przy bliższym poznaniu rozmaitości typów występujących w relacji "mama-tata" (pary hetero) to ja nie wiem w sumie jakie kryteria obrać i prawidłowe wzorce określić...
bo tu mi się przypomina definicja mej znajomej, że tata to facet w zyciu dziecka, który w którymś momencie nie znika bądź jak juz zniknie, to przynajmniej alimenty płaci...
wiecie co, u nas tak mało się osób garnie do adopcji (nawet pomijajac szaleństwa proceduralne) że jak dla mnie każdy chętny winien być dopuszczony i ewentualnie wspierany
a przy okazji podwiązywania tego i owego: ja nie rozu miem, czemu nie ma sterylizacji na zyczenie własne...
co do gospodarki hormonalnej... to mi z drugiej strony przypomina inną męska wypowiedź "weź, nie każ mi teoretyzować"
podobno w naszym kraju w wiekszości na dłuższą metę dzieci się nie "planuje" dzieci się zdarzają. i już. hm...