Nie ma to jak dobra tresura
Nie wiem, czy to już było, ale...
Żona wysłała Kowalskiego wieczorem do sklepu po ślimaki. Kowalski poszedł, zagadał się z ekspedientką, od słowa do słowa wylądowali u niej w łóżku. Nad ranem wraca do domu, myśli sobie - Co ja powiem żonie? Wpadł na pewien pomysł. Doszedł pod drzwi, wysypał ślimaki na wycieraczkę, zadzwonił do drzwi. Żona otwiera mu wściekła, a on mówi do ślimaków:
- No, chłopaki, już tylko kilka metrów!