i znowu przykład jak Roberts potrafi schrzanić świetnie zapowiadającą się książkę ...
<span style="font-style: italic">Magia i krew </span>
wszystko było tak pięknie aż doszłam do manewru z zapładnianiem
aspekty powiązań mnie zemdliły nieco
Facet z rodziny hippi-otwartej ma obiekcje a jego ukochana robiąca mu wykład, że u niej w rodzinie seks traktuje się <span style="text-decoration: underline">baaardzo</span> poważnie, nie ma żadnych- tylko mu klaszcze jak foka?
Potem wszyscy się obejmują, płaczą ze szczęścia i tworzą jedną wspaniałą rodzinę?
To jest motyw do romansu obyczajowego albo do francuskiego serialu ale tu budzi tylko mój niesmak niechlujstwem wykonania i nachalną demonstracją otwartości Roberts ...
Kiedyś był u niej KK Klan a teraz Wielka Rodzina?
Nie lincze mi się marzą, tylko odrobina realizmu z kapką pomyślunku ...