Ostatnio sobie poczyniłam trochę refleksji na temat przypisów, do czego zainspirowała mnie lektura "Kerstin i ja", świeżo u nas wydana Astrid Lindgren. Przypisów tam bez liku. Ok, książka szwedzka, z lat czterdziestych - wiadomo, realia mogą być obce. Poza tym target czytelniczy niby w młodym wieku (choć nie przedszkolnym, bohaterkami są szesnastolatki). Miło wiedzieć, ile ma mila szwedzka i co to jest Midsommar. Objaśnia też wszelkie roślinki, umiejscawia kulturowo cytaty z piosenek, wierszy...
Natomiast przypis na 10 linijek zawierający historię Babilonu, po co? (we fragmencie '
I dlatego też wyjasnia Golfstrom, Adonisa, mendel, młocarnię... Ale robaczki świętojanskie?! Tomcio Paluszek? Watson, od Holmesa?
książeczka na 160 stron dużą czcionką, a ile się można dowiedzieć