie <span style="font-weight: bold"><span style="color: darkblue">"Noc na bagnach Luizjany"</span></span>. Ten wstęp z końca XIX wieku nieco mnie zmęczył, bo w pewnym momencie wszystko było wiadomo, a strony nadal się ciągnęły. Ale to nic. Zapomnę o tym, bo autorka zaskoczyła mnie niezwykle pozytywnie. Udało jej się świetnie zbudować atmosferę. Pełną napięcia i niepokoju. Naprawdę, to jest coś. Widać Roberts może błysnąć
Przeszłam do części współczesnej i, na chwilę obecną, gotowa bym była przeczytać tę książkę jako opowieść z perspektywy mężczyzny, bez żadnego romansu obok czy w tle