przez Scholastyka » 12 kwietnia 2010, o 16:25
no, Ewa, odpuść! To autorka tak durnie poprowadziła sprawę Fryderyka, pomyłki biologicznej itd.
Postaw sie na miejscu chłopiny: wyjeżdża na stypendium do Stanów, paszport i bilet w kieszeni a tu ukochana wrabia go w dziecko, wali go w łeb nowina i nie dając mu ochłonąć i pomysleć, obraża sie i zrywa stosunki. Od razu przypomniała mi sie recenzja Boya z jakiejś węgierskiej bodajże sztuki - sytuacja tam jest podobna i Boy rozsądnie wykazuje, ze bohaterka nie dała ojcu in spe opamietać się, pomysleć, tylko postępuje jak różyczka nasza kochana i jeszcze skika do wody.
FS postapił moim zdaniem rozsądnie, nie rozwalał głową borejkowskich Okopów Świętej Trójcy tylko wyjechał, pracował i zarabiał dolary. Tylko autorka sknociła ten wątek [praca na czarno?] i tę niemozność komunikacyjną z ciężarna ukochaną...