Teraz jest 23 listopada 2024, o 22:17

Co słychać w Londynie - Julia Quinn ( asiunia31 )

Alfabetyczny spis recenzji ROMANSÓW HISTORYCZNYCH

Czy ten tekst jest ciekawy?

Tak
7
88%
Nie
1
13%
 
Liczba głosów : 8

Avatar użytkownika
 
Posty: 5074
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: Tu wiatr zawraca:)

Co słychać w Londynie - Julia Quinn ( asiunia31 )

Post przez asiunia31 » 28 maja 2010, o 15:23

Postanowiłam podzielić się z Wami moimi skromnymi refleksjami po lekturze najnowszego dzieła Julii Quinn pt.Co słychać w Londynie. Rzecz jasna, nie zrobię tego z tak wysublimowanym pietyzmem jak Aralk ani z taką energią i werwą jak Kasiek, niemniej buzuje mi z tego powodu w trzewiach i treba popuścić wentyl ;)


Z góry uprzedzam, że - skoro jest to książka nowa - to może mi się wypsnąć ( całkiem nieświadomie :hyhy: ) kilka spojlerów, więc co wrażliwsze na nowości i niespodzianki duszyczki uprasza się o czytanie z zamkniętymi oczami lub wręcz zaniechanie tejże czynności - nie chciałabym stać się przyczyną jakiegoś, nie daj boże, globusa :P Musiałam popełnić takowe ostrzeżenie, żeby sumienie mieć czyste :) Pora przejsć do konkretów.


Powieść ta jest kontynuacją cyklu Bevelstoke - z osobnikami z tej rodziny zapoznaliśmy się już w nieco gniotowatym Sekretnym pamiętniku Mirandy Cheever. Dzieło to pominę milczeniem, natomiast mam ochotę porozwodzić się na temat powyższego. Tutaj na główny plan wysuwa się przyjaciółka Mirandy, Olivia Bevelstoke. Poznajemy ją w chwili, kiedy śledzi z okien swego pokoju głownego bohatera, Harry'ego Valentine'a, który zamieszkał w domu obok. Oczywiście, czyni to nieudolnie, czym od razu zwraca uwagę Harry'ego. A nasz bohater to szczwany lis - choć na takiego nie wyglada na pierwszy rzut oka. Jest tłumaczem w Ministerstwie Wojny ( zna rosyjski i francuski ) i ma za zadanie obserwowanie pewnego rosyjskiego księcia, Aleksieja Gomarowskiego, który dziwnym zbiegiem okoliczności zainteresowała się Olivią. A wiadomo- rosyjski, znaczy: podejrzany, zwłaszcza, że jego ojciec sympatyzował z Napoleonem ;)


Nie chcę jednak zdradzać zbyt wiele szczegółów fabuły, która, to trzeba jednak dodać gwoli sprawiedliwości, jest przesycona austenowskim humorem, jakże charakterystycznym dla pióra pani Quinn. Olivia układa w głowie rozmaite epigramaty, które są doskonale wpasowane w fabułę i podsycają jej lekkość. To niewątpliwa zaleta tego tekstu. Cała powieść toczy się w salonach Londynu, miejscami wydaje się niemalże senna. Nie ma tu jakiegoś dramatycznego zwrotu akcji - bo wydarzenia w ambasadzie rosyjskiej, poprzedzające zakończenie, wydawały mi się wpasowane nieco na siłę w fabułę, jakby 'usprawiedliwieniem' wcześniejszych zdarzeń. Zupełnie nie w stylu Julii Quinn. Mam wrażenie, że można było to nieco inaczej rozwiązać, ale skoro tak właśnie autorka zadecydowała, to nie pozostaje mi nic innego, jak się z tym pogodzić.


Jednakże czegoś mi tu brakowało - oczekiwałam, iż wzmiankowany daltonizm Harry'ego będzie miał większe znaczenie. Pudło. Oczekiwałam również, żei w tej książce będzie ( na wzór Czekając na księcia, którą uważam za jedną z lepszych powieści Quinn ) więcej emocjonalnego smyrania i macania między bohaterami, nie tylko na poziomie wód gruntowych. Trochę tego było mało - albo ja miałam zbyt wygórowane wymagania. Niemniej, czuję duży niedosyt z tego powodu. Między Thomasem a Amelią buzowało i drgało powietrze ( w późniejszej fazie ), tutaj zaledwie kilka razy owionęło. I zakończenie - jak zwykle u Quinn zabawne, pełne wdzięku i urocze, ale - jak się czepiać, to na całego ;) - jakieś takie okrojone, niepełne. Aż dwa razy sprawdzałam, czy na pewno autorka nie spłodziła jakiegoś epilogu - niestety, tym razem się wypięła na czytelnika ;) No i gnębi mnie to strasznie i żyć nie daje :hyhy: Bo to było w stylu hop siup na krowę i cielę gotowe... ;)


Podsumowując - powieść warta przeczytania, bo bohaterowie są naprawdę dobrze skonstruowani ( a dla mnie to niemalże najważniejszy element dobrej książki ). Wykreowana postać Harry'ego bardzo mnie ujęła - to mój ulubiony typ mężczyzny ( zdecydowanie nie żałośnie śmieszny samiec alfa ), raczej spokojny, absolutnie nie dominujący, posiadający mózg i rozum i umiejący się nim poprawnie posługiwać ;) . Olivia jak Olivia - przypominam, że mamy do czynienia z romansem historycznym osadzonym na początku XIX wieku, gdzie kobieta stanowiła część wyposażenia domu. Na szczególną uwagę zasługuje na pewno drugoplanowa postać Sebastiana Grey'a, kuzyna Harry'ego. Dobrze, że on będzie głównym bohaterem nowej książki Quinn Ten Things I Love About You. Zasługuje na osobne potraktowanie :)


Zresztą, co tu dłużej deliberować - przeczytajcie i same oceńcie :)

Avatar użytkownika
 
Posty: 15209
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez kasiek » 28 maja 2010, o 16:28

A aj wiem kto pisze te powieści cudne, co oni je czytają Obrazek . I chciałabym tę o baronie przeczytać. Eh...ta śmierć....zadziobna przez gołebie.....

Avatar użytkownika
 
Posty: 5074
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: Tu wiatr zawraca:)

Post przez asiunia31 » 28 maja 2010, o 16:49

Agrest wieść gminną rozniosła wszystkim Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 28 maja 2010, o 16:59

A wiecie, że na biblionetce nie można używać słowa spoiler? Zakazane Obrazek



Co do samej książki, to już pisałam, że jej nie skończyłam od roku Obrazek Jakoś tak... za tym austenowskim stylem nic nie stało... To nie chodzi o to, że było za cicho i spokojnie, bo ja lubię ciche i spokojne romanse; rzecz w tym, że właśnie pomiędzy bohaterami nie było nic, co by mnie zaciekawiło.



Z drugiej strony, wiem że się wielu osobom podobało, no więc może ja byłam wybitnie w nieodpowiednim nastroju, trudno mi powiedzieć.

Avatar użytkownika
 
Posty: 5074
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: Tu wiatr zawraca:)

Post przez asiunia31 » 28 maja 2010, o 17:13

No właśnie, mnie też tego zabrakło - tego rozemocjonowanego smyrania między bohaterami. Już nie chodzi o to, by się gzili na każdym rogu, ale żeby więcej było tego wizualnego i intelektualnego macania pomiędzy nimi - bo resztę bym sobie ładnie dośpiewała po swojemu Obrazek A tak, trochę takie to wszystko letnie Obrazek



A biblionetka to drętwa jak nieboszczyk jest i osobiście mam dosyć ich pseudointelektualnego bełkotu Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 28 maja 2010, o 21:37

a mnie się zdaje że powinnam to przeczytac w oryginale skoro takie obiecujące ...

ale na pewno przeczytam co bedzie szybciej i taniej- byle na papierze ...



tak czy owak, bardzo dziękuje za recenzję ...

Avatar użytkownika
 
Posty: 5074
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: Tu wiatr zawraca:)

Post przez asiunia31 » 28 maja 2010, o 21:53

To nie recenzja, tylko luźne myśli. Jak to mówi moja znajoma - ulywało mi się... ]

 
Posty: 31644
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez aralk » 28 maja 2010, o 22:30

Jeśli chodzi o mnie to niech się ulywa jak najczęściej Obrazek Zawsze warto przeczytać co komu w duszy się układa po lekturze.

Swoją drogą, to coraz bardziej jestem przekonana, że ta Quinn to nie ta Quinn, którą chciałabym poczytać Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 29 maja 2010, o 00:11

a jaka ci się marzy? Obrazek

 

Post przez gosiagosia333 » 24 września 2010, o 19:14

czytaci po polsku orginał siem nie rozumi

Avatar użytkownika
 
Posty: 1729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Opole

Post przez Martita » 24 września 2010, o 22:38

Dziękuję Asiunia za ulywanie
Kupiłam sobie niedawni tą Quinn i czeka na mnie na półce
Teraz wiem czego się spodziewać

Avatar użytkownika
 
Posty: 5074
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:18
Lokalizacja: Tu wiatr zawraca:)

Post przez asiunia31 » 26 września 2010, o 16:42

Ale napisz choć kilka słów o wrażeniach po lekturze, ok ? Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1729
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16
Lokalizacja: Opole

Post przez Martita » 27 września 2010, o 22:15

Spoczko, na kilka słów można liczyć, bo ja i recenzja to w przeciwnych kierunkach Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2594
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post przez Jane » 28 września 2010, o 01:23

Co słychać w Londynie bardzo mi się podobało, książeczka o Sebastianie też. I też chcę przeczytać o mamuśce zadziobanej przez gołębie!!! Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 29 grudnia 2010, o 21:28

no wiecie co!
zdumiałam się ...
tyle stron napisać o niczym a mimo to przyjemne wrażenie pozostawić to jednak trzeba mieć talent ... a już powątpiewałam od jakiegoś czasu ... :shock:

Jadzia czytaj! czytaj szybko wieeelce jadziowe jest ...

jeszcze tylko wspomnę o tym jak tajny tłumacz dla ministerstwa wojny siedział i tłumaczył idiomy z rodzaju robić z igły widły :rotfl: i rosyjska hrabina co piła wódkę szklankami :mrgreen:
a Quinn gorąco dziękuje swoim "rosyjskim" konsultantom :smile2:


ale Jadzia- czytaj! :wink:
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 29 grudnia 2010, o 21:59

Chyba nawet Urodzinowy prezent był bardziej o czymś ;)

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 29 grudnia 2010, o 22:24

był :hyhy: ale tutaj jest równiutko o niczym a mimo to :rotfl:
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 11157
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15
Lokalizacja: Nibylandia
Ulubiona autorka/autor: nie posiadam

Post przez Agaton » 29 grudnia 2010, o 23:15

To i ja sobie przeczytam, skoro takie fajne o niczym :byebye:
Ile razy w życiu człowiek musi się powstrzymywać.

Występek i cnota są takimi samymi produktami jak cukier i kwas siarkowy - Hipolit Taine

**************************************************************************

Life is tough, but it's tougher when you're stupid - John Wayne

"You're so freaking romantic. I don't know how I keep my pants on." - Abigail Roux, "Fish & Chips"

Avatar użytkownika
 
Posty: 28668
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: i keep moving to be stable
Ulubiona autorka/autor: Shelly Laurenston, Anne Stuart

Post przez Fringilla » 30 grudnia 2010, o 00:48

jeżeli to jest bardziej o niczym niż poprzednie... rany...
Problem w tym, że mamy zły zwyczaj, kultywowany przez pedantów i snobów intelektualnych, utożsamiania szczęścia z głupotą. Według nas tylko cierpienie przenosi w sferę doznań intelektualnych, tylko zło jest interesujące
— Ursula K. Le Guin

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 30 grudnia 2010, o 10:40

jest Frin ale ono w przeciwieństwie do poprzednich jest równo o niczym a nie jakiś psiamać rollercoaster :roll:
i słowa toczą się jej naprawdę gładko ... rispekt :padam:
Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1404
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:16

Post przez Magadha » 30 grudnia 2010, o 23:15

To już wiem co będę jutro czytać. Przeczytałam Sekretny pamiętnik Mirandy Cheever i Ten Things I Love About You. Wypada przeczytać książkę, która je łączy, a skoro jest taka przyjemna w odbiorze, nie powinnam zwlekać. :haha: Poza tym nie wiem czy miałam już okazję czytać książkę o niczym. :embarrassed:
Obrazek
Myślę i czuję. Jestem weganką.

Każdy z nas jest jak antena radiowa. Człowiek może dostroić się do odbioru audycji z nieba, ale może też odbierać przekaz prosto z piekła. Tak przejawia się wolna wola każdego człowieka. [Bruno Groninig]
Nie mam czasu czytać forum Obrazek

 
Posty: 2
Dołączył(a): 28 czerwca 2011, o 12:16

Post przez gosiaw » 28 czerwca 2011, o 12:37

Agrest napisał(a):A wiecie, że na biblionetce nie można używać słowa spoiler? Zakazane Obrazek


Zaciekawiłaś mnie. Podasz może więcej szczegółów? :)
Tak się składa, że jestem moderatorem w BiblioNETce i pierwsze słyszę byśmy komuś zabraniali jakiegoś słowa używać. :D (Poza tymi uważanymi powszechnie za obelżywe, ale takie nie są tolerowane w żadnym szanującym się serwisie.)
Ostatnio edytowano 28 czerwca 2011, o 12:47 przez gosiaw, łącznie edytowano 1 raz

Avatar użytkownika
 
Posty: 21223
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:15

Post przez Agrest » 28 czerwca 2011, o 12:45

Proszę bardzo, zaciekawiona, jak mniemam, biblionetkowiczko ;)

W Biblionetce słowo "spoiler" nie jest mile widziane ;-); można je - i należy! - zastąpić polskimi odpowiednikami/omówieniami.


Druga wypowiedź od góry

(nie, nie kolekcjonuję wypowiedzi z biblionetki, ale google pomaga w takich sytuacjach :P )
"I read a story to-night. It ended unhappily. I was wretched until I had invented a happy ending for it. I shall always end my stories happily. I don't care whether it's 'true to life' or not. It's true to life as it should be and that's a better truth than the other."

Emily Byrd Starr

 
Posty: 2
Dołączył(a): 28 czerwca 2011, o 12:16

Post przez gosiaw » 28 czerwca 2011, o 12:58

Agrest napisał(a):Proszę bardzo, zaciekawiona, jak mniemam, biblionetkowiczko ;)

W Biblionetce słowo "spoiler" nie jest mile widziane ;-); można je - i należy! - zastąpić polskimi odpowiednikami/omówieniami.


Druga wypowiedź od góry

(nie, nie kolekcjonuję wypowiedzi z biblionetki, ale google pomaga w takich sytuacjach :P )


Dziękuję. Już rozumiem o co chodzi. To dział recenzji każe pisać recenzje po polsku. :)
A wszędzie indziej używaj(cie) sobie na zdrowie i spoilerów, i czego tylko dusza zapragnie.

Avatar użytkownika
 
Posty: 3066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Warszawa

Post przez Scholastyka » 28 czerwca 2011, o 15:46

czyli "psuj" zamiast "spoiler"?
Jeśli w powieściach nie będzie wygrywać sprawiedliwość, a miłość kończyc się szczęśliwie, to po co je czytać? Prawdziwe życie zbyt często daje w kość.

Następna strona

Powrót do Recenzje romansów historycznych

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości