Teraz jest 24 listopada 2024, o 16:47

Pocieszacz

Smutno? Tutaj znajdziecie uśmiech i pocieszenie...
 
Posty: 1066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez dobi » 15 stycznia 2008, o 00:26

Siedzi dwóch niemieckich szpiegów w czasie IIWŚ w barze w Angli. Są doskonale wyszkoleni, praktycznie nie do odróżnienia od rodowitych Angoli. Jeden z nich podchodzi do kontuaru i mówi najczystszą angielszczyzną:

- Barman, two wines please!

- Dry?

- Nein, zwei habe ich gesagt!



Kochany Mikołaju,

Proszę Cię o szczęście ,radość i Pokój dla wszytkich ludzi na Ziemi.

Ania



Droga Aniu,

dostaniesz Lalkę i więcej nie ćpaj.

Mikołaj



Do apteki przychodzi stały klient.

Kierownik apteki wybiega z zaplecz i woła do klienta:

- proszę pana, nastąpiła pomyłka, wczoraj pańskiej teściowej zamiast sprzedać tymianek, sprzedaliśmy cyjanek.

Klient spokojnie:

- a jaka to różnica?

Kierownik przygląda się przez chwilę w milczeniu klientowi i odpowiada rzeczowo:

- 4złote i 50 groszy.

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 15 stycznia 2008, o 00:34

dobi, po prostu brak mi słów, nie mogę się jeszcze pozbierać po ataku śmiechu ObrazekObrazekObrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1899
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Kasia » 15 stycznia 2008, o 00:37

Zarządzenie świetne... hihihi

aptekarz, zięć, cyjanek, i teściowa - też fajne... Obrazek Obrazek Obrazek

 
Posty: 1066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez dobi » 15 stycznia 2008, o 00:40

no to może coś jeszcze, mam dziś wenę:



Zdognie z nanjwoymszi baniadmai perzporawdzomyni na bytyrijskch uweniretasytch nie ma zenacznia kojnolesc ltier przy zpiasie dengao solwa. Nwajzanszyeim jest, aby prieszwa i otatsnia lteria byla na siwom mijsecu, ptzosaloe mgoa byc w niaedzile i w dszalym caaigu nie pwinono to sawrztac polbemorw ze zozumierniem tksetu. Dzijee sie tak datgelo, ze nie czamyty wyszistkch lteir w solwie, ale clae solwa od razu.



Podobno autentyk... :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:



Ktoregos tam pieknego wieczoru jezdzilismy z kolegami w poszukiwaniu

klem do akumulatora - bo samochod nie chcial odpalic.

Trafilismy w koncu na stacje benzynacje naszego monopolisty, za kasa

urocze dziewcze wiec kolega podchodzi (wiadomo dziewcze to dziewcze)

i pyta:

- Sa klemy?

Pani obslugujaca z rozbrajajacym usmiechem rowniez pyta:

- Do rak czy do twarzy?



Anestezjolog przychodzi do pacjenta przed operacją.

- pan prywatnie czy z kasy chorych ?

- z kasy chorych.

- O.K. - aaaaaa aaaaa aaaaa kotki dwa, szaro bure obydwa.............

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 15 stycznia 2008, o 00:48

hahahahahhahahahahahahaha



no kurde, ja chyba mam dzisiaj głupawkę Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1899
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Kasia » 15 stycznia 2008, o 00:51

Obrazek Obrazek Obrazek ...heheheh już nie mogę...

 
Posty: 1066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez dobi » 15 stycznia 2008, o 00:51

to ci nie będę żałować Obrazek



Jeden chłop wylazł w parku na lawke i zaczyna sie drzec:

- Precz z hipokryzja !

Ludzie patrza zdziwieni, a chlop :

- Precz z pazernoscia !

Coraz wiecej gapiów przystaje, a ten dalej :

- Precz z pedofilia !

W koncu jakas babcia nie wytrzymala :

- Panie , cos sie pan tak do tych ksiezy przyczepil ?!?!?



Uczeń stoi przed tablicą, rozwiązuje zadanie - ale męczy się niemiłosiernie. Za bardzo mu to nie idzie, więc co chwilę pluje w ręce i wciera ślinę we włosy. Nauczycielka patrzy ze zdziwieniem pyta się go:

- Boguś! Dlaczego na Boga wcierasz ślinę we włosy?

- Wczoraj słyszałem jak mamusia mówi tatusiowi... pośliń główkę, zobaczysz, że od razu pójdzie ci lepiej...

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 15 stycznia 2008, o 00:53

oooooooooooooooooooooooooooooooooooo

..................................................................

hahahahhahahahahahahahhahahahahahahahahha

Avatar użytkownika
 
Posty: 1899
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Kasia » 15 stycznia 2008, o 00:55

Obrazek Obrazek ...pośliń główkę... hihihihihihi... sama się zaśliniłam(zaplułam)ze śmiechu... Obrazek

 
Posty: 1066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez dobi » 15 stycznia 2008, o 00:55

Autentyczny zapis rozmowy przeprowadzonej przez lotniskowiec klasy

Nimitz z

> niezidentyfikowanym obiektem na radarze:

> N(Nimitz):Widzimy was na radarze płyniecie wprost na nas zmiencie kurs.

> O(Obiekt):My rownież was widzimy zmiencie kurs

> N: Powtarzam zmiencie kurs płyniecie na nas

> O: To wy zmiencie kurs

> N: Zmiencie kurs, jesteśmy 50 tysiecznikiem. Lotniskowiec klasy Nimitz

> O: To wy zmiencie. Kanadyjska latarnia morska.



Autentyczna rozmowa dzieci w piaskownicy:

- A mój tato ma astrę - mówi chłopczyk.

- A moja mama też - odpowiada dziewczynka.

- A mój tata ma kamerę cyferkową - chłopczyk.

- A moja mama też - dziewczynka (no i dalej jeszcze takie przechwalanki,

które tego chłopca coraz bardziej irytowały, ale w końcu usłyszałam kardynalny argument)

- A mój tata ma siusiaka.

- Moja mama też ma...

- Nie może mieć..mamusie mają pipulki...

- Ale moja mama naprawdę ma... W SZUFLADZIE....

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 15 stycznia 2008, o 01:10

dobi, czy Ty chcesz, żebym w tej chwili umarła na zawał albo jeszcze coś gorszego???

ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

 
Posty: 1066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez dobi » 15 stycznia 2008, o 01:14

moni dbam o twój dobry humor Obrazek



a na deser:



Na egzamin przychodzi student. W pokoju siedzi profesor i jego asysent.

> Profesor do studenta:

- Proszę sobie wylosować pytanie.

Student losuje i po chwili pyta nieśmiało:

- A czy mółbym jeszcze raz ?

Profesor:

- No to proszę.

Student losuje i znowu pyta:

-Profesorze, a czy jeszcze raz bym mógł?

Profesor na to:

-No dobrze, prosze losować.

Student wylosował następne pytanie i wciąz na nie nie odpowiedział. W

końcu profesor wziął jego indeks i wpisał mu 3. Student wyszedł, a

zdziwiony asystent na to:

-Ależ profesorze! Przecież on nic nie umiał

A profesor na to:

-Umiał, umiał, bo szukał tego co umie.

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 15 stycznia 2008, o 01:17

żeby tylko u nas tak robili, to bym była szczęśliwa ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

świetne ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek:ObrazekObrazekObrazekObrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 15 stycznia 2008, o 15:23

Albo żeby można było na klasówce napisać to, co się wie z danego o kresu, a nie odpowiadać na pytania i mieć dobrą ocenę Obrazek

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 15 stycznia 2008, o 15:45

taaaaak - to byłby raj dla uczniów i studentów Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 6798
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez mewa » 15 stycznia 2008, o 21:49

ekstra z poprzestawianymi literami, siusiakiem w szufladzie, klemy-boskie Obrazek

a to z księżmi- uderz w stół.... Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 31458
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez pinksss » 15 stycznia 2008, o 22:30

Motto dnia:

"Nie mam nic przeciwko przychodzeniu do pracy, Ale te osiem godzin czekania na wyjście, to już totalny absurd."

Avatar użytkownika
 
Posty: 197
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez megara » 15 stycznia 2008, o 23:52

Świetny dowcip o tym studencie... Każdy by tak chciał Obrazek

 
Posty: 1066
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez dobi » 16 stycznia 2008, o 11:52

Obrazek pinks, super motto. zdycham ze śmiechu (na dziś mam jeszcze tylko 7 godzin)

 
Posty: 5567
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Ulubiona autorka/autor: Marsha Canham

Post przez moni » 16 stycznia 2008, o 20:20

pinks motto jest the best Obrazek

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 16 stycznia 2008, o 20:35

W ZOO przed klatką z małpami zatrzymuje się szkolna wycieczka. W pewnym momencie para małp zaczyna się kochać. Nauczycielka nie może odciągnąć dzieci od klatki, więc idzie po dozorcę i mówi:

- Niech pan coś zrobi. Przecież nie wypada, żeby dzieci przyglądały się temu. Może da pan małpom herbatnika?

- A pani dla herbatnika przerwałaby w takim momencie?



Małżeństwo wybrało się do ZOO. Przed klatką z gorylem żona mówi:

- Popatrz tylko: tak właśnie powinien wyglądać prawdziwy mężczyzna! Te bicepsy, taki dziki wzrok, ta postura...

Nagle goryl wysuwa zza krat łapę, wciąga kobietę do klatki i zdziera z niej bieliznę. Kobieta wzywa męża na pomoc:

- Ratuj mnie!

- Powiedz mu to, co zwykle - że cię boli głowa.

Avatar użytkownika
 
Posty: 1899
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Kasia » 16 stycznia 2008, o 23:36

Obrazek hehehe dobre... hihihi głowa boli...bleh...



a a propos trójki w indeksie.... myśmy mieli takiego profesora z filozofii, na egzaminie powiedział tak; kto chce trzy to proszę indeksy a reszta zostaje i zalicza...

Avatar użytkownika
 
Posty: 1569
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: Nettetal

Post przez Kamila W. » 17 stycznia 2008, o 03:07

Z ZOO uciekł goryl. Wezwano specjalistę od chwytania goryli. Po godzinie zjawia się ze strzelbą, kajdankami i prowadzi na smyczy psa dobermana. Dyrektor ZOO pyta go:

- Jak pan zamierza schwytać tego goryla?

- Zwyczajnie. Pracownicy ZOO zlokalizują drzewo, na którym siedzi. Pójdę tam razem z panem i dam panu strzelbę oraz kajdanki. Potem wejdę na drzewo i strącę goryla na ziemię. Doberman zaatakuje mu jądra, goryl zasłoni się rękami, a wtedy pan do niego doskoczy i założy mu kajdanki.

- W porządku. Ale po co ta strzelba?

- Gdybym ja pierwszy spadł z drzewa, strzelaj pan do dobermana.

Avatar użytkownika
 
Posty: 13118
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14

Post przez Dorotka » 17 stycznia 2008, o 21:18

To teraz coś z "mojego ogródka":



<span style="text-decoration: underline"><span style="font-weight: bold">- Z pamiętnika chirurga - </span></span>



Sobota.

Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operację na panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i zrobiła się szesnasta i koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do poniedziałku.

Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć.



Poniedziałek.

Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też. Dzisiaj

miałem tylko dwa wyrostki. Dziwne, że u jednego pacjenta. No, ale

poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka znalazła

między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy bym nie

przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek.



Wtorek.

Od rana pech. Podczas operacji plastycznej znów zabrakło skóry. Pożyczyłem co prawda kawałek ceraty od ajenta bufetu, no ale jak długo można nadużywać dobrej woli człowieka nie związanego przecież ze służbą zdrowia?



Środa.

W dalszym ciągu pechowa passa. Siostra Narcyza potrąciła mnie podczas

operacji, kiedy akurat zerkałem na siostrę Honoratkę. Wszystko stało się

bardzo szybko. Rodzina pana Korytko, który był na stole chce mnie skarżyć o to, że mu przyszyłem butlę z tlenem do pleców. Kiedy już ochłonąłem, to zrobiłem sobie na próbę zastrzyk nową jednorazówką z tego transportu, który dopiero co nadszedł. Bardzo bolesny, dwa razy zemdlałem, zanim wprowadziłem wszystko dożylnie. Siostra Jola powiedziała, że niepotrzebnie się męczyłem, bo igły do tych strzykawek przyjdą w przyszłym tygodniu i

iniekcje mają być ponoć łatwiejsze. Eee, pożyjemy zobaczymy.



Czwartek.

Dzisiejszy dyżur na oddziale reanimacji minął nadspodziewanie spokojnie.

Praktycznie przez cały czas nie było prądu, więc aparatura nie hałasowała.

Na szczęście włączyli fazę i zdążyłem jeszcze wypełnić wypiski. Natomiast

mocno zastanawiająca historia przytrafiła mi się podczas porannego

obchodu. Otóż spotkałem mojego sąsiada z bloku, inżyniera Bazydło.

Powiedział, że przyszedł do naszej kliniki do Rentgena. Ciekawe to o tyle,

że nikt z pracowników naszej placówki, ani też żaden, żaden z jej

pacjentów nie nosi takiego nazwiska. No i kto mi teraz wytłumaczy,

dlaczego inżynier Bazydło ukrył przede mną prawdziwy cel swojej wizyty?



Piątek.

Obchodzę mały jubileusz. Właśnie dziś wykonałem moją setną operację.

Radość tym większa, że dzisiejszy zabieg był pierwszym udanym. Coraz

częściej, szczególnie podczas trepanacji czaszki, odzywa się moje

najskrytsze marzenie: chciałbym kiedyś rozpocząć studia medyczne. I może nawet je skończyć.



Sobota.

To był naprawdę ciężki tydzień. Jestem już bardzo zmęczony. Dosłownie

przewracam się o każdego leżącego.



Wtorek.

Bardzo silnie uderzyłem się w twarz butlą tlenową. Nigdy by do tego nie

doszło, gdybym nie zrobił sobie omyłkowo zastrzyku ze spirytusu.

Przypuszczam, że spirytus podrzucił mi pielęgniarz Gniady z zemsty za to,

że zamiast od bólu głowy, dałem mu na przeczyszczenie. Kiedy go czyściło, zrobiłem mu trepanację i napchałem do głowy gazet. Myślę, że bredzę.

Dobranoc, kochany dzienniczku. Chyba już w tym tygodniu nic nie napiszę.



Środa. Po południu.

Dzisiaj rano otworzyłem pana Bielinka, tego spod czternastki. Już od

tygodnia skarżył mi się, biedaczek, że mu coś leży na wątrobie. A jednak

niczego nie znalazłem. Ciekawe, dlaczego chciał mnie wprowadzić w błąd.

Podobnie zresztą, jak pan Paprotka, który usiłował mi wmówić, że ma zimną krew. A kiedy przetoczyłem mu ją do butli, to się okazało, że jej

temperatura wynosi grubo powyżej zera. A ściślej mówiąc, 36 i 6, czyli

razem 42. A ten Paprotka, widocznie ze wstydu, już się więcej do mnie nie odezwał.



Czwartek.

Popadłem w konflikt z naszym anestezjologiem, doktorem Zegrzyńskim.

Zegrzyński uważa, że przekraczam swoje kompetencje usypiając bardziej

kłopotliwych pacjentów bez jego wiedzy i na dłużej. A ja pytam co to

znaczy dłużej? Te dwa, trzy miesiące zdrowego snu tylko wzmocnią organizm chorego i obsługi.



Piątek.

Konflikt trwa. Nie miałem innego wyjścia. Uśpiłem doktora Zegrzyńskiego.



Sobota.

Dzisiaj przywieziono czterech pacjentów z wypadków. Po ich uśpieniu i

długotrwałej operacji wyszło mi dwóch. Zdecydowałem się ich uśpić.



Niedziela.

Zbudzili Zegrzyńskiego, żeby mnie uśpił.



Wtorek.

Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu Doktorze,

dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą, że

dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się śmiał.

Siostra Kulanka też. Nienormalni.



Środa.

Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem

dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik.

Wczoraj na pewno był wtorek.



Czwartek.

Wiem, że dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać sobie

głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie. Dziś

przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W końcu

dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę na kilka

dni

Avatar użytkownika
 
Posty: 21173
Dołączył(a): 17 grudnia 2010, o 11:14
Lokalizacja: z Doliny Muminków
Ulubiona autorka/autor: chyba jednak Krentz/Quick/Castle...

Post przez Jadzia » 17 stycznia 2008, o 21:27

Aż strach chorować Obrazek



***

Z pamiętnika pilota kamikadze



Dzień pierwszy:

Lot próbny.

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Kącik Humoru

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości