Wiecie co tak mi się nasunęło, już zostawiając na boku Wychowanie do życia w rodzinie, bo jak mówicie to zupełnie nie sprawdza się w praktyce (ja z doświadczenia nie wiem, bo my mieliśmy to pamiętam pod koniec gimnazjum tylko i to w szczątkowej, a raczej początkowej formie). Ale jest jeszcze przecież biologia i na pewno w dalszym ciągu przerabiany jest układ rozrodczy. Ja bynajmniej miała to bardzo szczegółowo omówione (do dziś pamiętam jak koledzy buntowali się przeciwko potrzebie znajomości cyklu menstruacyjnego
). Ja wiem, że nie jest to jednoznaczne z uświadomieniem dzieciaków jakie są sposoby zabezpieczania, ale przynajmniej uwiadamia ich to jakie są konsekwencje współżycia, dlatego te całe tłumaczenia, ze one nie widziały, iż z tego mogą być dzieci są dla mnie śmieszne. A już najgorsze jest to, że skoro cześć z nich miała starszych chłopaków to czy oni nie powinni pamiętać o zabezpieczeniu, skoro już małolaty o tym nie myślą?
Ale wiecie co to cała afera przypomniała mi o ostatnim skandalu jaki wybuch w mojej wsi. I szczerze mówiąc mnie bardziej zszokował niż orgie seksualne. Otóż mama mi opowiadała, że trzy dziewczyny w wieku na przełomie gimnazjum i szkoły średniej zostały złapane na jakiejś szosie, gdzie uprawiały najstarszy zawód świata. Do dziś nie wiem co one chciały tym osiągnąć. Dwóch z nich z nie znam zupełnie, ale jedna, chyba ta najmłodsza, jest moją sąsiadką i tak mniej więcej kojarzę ja z widzenia. Nigdy bym nie powiedziała, że ona może coś takie robić. Tym bardziej, ze sprzedała się chyba tylko z ciekawości, bo na pewno nie dla pieniędzy. Jest jedynaczką, rozpieszczoną przez rodziców i dziadków, której nigdy niczego nie brakowało... Ja nie wiem skąd tym dzieciakom w gimnazjach przychodzą do głowy takie rzeczy, to jest straszne.