no, ja nie wiem kto bardziej wyczulony na "czytaj ze zrozumieniem" jest - humaniści czy ci "ściśli"
ja jeszcze wrócę do sprawy testów gimnazjalnych: tak, nie każdy może (a wręcz "powninien") dostać 100% na testach, ale z drugiej strony testy są dla uczniów, nie uczniowie dla testów - na egzaminach sprawdzana jest nie, wbrew obiegowej opinii, wiedza ucznia (od podstawówki po studia) dla samej jego wiedzy, ale cały układ czyli: cele w przełożeniu na jakość nauczania. to dane instytucje chcą, aby dana grupa ludzi (wiek dowolny) posiadła taką, a nie inną wiedzę i umiejętności, i w porozumieniu z innymi intytucjami opracowuje taki system, aby ten cel osiągnąć - interes rozkłąda się na obie strony uczeń+rodzic oraz instytucja edukacyjna (a długofalowo - organizacje, w których delikwent na koniec znajdzie swe miejsce gdzieś tam na jakimś stanowisku
wracając do konkretnej, omawianej sytuacji: pytanie wciąż pozostaje otwarte - jak często pojawiał się błąd.
i ja mam pytanie: czy nauczyciele nadzorujący przebieg testu mieli wgląd w zadania i mogli zwrócić uwagę na wszelkie tego typu kruczki? w stylu "uważanie przeczytajcie polecenie w zadaniu 22."?
bo to wciąż 16latki, wciąż pod "nauczycielską opieką".
i, to już ode mnie, proszę, naprawdę uważacie, że peerelowski system kształcenia był lepszy?
ja wiem, że teraz wciąż jesteśmy w fazie burzy i naporu czyli jak nauczyć żeby douczyć i wyuczyć gdy się odmienne zwyczaje i tradycje zderzają (np.zmuszać do brnięcia przez żeromskiego czy też zmuszać do rozwiązywania setek testów?).