przez limonka » 24 stycznia 2008, o 17:56
Polskie tytuły są dla mnie do tego stopnia jednakowe, że bardzo często nie rozpoznaję po nich książek. Raczej już po oryginalnych tytułach, bo one odnoszą się jakoś treści, wykazują często podobieństwo w ramach serii i większe urozmaicenia. A po przeczytaniu kolejnego "Więźnia miłości ', "Drogi do marzeń", "Niebezpiecznego kochanka" czy "Miłosnego skandalu", to w głowie pozostaje mi tylko stwierdzenie, że niedługo wydawcom zabraknie chyba kombinacji ze słowem miłość i zakochany.