styles spróbowała zastosować pewien schemat fabularny, który sprawdza się aktualnie w romansach od średniowiecza do współczesności - miłość (wg naszego rozumienia tego słowa) między kobietą z wyższej warstwy a facetem ze zdecydowanie niższej (jak Roma opisała) której efektem jest małżeństwo (znów wg naszych standardów i na przez nas rozpoznawanych zasadach). inne imiona, inne opisy i równie dobrze może rzecz się dziać w latach 60tych w Alabamie...
my, czytelnicy romansów, zostaliśmy przyzwyczajeni do akceptowania naszego sposobu myslenia o pewnych sprawach (nasza mentalność) u bohaterów,którzy fabularnie są osadzeni w średnioweiczu, XVIII, XIX wieku... tym różni się romans od powieści historycznej - fikcji historycznej... zgadzamy się na pewne rozwiązania.
sądzę, że Roma zwróciła uwaę nie tylko na samą niezgodność faktów, co na luki w logice działań podejmowanych przez bohaterów, ich sposobie motywacji oraz postrzegania społecznego świata wokół nich: np co jest tabu, co jest święte, co jest główną zasadą działania ludzi, której "nigdy" się nie podważa... wiara w bóstwo, miłość, porządek społeczny? system prawny to obraz społecznej mentalności, który zarazem ją kształtuje
autorka nie do końca skłądnie łączy 2 światy...
dosyć szowinistycznie to zabrzmi, ale pewne przestrzenie są czasem zbyt "obce" aby je "uromansowić" trzymając się zarazem realiów w zadowalający sposób.
przypominam że piszę o schematach romansowoharlequinowych. sienkiewiczowi się wszak udało - "wzrusza" do dziś... ale czy wzruszać będzie zawsze?