przez Kasia » 23 czerwca 2010, o 18:51
Odejdę nieco od Waszych rozważań.
Otóż, (oczywiście nie do końca będę na bieżąco, ale co tam, swoją opinię wyrażę), jak zapewne wiecie 30 czerwca na ekrany kin wchodzi trzecia część Sagi Zmierzch: Zaćmienie, na podstawie powieści Stephenie Meyer. Przyznam się bez bicia, że dopiero całkiem niedawno jakoś się przekonałam i z uwagą obejrzałam sobie pierwsze dwie części, a dopiero później przeczytała książki. Chyba nigdy nie zrozumiem jaki cel przyświeca scenarzystom, kiedy zmieniają coś, jak to oni określają '. Tu podam przykład. Zupełnie absurdalna zmiana, a wręcz rzekłabym, że kretyńska, a mianowicie kiedy to Edward zabiera Belle na czubek wysokiego drzewa, gdzie łażą sobie po gałęziach i oglądają widoczki. Przecież Bella ma problemy z koordynacją ruchową, a Edward doskonale o tym wie. Czyżby celowo ją narażał na wypadek? Przecież biedna dziewczyna mogłaby się zabić potykając się o własne nogi, a co dopiero na takim drzewie. Powinna spaść i wyzionąć ducha i byłoby po filmie. Kretynizm kretynizmem, ale ja tak jak już wspomniałam, nie rozumiem po co się zmienia pewne wątki, skoro w książce są lepsze, a na ekranie wychodzi potem koszmar. Rzucił mi się też w oczy chyba nie do końca udany dobór bohaterów. Może jeszcze Pattinsona mogę znieść, bo ma całkiem seksi uśmiech, ale hm, Lautner w roli Jacoba? Ładniusi to on może i jest, ale według książki Jake miał blisko dwa metry wzrostu. Odtwórca roli ma ładną klatę, ale wzrostem ledwo co przewyższa Belle. Zresztą Filmowy Edward oprócz całkiem niczego twarzyczki nie ma nic z książkowego Edwarda, gdzie jego mięśnie, gdzie wzrost? No szkoda gadać.
Mimo to obsadę jakoś przetrawiłam i przyjęłam do wiadomości, a co za tym idzie przywykłam. Okay, może być.
Co dalej? Jestem więc ciekawa, nowej części. Chociaż prawdę powiedziawszy oglądając w gazetach zdjęcia ze zwiastunów już mnie szlag trafia. Otóż jedna z fotografii przedstawia armię nowo narodzonych wampirów Wiktorii wychodzących z morza, jeśli się nie mylę na plaży w La Push? Ja rozumiem, że ci nowi nie znają podziału terytorialnego i leją na rezerwat w którym mieszkają wilkołaki, bo o niczym nie wiedzą, ale do jasnej cholery, co oni w ogóle robią w morzu? Przecież na bitwę przybyli z Seatle. Kapkę inny kierunek. Chyba, że zrobili sobie wycieczkę krajoznawczą, co i tak mija się z książkowym schematem. Hm, pójdę do kina i przekonam się o reszcie.
No cóż moje pomstowanie i tak niczego nie zmieni.
Książki owszem podobały mi się. Nie lubię, co prawda powieści pisanych w pierwszej osobie, ale przywykłam i łyknęłam całą Sagę momentalnie.
Oczywiście, nie mogę tylko krytykować. Całość ogólnie mi się podoba. Gratuluję autorce książki pomysłu i właśnie ze względu na książkę zaliczam filmy do udanych.
Jestem więc bardzo ciekawa, co zobaczę w kinie gdy pójdę na Zaćmienie nie wspominając już o tym, że będę z niecierpliwością czekać na Przed świtem.