przez Dorotka » 4 lutego 2010, o 01:13
Nie, policja nie została powiadomiona. Nie wiem dlaczego. Sąsiedzi zawiadomili tylko pogotowie i pilnowali go do ich przyjazdu [choć wtedy był już spokojny i siedział bez ruchu cały zalany krwią]. Jedna z koleżanek [mieszka na tej samej klatce co oni] zabrała ją i dzieciaki na noc do siebie, a teraz moja przyjaciółka mieszka u swojej mamy [też tu w pobliżu].
On zostanie w szpitalu do jutra [już mój ślubny dopilnował, żeby zbadał go neurolog, bo przeciez nieźle oberwał], więc moja przyjaciółka póki co nie musi się obawiać, że on wróci, bo przecież nie wiadomo jak się zachowa.
W sumie to mój mąż też jest w głupiej sytuacji, bo niby całym sercem jest po stronie mojej przyjaciółki, ale z drugiej strony jej krewki małżonek to nasz dobry znajomy, bywaliśmy u siebie, nie raz wspólnie imprezowaliśmy, a oni nie jedną wódeczkę ze sobą wypili, a teraz musi na siłę trzymać go w szpitalu i zlecać, by pobrano mu krew na alkohol.
A co do sąsiadów to nie wiadomo czy będą chcieli zeznawać, bo wcale bym się nie zdziwiła, gdyby po prostu się go bali. Ale spróbować nie zawadzi. Dzięki za rady. Jutro powiem jej, żeby zgłosiła to zdarzenie na policję i dam jej namiary na Niebieską Linię.
A czy będą jeszcze razem? Bardzo wątpię, bo ja na jej miejscu bym się obawała z takim furiatem zostawić dzieci, a ona pracuje i to na 12-godzinne zmiany. Myślę, ze wystapi o rozwód, ale co to zmieni skoro i tak są skazani na mieszkanie razem, bo w kawalerce jej rodziców na dłuższą metę nie ma miejsca dla niej, dwojga dzieci, psa i kota, a nikt ze znajomych nie ma wolnego mieszkania w Warszawie.
My wszyscy jesteśmy w szoku.